Renesmee
Nie byłam przekonana, czy do dobry pomysł, ale ostatecznie faktycznie się rozdzieliliśmy. Zdążyłam jeszcze w pośpiechu uściskać bliźnięta, a Isabeau mruknęła coś o tym, żeby się wzajemnie nie pozabijały, zanim Dimitr poprowadził naszą trójkę do wnętrza Akademii Nocy. Szłam u boku wyraźnie rozochoconego Gabriela, pokonując po kilka schodów na raz, żeby dotrzymać mu kroku. Nie sądziłam nawet, że aż do tego stopnia miał ochotę na starcie z Isabeau, ale zaraz doszłam do wniosku, że to nie powinno mnie dziwić; przecież znałam Licavolich na tyle dobrze, żeby już dawno zorientować się, że mieli swoje (czasami dziwne) sposoby na rozrywkę. Mogłam się założyć, że kiedy jeszcze podróżowali razem, Gabriel i Isabeau niejednokrotnie zabawiali się w ten sposób.
Przedsionek oczarował mnie już na samym wstępie, ale nie miałam czasu żeby poświęcić mu wiele uwagi. No cóż, mogłam domyślić się, że jeśli będę chciała pozwiedzać, powinnam była zostać z Carlisle'm i Esme, bo Licavoli jak zwykle nie mieli do tego głowy, skoro już obrali jakiś inny cel. Z westchnieniem oderwałam wzrok od marmurów, złotych zdobień i mozaiki na podłodze, po czym ruszyłam za znikającym już w jednym z korytarzy Dimitrem. Wampir poruszał się tak pewnie, jakby tutaj mieszkał i zaczęła się zastanawiać, czy miejsca tego nie odbudowano dokładnie tak samo, jak pierwotnie wyglądało, zanim wszystko zostało zniszczone przez pożar. Znając idealną pamięć nieśmiertelnych i skłonność do zachowywania tradycji, taka możliwość wydawała się jak najbardziej prawdopodobna.
Akademia nie przypominała mi żadnej szkoły, którą było mi dane widzieć. Co prawda moje doświadczenia ograniczały się jedynie do liceum w Forks i to oglądanego mimochodem, ze znacznej odległości oraz tego, co mogłam zaobserwować w filmach, bo wciąż rosłam zbyt szybko, żeby można było zaryzykować posłanie mnie do wypełnionego ludźmi miejsca, ale nie trzeba było być geniuszem, żeby zauważyć różnicę. Już sam fakt, że miejsce to należało do nieśmiertelnych, był sporym odstępstwem od normy, więc nie było co wspominać o tym, że chyba żadna szkoła – nawet najbardziej prestiżowa – nie wyglądała w taki niezwykły sposób. Dostrzegłam liczne korytarze i solidne drzwi, prowadzące do kolejnych pomieszczeń, być może klas, chociaż nie potrafiłam ich sobie wyobrazić. Również przedmioty były dla mnie zagadką, bo nie wyobrażałam sobie, żeby dzieciaki w tym miejscu miały się uczyć czegoś tak przyziemnego, jak na przykład matematyka czy geografia. Nie żebym nie uważała, że to też bywa potrzebne, ale jaki sens miała chociażby fizyka, skoro większość zdolności, którymi dysponowali tacy jak ja, już dawno złamała wszelakie rządzące światem zasady?
Nie znałam układu budynku, ale zorientowałam się, że musi on mieć kształt litery U, kiedy Dimitr doprowadził nas do końca kolejnego długiego korytarza i wyszliśmy na zewnątrz. Rozejrzałam się dookoła, żeby obejrzeć budynek od tej strony, ale zdążyłam jedynie zarejestrować czerwoną cegłę i to, że mury otaczają nas z trzech stron, tworząc dość spory, pokryty zielenią skwer. Dostrzegłam również duże, strzeliste okna, które za dnia musiały wpuszczać do środka sporo światła i zaczęłam trochę żałować, że przyszliśmy tutaj nocą, ale zaraz przypomniałam sobie, że Isabeau, Aldero i Cameron mieliby sporo problemów, gdyby świeciło słońce. Kiedy zresztą przeniosłam wzrok ponownie na skwar, przekonałam się, że oświetlenie nie stanowi żadnego problemu, bo srebrzący się na niebie księżyc idealnie spełnia swoją rolę, pozwalając bez trudu dostrzec wszystkie szczegóły. Przeniosłam wzrok na ziemię, nareszcie dostrzegając jedną z brukowanych ścieżek, które wiły się pośród zieleni, miejscami otoczone najróżniejszymi drzewami, w znamienitej większości owocowymi. Dostrzegłam również fontannę, która leniwie przelewała wodę, a której centralną część stanowiła dobrze mi już znana postać bogini Selene. W szumie, który wydawała fontanna, było coś kojącego i na moment byłam w stanie skupić się wyłącznie na tym dźwięku; w tamtej chwili chciałam jedynie móc pospacerować po tym niezwykłym miejscu, żeby poznać je jeszcze lepiej, nawet jeśli to nie było możliwe.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]
FanfictionOd śmierci Isabeau i jej dzieci mija kilka miesięcy. Nadejście lata wpływa pozytywnie na odbudowę Miasta Nocy i jego mieszkańców. Wydaje się, że prócz zbliżającego się ślubu Renesmee i Gabriela, nie ma niczego, co mogłoby ponownie zakłócić spokój te...