Dwadzieścia sześć

41 7 0
                                    

Layla

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Layla

To jest zły pomysł... Nie. To jest zdecydowanie zły pomysł...

Rufus, idioto, przysięgam, że cię zabiję!

Layla westchnęła i przez kilka sekund po prostu balansowała na gałęzi drzewa, starając się utrzymać równowagę. Gdyby Rufus w ogóle mógł ją usłyszeć, pewnie i tak w żadnym stopniu by się jej wyzwiskami nie przejął, ale przynajmniej czuła się lepiej, mogąc na niego wyzywać do woli.

No dobrze, bo może i faktycznie nie zawsze zachowywała się wobec bliskich w porządku – konkretnie mając na myśli okres, kiedy ich zdradziła – ale, na litość bogini, przecież to nie znaczyło, że stała się przez to na tyle bezwzględna, żeby być w stanie kogokolwiek okraść. Nie była Drake'm, a jednak teraz tak się czuła, bo w końcu to on pierwszy posunął się do tego, żeby spróbować się do Cullenów i cokolwiek z ich domu zabrać. Zabawne, że teraz sama znalazła się w podobnej sytuacji, ale bynajmniej nie było jej do śmiechu.

Dom Allegry znajdował się dosłownie na wyciągnięcie reki. Była w nim już tyle razy, że bez trudu potrafiła określić, gdzie konkretnie znajdował się gabinet Carlisle'a, chociaż za nic w świecie nie potrafiła stwierdzić, czy znajdzie tam to, czego Rufus potrzebował. W jakimś stopniu nawet liczyła, że tak się nie stanie, ale pół-wampir oczywiście nie brał takiej możliwości pod uwagę. „Najwyżej coś wymyślisz" – powiedział jej, kiedy podzieliła się z nim swoimi wątpliwościami, po czym odgonił ją machnięciem ręki, jakby była wyjątkowo złośliwym stworzeniem, i tym samym ostatecznie zakończył temat. Miała mu wtedy ochotę powiedzieć, żeby sam się wysilił, skoro to tak bardzo ważne, ale obawiała się, że wtedy jak najbardziej to zrobi, a to mogło się skończyć różnie; przecież nie mogła nasłać etatowego szaleńca na swoją rodzinę, nawet jeśli jednocześnie sama nie chciała zrobić tego, czego właśnie robiła.

W zasadzie sama nie była pewna, dlaczego po prostu nie wejdzie drzwiami i nie skorzysta z pierwszej okazji, która się nadarzy. Cullenowie jej ufali, a nawet jeśli Isabeau zaczęłaby coś podejrzewać, to przecież sama podsunęła jej kryjówkę Rufusa – znała go i musiała przewidzieć, czego mógł od niej oczekiwać. Wejście drzwiami wydawało się jak najbardziej rozsądne, gdyby tylko miała pewność, że uda jej się zachować naturalnie. Zresztą nie mogła się pozbyć wrażenia, że pojawiłyby się pewne niewygodne pytania, skoro unikała ich przez ostatnie dni, a to mogłoby się skończyć różnie, bo nie miała zielonego pojęcia jak zgrabnie wykręcić się z odpowiedzi. Co prawda w życiu nie przyznałaby się do tego przy Rufusie, ale w tym momencie sądziła, że stanowczo przeceniał jej zdolności i bezwzględność.

Wzięła kilka głębszych wdechów i lekko skoczyła w stronę domu. Bez trudu przedostała się na dach, a stamtąd już dostanie się do środka okazało się dziecinnie proste. Nie musiała nawet zbytnio się wysilać, żeby z pomocą mocy otworzyć okno i wślizgnąć się do środka. Znalazła się w korytarzu na piętrze, tuż naprzeciwko wiecznie zamkniętych drzwi, które prowadziły do pokoju zmarłego brata Isabeau. Zawsze kiedy koło nich stała, czuła się dziwnie, jakby coś ją wzywało i przyciągało, ale zawsze starała się to uczucie ignorować. Tym bardziej była wdzięczna Carlisle'owi, że po zniknięciu Isabeau zdecydował się zamknąć tamte drzwi na stałe. Nie miała pojęcia, co Isabeau o tym sądziła, ale zakładała, że siostra nawet nie ma pojęcia, że cokolwiek w tej kwestii został zrobione; Beau po prostu panicznie unikała wszystkiego, co miało związek z Aldero, co Laylę nawet jakoś specjalnie nie dziwiło – sama chyba zachowywałaby się podobnie, gdyby coś złego spotkało Gabriela, nawet jeśli ich więź mocno się rozluźniła po tym jak spotkał Renesmee.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz