Isabeau
– Co się dzieje? – Gabriel zbiegł ze schodów, ale zatrzymał się w połowie, wyraźnie wytrącony z równowagi stanem skóry Beau. – Albo właśnie była u nas Layla i zdenerwowała się bardziej ode mnie, albo...
Isabeau warknęła, więc urwał, unosząc przy tym obie ręce ku górze w poddańczym geście. Zbiegł z ostatnich stopni, po czym spojrzał krótko najpierw na oddychające szybko, skryte w kącie bliźniaki, później na Carlisle'a, a potem znów na swoją siostrę.
– Więc? – zapytał ponownie spiętym głosem. Nie rozumiał, co właściwie się wydarzyło, ale patrząc na miny bliskich doszedł do wniosku, że to raczej nie było normalne.
– Może za chwilę – odezwał się w końcu Carlisle, po czym z wahaniem spojrzał na Isabeau. – Chcesz, żebym cię opatrzył? Chyba lepiej nie budzić Damiena... – zaproponował cicho.
Isabeau westchnęła.
– Oczywiście, że nie chcę budzić Damiena – żachnęła się. – No dobrze, chociaż to poniekąd zależy od tego, czy Gabriel nadal jest na mnie aż tak bardzo zły – dodała, zerkając wymownie na brata.
– Jestem – mruknął pod nosem, ale wyciągnął rękę w jej strony. – Dobra, chodź tutaj do mnie, złośnico.
Omal się nie uśmiechnęła i natychmiast ją ujęła. Gabriel przyciągnął ją do siebie i już wtedy poczuła, że powietrze wokół niego pulsuje mocą. Zamknęła oczy, bo chociaż instynktownie chciała się bronić, podejrzewając atak, pośpiesznie odepchnęła od siebie tę myśl, pozwalając w zamian, żeby energia bijąca od jej brata swobodnie ją przeniknęła. Kolejny raz wypełniło ją ciepło, tym razem jednak zupełnie różne od tego, które niosło ze sobą ból i doprowadziło ją do tego stanu. Wręcz przeciwnie – moc niosła ze sobą przyjemne ukojenie i Isabeau pozwoliła, żeby w pełni złagodziła pieczenie poparzeń. Co prawda Gabriel nie był w stanie jej uleczyć, tak jak to zrobiłby Damien, ale i tak zrobił dość, żeby poczuła się lepiej. Zakładała przynajmniej, że teraz wygląda przynajmniej odrobinę normalniej, chociaż do normalności miała wrócić dopiero za kilka dni.
– No, no... Nie przesadzaj, braciszku, bo jeszcze oddasz mi za dużo, a wtedy to ty będziesz miał problem – doradziła mu cicho, odsuwając się.
Puścił ją i odsunął się, odrobinę zdyszany; zauważyła, że pobladł i wyglądał na zmęczonego, ale poza tym jego oczy błyszczały intensywnie, pierwszy raz odkąd ją zobaczył.
– Sądzę, że jakoś przeżyję. Po prostu dawno tego nie robiłem, bo Layla już dawno przestała wybuchać na tyle, żeby przypadkiem nas krzywdzić – stwierdził, wywracając oczami i jednocześnie odpowiadając na zaciekawione spojrzenie Carlisle'a. – A teraz może w końcu ktoś mi wyjaśni, co się stało – dodał, zaplatając ręce na piersi i patrząc na każdego z osobna wyczekująco.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]
FanficOd śmierci Isabeau i jej dzieci mija kilka miesięcy. Nadejście lata wpływa pozytywnie na odbudowę Miasta Nocy i jego mieszkańców. Wydaje się, że prócz zbliżającego się ślubu Renesmee i Gabriela, nie ma niczego, co mogłoby ponownie zakłócić spokój te...