Renesmee
Srebrzysty blask księżyca wydawał się być wszędzie. Na moment wręcz mnie oślepił i potrzebowałam dłuższej chwili, żeby przyzwyczaić oczy i móc się rozejrzeć. Już wcześniej zauważyłam zarys czegoś, co najprawdopodobniej było łóżkiem, dlatego byłam pewna, że znajdujemy się w sypialni. I to nie byle jakiej, ale należącej do nas.
Pierwszym, co zarejestrowałam, kiedy nareszcie byłam w stanie coś zobaczyć, było to, że pokój utrzymano w jasnych barwach. Kremowe ściany, o ton ciemniejsze meble i domieszki drewna na ścianach i podłodze, idealnie się ze sobą komponowały. Tuż naprzeciwko mnie, zajmując prawie trzy czwarte powierzchni pokoju, znajdowało się olbrzymie łóżko, przykryte białą pościelą. Poraziła mnie liczba poduszek i grubość materaca, nagle też zapragnęłam zachować się jak dziecko i rzucić wprost na posłanie.
W zasadzie... dlaczego nie?, zapytałam w myślach samą siebie. Wciąż nie docierało do mnie, że to nasz dom – również mój – ale musiałam się w końcu z tą myślą oswoić. Wzięłam kilka głębszych wdechów i zrzuciwszy buty (wysokie obcasy były istnym koszmarem, nawet jeśli pantofelki od Gabriela były śliczne), bez zastanowienia rzuciłam się na łóżko, przez kilka chwil będąc w stanie myśleć wyłącznie o tym, że chyba nigdy nie leżałam na czymś aż tak przyjemnie miękkim. Wrażenie było takie, jakbym się unosiła na wodzie, uczucie zaś potęgował fakt, że pościel była równie delikatna, co materiał mojej sukni i zdawała się wręcz pieścić moją odsłoniętą skórę.
Zamknęłam oczy i przez kilka chwil byłam w stanie wyłącznie napawać się przyjemnością płynącą z tej chwili. Dopiero leżąc poczułam, jak bardzo jestem zmęczona. Chciało mi się spać, chociaż – paradoksalnie – byłam zbyt zmęczona, żeby być w stanie zasnąć. Miałam wrażenie, że Gabriel wciąż stoi w progu i obserwuje mnie uważnie, wyraźnie usatysfakcjonowany moją reakcją. Nie musiałam patrzeć na jego twarz, żeby wiedzieć, co w tym momencie czuł. Nawet teraz, balansując na granicy jawy i snu, byłam w stanie wyczuć targające nim emocje. Więź miedzy nami była silna, aż do tego stopnia, że nawet bez wykorzystywania mocy czy wnikania we własne emocje, byliśmy niczym jedność. Bacząc na to, czego oboje w tej chwili przyjęliśmy, było to jeszcze bardziej wyraźniejsza.
Uniosłam powieki, bojąc się, że przyjemność płynąca z wylegiwaniu się na tym łóżku, jednak będzie w stanie mnie uśpić. Spojrzenia moje i Gabriela się spotkały, ukochany zaś uśmiechnął się promiennie. Odwzajemniłam gest i zachęcająco skinęłam głową na łóżko, chcąc zachęcić męża do tego, żeby do mnie dołączył.
– Chodź tutaj do mnie – poprosiłam, odrobinę sennym głosem.
Nie musiała długo go prosić. Zdążyłam zaledwie mrugnąć, a już kiedy otwierałam oczy, poczułam jak materac ugina się pod ciężarem Gabriela. Otoczyły mnie znajome, ciepłe ramiona, a potem stęsknione wargi chłopaka musnęły moje usta.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]
FanfictionOd śmierci Isabeau i jej dzieci mija kilka miesięcy. Nadejście lata wpływa pozytywnie na odbudowę Miasta Nocy i jego mieszkańców. Wydaje się, że prócz zbliżającego się ślubu Renesmee i Gabriela, nie ma niczego, co mogłoby ponownie zakłócić spokój te...