Renesmee
Sen jestem w stanie rozpoznać bez większego wysiłku, dlatego wiem, że w tym momencie zdecydowanie śpię. Pamiętam również, co się stało i aż chce mi się krzyczeć z frustracji na myśl o tym, że Gabriel ma jeszcze czelność pojawiać się w moim umyśle, po tym, jak mnie zdradził. O tak, czuję się zdradzona, nawet jeśli nie mam po temu powodu, bo w jakimś stopniu jego postępowanie jest logiczne. Wiem to, jednak przyznanie się, że mu wierzę, jest zdecydowanie zbyt trudne, a ja nie potrafię się na nie zdobyć.
Przez kilka ciągnących się w nieskończoność sekund trwam w swego rodzaju zmowie przeciwko niemu, uparcie zaciskając powieki i nie chcąc spojrzeć na miejsce, które stworzył. Podświadomie czuję, że tym razem nie jesteśmy na naszej polanie; wiem to, ale to świadomość jedynie wszystko utrudnia, bo tym bardziej zastanawiam się, czego w takim wypadku mam się spodziewać. Uwielbiam nasze podróże w snach i Gabriel doskonale zdaje sobie z tego sprawę, tym razem jednak zamierzam zrobić wszystko, żeby jakoś powstrzymać ciekawość i postarać się nadal na niego gniewać. Powinien zrozumieć, że jestem na niego zła – że naprawdę, naprawdę jestem na niego zła...
Doprawy?, słyszę. Jego głos brzmi dziwnie, nawet jeśli znam jego mentalne brzmienie. Wydaje się dochodzić z oddali, a już na pewno Gabriel nie odzywa się w normalny sposób, decydując się wykorzystać telepatię. Słyszę go wyraźnie, a echo jego słów odbija się w moim umyśle, wielokrotnie wzmocnione. Rzadko doświadczam czegoś takiego, tym razem jednak słowa Gabriela nie tylko są wyraźne, ale wręcz wydają się przenikać każdą komórkę mojego ciała. Nie ma możliwości, żebym mogła go zignorować, nawet gdybym tego chciała – a przecież chcę, a przynajmniej w to staram się uwierzyć. Proszę cię, otwórz oczy, odzywa się ponownie, jednocześnie dając mi do zrozumienia, że doskonale słyszy moje przemyślenia. Jestem na siebie zła, bo wiem, że na pewno nie złamał obietnicy i nie wniknął w mój umysł – to po prostu ja nie jestem w stanie zapanować nad przemyśleniami, dostarczając mu świetnej rozrywki.
Chcę się sprzeciwić, ale dociera do mnie, że to więcej niż po prostu dziecinne zachowanie, dlatego daję za wygraną. Unoszę powieki i zaraz je zamykam, porażona nagłą zmianą oświetlenia. Prawie natychmiast próbuję ponownie i zaczynam pośpiesznie mrugać urzeczona nadmiarem wdzierającego się w ciemność światła i kolorów. Teraz już nie mam wątpliwości, że nie jesteśmy na naszej polanie i że to zupełnie nowa iluzja, którą we śnie stworzył dla mnie Gabriel. Nie mam pojęcia, co o tym myśleć, potrzebuję zresztą dłuższej chwili na zapoznanie się z okolicą i zrozumienie, gdzie się znajduję.
To jest wesołe miasteczko. To odkrycie mnie poraża i dekoncentruje, ale tak właśnie prezentuje się sytuacja. Stoję na miękkiej trawie, a przede mną – w blasku jaskrawych świateł, wyłaniając się z wszechogarniającego mroku (jest noc, a przynajmniej tak mi się wydaje, kiedy patrzę na rozmieszone na atramentowym niebie znajome punkty – przypominające gwiazdy aury snów, które już dawno pokazał mi Gabriel) – rysuje się najprawdziwsze wesołe miasteczko. W całym życiu byłam w tym miejscu chyba tylko raz, kiedy Charlie uparł się zabrać mnie do Seattle, żebym mogła się zabawić, wspomnienie to zresztą wydawało mi się teraz tak odległe, jakby było jedynie dawno zapomnianym snem.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]
FanfictionOd śmierci Isabeau i jej dzieci mija kilka miesięcy. Nadejście lata wpływa pozytywnie na odbudowę Miasta Nocy i jego mieszkańców. Wydaje się, że prócz zbliżającego się ślubu Renesmee i Gabriela, nie ma niczego, co mogłoby ponownie zakłócić spokój te...