Layla
Podróż przez ciemne tunele minęła im w milczeniu. Rufus szedł przodem, wskazując jej drogę i prowadząc, chociaż narzucał przy tym takie tempo, że momentami Layla musiała biec, żeby dotrzymać mu kroku. Miała wrażenie, że pół-wampir toczy zażartą walkę z czasem, z góry skazaną na niepowodzenie. Co prawda nie powiedział jej tego wprost, ale zdawała sobie sprawę z tego, że kolejny atak tej dziwnej choroby – Syndromu Agresji – jest coraz bliżej i że wkrótce może być świadkiem czegoś, czego zdecydowanie nie chciała oglądać.
W zasadzie wciąż nie potrafiła stwierdzić, dlaczego w tamtym domu tak po prostu mu uległa. Być może chodziło po prostu o to, że nigdy nie widziała Rufusa aż do tego stopnia zdesperowanego, żeby aż zniżył się do błagania. Przez moment miała zresztą cichą nadzieję, że ją pocałuje i chociaż w jakimś stopniu odczuła ulgę, kiedy tego nie zrobił, jednocześnie czuła się dziwnie rozczarowana. Nawet nie patrzyła na niego, kiedy pokazał jej kolejne z ukrytych przejść, prowadzących prosto do podziemi, a potem już tylko błądziła w ciemnościach, opierając się na zaufaniu do kogoś tak nieprzewidywalnego jak Rufus.
Tunele ciągnęły się w nieskończoność, a Layla kolejny raz miała wrażenie, że właśnie została pogrzebana żywcem. Już od pierwszego razu, kiedy wraz z Dianą, Kristin, Williamem i... Dylanem odkryła to miejsce, szczerze go nienawidziła, może dlatego, że było w nim coś, co zdawało się ją przyciągać. Kiedy zdradziła rodzeństwo i dopiero zaczynała się oswajać ze swoją nieokiełzaną naturą, łatwo przychodziło jej ignorować ten dziwny pociąg do mroku i wszystkiego, co się z nim wiązało, ale teraz czuła się tym zjawiskiem przerażona. Ciemność zdawała się ją wzywać – czuła to zwłaszcza w tunelach, kiedy poruszając się, mogła zdawać się wyłącznie na instynkt i swoje nienaturalnie wyostrzone zmysły, oczywiście pomijając wzrok. Oczywiście, mogła wykorzystać dar i zapalić światło, ale coś ją powstrzymywało i po prostu czuła, że nie powinna tego robić. W zamian błądziła, starając się samą siebie przekonać, że wszystko jest z nią w porządku, a mrok wcale nie spowija jej duszy, tak jak miała czasami wrażenie. Ta zła strona, która czasami się odzywała, kiedy Layla wpadała we wściekłość, nie mogła być przecież gorsza i bardziej wpływowa od tego, co kryło się w każdym nieśmiertelnym – a przynajmniej chciała w to wierzyć.
Nie miała pojęcia jak to możliwe, ale Rufus poruszał się po tunelach z jeszcze większą pewnością niż Dylan. Trochę ją to niepokoiło, chociaż jednocześnie sprawiało, że czuła się bezpieczniej. Rufus szedł pewnie, nie wahając się, kiedy prowadził ją labiryntem ciemnych korytarzy. Nawet mimo wątpliwości, miała świadomość, że pół-wampir wie dokąd ją prowadzi, a kiedy nareszcie znaleźli wyjście i ponownie wylądowali w lochach Niebiańskiej Rezydencji, Layla zawstydziła się trochę, że w ogóle mogła mieć wątpliwości. Było wiele kwestii, w których lepiej było trzymać Rufusa na dystans, ale ta jedna wydawała się nie podlegać dyskusji i jasne było, że może mu zaufać.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]
FanfictionOd śmierci Isabeau i jej dzieci mija kilka miesięcy. Nadejście lata wpływa pozytywnie na odbudowę Miasta Nocy i jego mieszkańców. Wydaje się, że prócz zbliżającego się ślubu Renesmee i Gabriela, nie ma niczego, co mogłoby ponownie zakłócić spokój te...