Layla
Cieszyła się jak dziecko, chociaż teoretycznie nie miała po temu powodów. Layla wiedziała, że w wyjedzie do Lille nie ma niczego, co mogłaby uznać za formę rozrywki, ale sama perspektywa spotkania z Alessią napawała ją entuzjazmem. Starała się tego nie okazywać, aż nazbyt świadoma tego, że Rufus nie podzielał jej zadowolenia, tym bardziej, że wcześniej już i tak przesadnie wydłużyli pobyt w Seattle, ale nic nie mogła poradzić na to, że lubiła ruch. To, możliwość zobaczenia się z Ali oraz zwiedzenia miejsca, którego nie znała – i to nawet jeśli miałoby okazać się siedzibą wilkołaków – wzbudzało w niej całą mieszankę pozytywnych emocji.
Inną kwestię stanowiła perspektywa tego, że być może mieli dowiedzieć się czegoś na temat Claudii. Chyba przede wszystkim to pozwoliło jej w dość prosty sposób przekonać Rufusa, tym bardziej, że z jakiegoś powodu uwziął się na wampirzycę w stopniu niemniejszym, co i Isabeau. Nie miała pewności, co tak naprawdę kierowało naukowcem – być może duma albo to, że w przypadku tej konkretnej nieśmiertelnej nie potrafił niczego przewidzieć, a ona omal ich nie pozabijała – ale nie próbowała pytać. Od początku miał złe przeczucia, zresztą tak jak i Beau, a teraz wszyscy mogli przekonać się, że coś zdecydowanie było na rzeczy. Co prawda wiedziała, że przeszukiwanie rejestrów (pod warunkiem, że Ariel i Alessia mieli rację, bo w innym przypadku Rufus pewnie zrobiłby tej dwójce krzywdę, gdyby nagle okazało się, że pofatygował się na marne) równie dobrze mogło być stratą czasu, ale nawet to wydawało się lepszą perspektywą niż bezruch.
Ostatnie tygodnie były zagmatwane i aż nazbyt dobrze zdawała sobie z tego sprawę. Chwilami wciąż nie docierało do niej to, co miało miejsce od chwili balu, a może już wcześniej, choć wtedy żadne z nich nie było tego w pełni świadome. Śmierć i powrót Eleny stanowiły zaledwie wierzchołek góry lodowej, a Layla do tej pory nie miała pewności, co powinna o tym wszystkim myśleć. Rufus również, co zresztą wjechało mu na ambicję, choć naturalnie nie zamierzał się do tego przyznać, w zamiar ograniczając się do stwierdzenia, że Cullenówna jak zwykle miała więcej szczęścia niż rozumu – i że najchętniej sam zrobiłby jej krzywdę. Cóż, jak na razie nie miał po temu okazji, tym bardziej, że mijali się z rodziną Renesmee, poniekąd przez wzgląd na wciąż kręcące się przy Elenie demony. Wciąż nie docierało do niej to, że Rafael mógłby odegrać jakaś istotniejszą rolę i to nie tylko w kwestii powrotu dziewczyny, ale jako... jej małżonek, ale już dawno przestała się nad tym zastanawiać. Prościej było skoncentrować się na problemie Claudii, a więc również Isabeau, bo Layla nie mogła tak po prostu zapomnieć o tym, jak niewiele brakowało, żeby straciła siostrę.
Choć nie była w stanie jednoznacznie tego potwierdzić, mała wrażenie, że wszystko tak naprawdę sprowadzało się właśnie do podopiecznej Amelie. To z kolei znaczyło, że gdyby choć spróbowali zrozumieć, czego ta wampirzyca chciała i jaką odgrywała w tym wszystkim rolę, wszystko mogłoby nabrać sensu albo... Cóż, skomplikować się jeszcze bardziej. Tak czy inaczej, potrzebowali jakiegoś punktu zaczepienia i właśnie od tego zamierzali zacząć.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)
FanfictionBeatrycze nie pamięta, co stało się, zanim ponownie otworzyła oczy. Budzi się na cmentarzu - naga, przerażona i pozbawiona jakichkolwiek wspomnień. Nie rozumie intensywności otaczającego ją świata oraz tego, dlaczego całą sobą lgnie do pozornie obce...