Czterdzieści jeden

24 3 0
                                    

Layla

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Layla

Próbowała spędzać czas z Alessią. Tak było prościej, choć podejrzewała, że Rufus miał mieć inne zdanie skoro tym razem to ona przy pierwszej okazji zostawiła go w bibliotece. Cóż, mógł uznać to za swego rodzaju zemstę za to, że przez ostatnie lata nie palił się, żeby opowiedzieć jej o wszystkim, co działo się, kiedy niejako służył Isobel. Mimo wszystko nie miała do niego pretensji – było dokładnie tak, jak powiedziała, choć on wyraźnie podchodził do jej słów z rezerwą – ale to nie znaczyło, że była takim stanem rzeczy zachwycona. Tak czy inaczej, na pewno godzina czy dwie bez niej nie miały mu zaszkodzić, nie wspominając o tym, że jakoś wątpiła, czy w ogóle zamierzał ruszać rejestry. Bardziej prawdopodobne wydawało się, że przy pierwszej okazji zamierzał znowu skupić się na innych książkach, główne zadanie pozostawiając jej.

Cudownie. To zdecydowanie nie był ten rodzaj współpracy, który w choć niewielkim stopniu miał szansę przypaść Layli do gustu. Nigdy nie lubiła, kiedy próbował rozstawiać ją po kątach, nawet jeśli sam zainteresowany twierdził, że to szczególny rodzaj zaufania, bo nie każdego brał sobie do pomocy. Jeśli miała być z sobą szczera, taka forma pocieszenia nieszczególnie przypadła jej od gustu.

Tak czy inaczej, nie śpieszyła się z powrotem do biblioteki, w zamian woląc towarzyszyć w Alessi. Ariel gdzieś zniknął, wcześniej lakonicznie rzucając coś o patrolu, chociaż zdaniem Layli to raczej wyglądało jak próba ucieczki, być może w obawie przed powtórką „małego dramatu", którego wszyscy byli świadkiem. Nie znała tej dwójki – Belli i Victora, o ile dobrze nadążała za wszystkim co się działo – ale obserwując ich była gotowa przysiąc, że mieli szansę się porozumieć. Być może zachowywała się naiwnie, wierząc w to, a może w grę wchodziła słynna kobieta intuicja, niemniej to wydawało się najmniej istotne. Jakkolwiek by nie było, jakoś nie wyobrażała sobie, by jakakolwiek matka mogła na dłuższą metę opierać się przed zaakceptowaniem faktu, że nosiła pod sercem dziecka. Zwłaszcza dla niej pozostawało to czymś nie do pojęcia, skoro nie tak dawno temu sama dałaby się pokroić, byleby zostać matką – co prawda ze średnim efektem, biorąc pod uwagę okoliczności, ale jednak.

– Miło tu u was – stwierdziła, a Alessia zaśmiała się w nerwowy sposób. Po wyrazie jej twarzy trudno było stwierdzić, co tak naprawdę chodziło dziewczynie po głowie, ale Layla zdążyła się do tego przyzwyczaić. Gabriel też taki bywał, a przecież miała przed sobą jego córkę. – Ale ty sobie radzisz, prawda? Nawet jeśli pominąć to, co nam powiedziałaś – zreflektowała się pośpiesznie, orientując się, że to dość naciągana teoria.

– Nie mam wyboru – mruknęła Ali, wzruszając ramionami. – Jakbym się miała nimi wszystkimi przejmować, pewnie już dawno bym zwariowała... Ja i Ariel.

– Bo w końcu robisz to przede wszystkim dla niego – nie tyle zapytała, co stwierdziła fakt. Tego jednego pozostawała absolutnie pewna.

Alessia wysiliła się na blady uśmiech, ale dość marnie szło jej udawani, że wszystko jest w porządku. Zwłaszcza Layla zdążyła poznać ją na tyle dobrze, by zorientować się, że cokolwiek mogłoby dziewczynie dręczyć – i że to niekoniecznie musiało mieć związek wyłącznie ze wspominają już Nattie, która odrzuciła przemianę i umarła Ali na rękach.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz