Sto osiemdziesiąt dziewięć

18 3 0
                                    

Alessia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alessia

Wystarczył jeden rzut oka, by zorientować się, że Carlisle był podenerwowany. Alessia była w stanie to wyczuć czy to w jego postawie, czy znów w sposobie, w jaki odprowadził Elenę wzrokiem. Sama również spojrzała w ślad za kuzynką, niemniej zaintrygowana, zwłaszcza po tym, jak dziewczyna tak po prostu rozkleiła się w ramionach Damiena. Spodziewała się wielu rzeczy, ale na pewno nie tego, że akurat najmłodsza Cullenówna będzie szukać pocieszenia u jej brata, a skoro do tego doszło... Cóż, coś zdecydowanie musiało być na rzeczy – i to o wiele bardziej znaczącego niż kłótnia z mężem.

– Nie wiecie, co się stało? – zapytała cicho Esme, tym samym skutecznie wyrywając Ali z zamyślenia. – Pomijając, że Elena ma... No cóż, skrzydła.

– Robiła to już wcześniej – stwierdził Carlisle, przenosząc wzrok na żonę. – Rafael próbował to na niej wymóc i... Hm, najwyraźniej mu się udało – dodał w zamyśleniu i przez krótką chwilę wydawał się tym co najmniej zafascynowany. – Sam już nie jestem pewien, co o tym sądzić... Ale najważniejsze jest to, że Elena wróciła, tak?

– Oczywiście.

Esme drgnęła, wyraźnie zaniepokojona myślą, że mogłoby być inaczej. Ali wolała nie zastanawiać się nad tym, jak ta kobieta zareagowała, kiedy na jej oczach sama Isobel pokusiła się o zabicie dziewczyny. W zasadzie sama do tej pory błogosławiła fakt, że nie była przy tym obecna, nawet jeśli koniec końców wszystko wróciło do normy... Cóż, teoretycznie, bo zmartwychwstanie Eleny zdecydowanie nie było normalne.

Na dłuższą chwilę zapanowała cisza, która z miejsca sprawiła, że Alessia poczuła się co najmniej nieswojo. Z wahaniem spojrzała na brata, nagle zaczynając wątpić w to, czy to był najlepszym moment na jakiekolwiek odwiedziny. Damien jedynie wzruszył ramionami, myślami wydając się być gdzieś daleko, zresztą jak od chwili, w której zdecydowali się tutaj przyjść. Wciąż nie wytłumaczył jej w czym rzecz, uparcie milcząc i ograniczając się wyłącznie do lakonicznego stwierdzenia, że Elena mogła znać odpowiedź na dręczące go pytania. Ali sama była ciekawa, co takiego stało się w pokoju Liz, ale patrząc na to, co działo się teraz, szczerze wątpiła, żeby akurat ta dziewczyna była priorytetem.

– Przyszliście razem... Widzieliście, co się stało? – Pytanie Carlisle'a skutecznie wyrwało ją z zamyślenia, więc poderwała głowę, by móc na wampira spojrzeć.

– Pewnie to, co powiedziała... O Hunterze i tak dalej – stwierdziła, zakładając ramiona na piersiach. – Swoją drogą, to nie wygląda dobrze. Hunter to największy dupek z nich wszystkich – dodała z rozbrajającą wręcz szczerością.

– Ali...

Jedynie wywróciła oczami. Zupełnie jakby język, którym się posługiwała, był w tym wszystkim najważniejszy!

– Mówię poważnie – obruszyła się. – Rafael zawsze trzymał ich w ryzach, ale to Hunter był od brudnej roboty. Jeśli Isobel zależało na cierpieniu ofiar albo... bardziej brutalnym rozwiązaniu spraw – przyznała niechętnie – to zawsze padało na niego. To znaczy... No, wszystkie demony są niebezpieczne, ale to Hunter najbardziej zapadł mi w pamięć. Rafael zawsze był bardziej wyrachowany i... – Urwała, po czym nieznacznie potrząsnęła głową, zwłaszcza podchwyciwszy przerażone spojrzenie Esme. Cóż, może mówienie w ten sposób o niekonieczni chcianym zięciu faktycznie nie było najlepszym pomysłem. – Nieważne. Wiecie, co mam na myśli.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz