Sto dwadzieścia cztery

19 3 0
                                    

Layla

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Layla

Tym razem przebudzenie przyszło dużo prościej, chociaż nadal była zdezorientowana. Zdołała otworzyć oczy, co samo w sobie okazało się sukcesem. Obraz przez dłuższą chwilę zamazywał jej się przed oczami, dopiero z czasem nabierając ostrości, chociaż t wciąż niczego nie ułatwiło, bo dookoła panował półmrok. Coraz bardziej zdezorientowana spróbowała zmusić swoje ciało do współpracy, tym razem z ulgą przekonując się, że jak najbardziej będzie w stanie usiąść. Jasne włosy opadły jej na twarz, więc odgarnęła je zdecydowanym ruchem, po czym niecierpliwie rozejrzała się dookoła.

Pomieszczenie, w którym się znajdowała, okazało się zadziwiająco małe i puste. Napięła mięśnie, chcąc upewnić się, czy działanie środka uspokajającego, czy czym było to cholerstwo, którym – zgodnie z tym, co zdołała zapamiętać – została naszpikowana, ostatecznie ustało. Wciąż czuła się dziwnie oszołomiona, mając wrażenie, że bardzo niewiele brakuje, żeby coś po raz kolejny wytrąciło ją z równowagi, ale miała wrażenie, że tym razem przyczyna jest inna i wcale nie ma związku z jakimikolwiek lekami. Co prawda nie miała jak sprawdzić tej teorii, zresztą faktyczna przyczyna była dziewczynie jak najbardziej obojętna. Jedynym, co tak naprawdę wiedziała, było to, że musiała uciekać, najlepiej tak szybko, jak tylko miało okazać się to możliwe.

Wypuściła powietrze ze świstem, mając wrażenie, że zadanie wcale nie musiało być takie proste, jak mogłaby tego oczekiwać. Z zaciekawieniem powiodła wzrokiem dookoła, musząc wręcz mrużyć oczy, żeby łatwiej zorientować się, co takiego działo się wokół niej. Ostatecznie wyciągnęła przed siebie rękę, mimo obaw decydując się przywołać do siebie ogień – tylko mały, aczkolwiek niezwykle jasny płomyczek, który posłusznie zawisnął w powietrzu, pozwalając jej lepiej rozeznać się w panujących ciemnościach. Przekonała się, że przez cały ten czas leżało na czymś, co wyglądało raczej jak metalowa, przytwierdzona do ściany półka, niż coś, co mogłaby określić mianem łóżka. Poza tym jednym szczegółem, w malutkim pomieszczeniu nie było niczego, z kolei niewielkie odległości pomiędzy ścianami sprawiły, że poczuła się niemalże klaustrofobicznie. Była pewna, że gdyby stanęła na samym środku i wyciągnęła ręce na boki, byłaby w stanie dotknąć obu krańców, być może nawet nie musząc się szczególnie wysilać.

Ciekawy sposób traktowania gości, pomyślała z przekąsem, wywracając oczami. W milczeniu odwróciła się, ignorując „łóżko" i zwracając w stronę jedynej ze ścian, która mogłaby ją zainteresować. Ta okazała się przeźroczysta, poza tym bez trudu doszukała się na jej tle zarysu drzwi, co z miejsca przykuło uwagę wampirzycy. Podeszła bliżej, z zaciekawieniem przypatrują się gładkiej powierzchni i mimowolnie zastanawiając czy to możliwe, żeby naprawdę miała do czynienia ze szkłem. To wydawało się zdecydowanie zbyt proste, bo nawet gdyby szyba była wyjątkowo grupa, jeden cios wystarczyłby, żeby zamieć ją w kupkę nic nieznaczących odłamków. Gdyby tylko zechciała, mogłaby się wydostać, a jednak instynkt podpowiadał jej, że powinna być ostrożna. Z kimkolwiek miała do czynienia, wydała się wystarczająco rozeznany, by mieć szansę poradzić sobie z kimś takim jak ona, a to zdecydowanie nie wróżyło dobrze.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz