Siedemdziesiąt pięć

20 3 0
                                    

Claire

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Claire

Roześmiała się, nie mogąc się powstrzymać. Zaraz po tym spojrzała na Setha ze swego rodzaju obawą i niedowierzaniem, nagle zaczynając wątpić w to, czy przyjście tutaj faktycznie było aż tak dobrym pomysłem. Już nie czuła się aż tak pewnie, próbując utrzymać równowagę, co samo w sobie okazało się wyzwaniem i to jeszcze przed tym, jak w ogóle spróbowała wejść na lód.

– No, chodź! – rzucił zachęcającym tonem chłopak, kiedy zaparła się nogami, nie pozwalając wciągnąć się na lodowisko. – To wcale nie jest takie trudne... Wciąż stoimy, prawda? – zauważył przytomnie, chociaż wcale nie była pewna, czy to faktycznie aż takie proste.

– Kiedy ostatni raz jeździłeś? – zapytała z powątpiewaniem, poniekąd po to, żeby choć trochę zyskać na czasie.

Seth jedynie wywrócił oczami.

– Tego się raczej nie zapomina – stwierdził i tych kilka słów wystarczyło, żeby poczuła się jeszcze bardziej niepewnie.

Cóż, to chyba znaczyło mniej więcej tyle samo, co „dość dawno". Tak czy inaczej, nagle zwątpiła w to, czy zdawanie się na osobę, która sama mogła mieć problem z utrzymaniem się w pionie było aż takim dobrym pomysłem. W gruncie rzeczy spodziewała się dosłownie wszystkiego i to z tym, że przy pierwszej okazji oboje wylądują na ziemi albo...

Seth skorzystał z chwili jej nieuwagi, że by jednak przyciągnąć ją do siebie. Claire wyrwał się nieco zdławiony, zaskoczony okrzyk, kiedy dosłownie poleciała przed siebie, ostatecznie wpadając chłopakowi w ramiona. Nie, zdecydowanie nie czuła się pewnie, wciąż mając wrażenie, że niewiele brakuje, żeby ziemia uciekła jej spod stóp. Bała się poruszyć, skupiona przede wszystkim na próbie utrzymania się w pionie oraz ciepłych dłoniach, które jak na zawołanie wylądowały na jej ramionach. Cóż, jakby nie patrzeć, cały czas powtarzał, że pomoże i nie pozwoli, żeby upadła, ale to jeszcze nie znaczyło, że aż tak bardzo mu wierzyła.

– No i? – usłyszała, więc poderwała głowę, by rzucić swojemu towarzyszowi co najmniej poirytowane spojrzenie.

– Co? – zniecierpliwiła się. – Mam wrażenie, że zaraz upadnę... I w zasadzie to nie wiem, co w tym ciekawego – dodała, a Seth uśmiechnął się w nieco pobłażliwy sposób.

– Kiedy stoi się w miejscu, to faktycznie nic – przyznał, a ona jeszcze mocniej napięła już i tak zesztywniałe mięśnie.

– W zasadzie to nie jest aż tak źle – zapewniła pośpiesznie. – Bardzo chętnie sobie postoję, skoro już to robimy, więc... Seth! – jęknęła, bo poruszył się, bezceremonialnie przesuwając wraz z nią o kilka kolejnych centymetrów.

Wypuściła powietrze ze świstem, w duchu z uporem powtarzając sobie, że powinna się uspokoić. Teoretycznie jazda na łyżwach nie była bardziej ryzykowna, niż przystanie na pomysł bliźniaków, kiedy rzucili się ratować Jocelyne i Shannon z tamtego ośrodka... Albo publiczne śpiewanie na imprezie i... Och, o regularnym wychodzeniu z tuneli, by spotkać się z Deanem albo balansowaniu na cieniutkim gzymsie nie wspominając.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz