Claire
– Nie rozumiem...
W gruncie rzeczy chyba nawet nie chciała poznać odpowiedzi, całą sobą czując, że ta jej się nie spodoba. Potrzebowała dłuższej chwili, by zebrać myśli i chociaż spróbować zastanowić się nad tym, co sugerował Rufus. Nie pierwszy raz wprawiał ją taki stan samą tylko uwagą czy informacją, zmuszając do przemyślenia czegoś, co wcale nie było dla dziewczyny czymś oczywistym. Zwykle od niej wymagał, prowadząc rozmowy w taki sposób, że chwilami za nim nie nadążała, ale nie przypominała sobie, kiedy ostatnim razem czuła się aż do tego stopnia zdezorientowana, nie wspominając o tym, że to, co mówił, miało dość konkretne znaczenie.
– Jak wspomniałem, to nie jest dobry moment. Wszystko tak czy inaczej sprowadza się do tego, że musimy stąd wyjść – stwierdził, Claire jednak nie była w stanie ot tak przyjąć tej informacji do świadomości.
– Ale co z tą krwią? – zniecierpliwiła się. – To znaczy... – Nieznacznie potrząsnęła głową. Potrzebowała dłuższej chwili, by mieć przynajmniej cień szansy, żeby zebrać myśli i spróbować się skoncentrować. – Na zewnątrz jest coś, co jest nie do końca wampirem albo... demonem? Tak to działa?
Rufus westchnął, ale tym razem przynajmniej nie próbował jej zbyć. Przyjęła to z ulgą, chociaż po słowach, które ostatecznie padły z ust wampira, wcale nie poczuła się lepiej.
– Do pewnego stopnia. Nie mówimy o przemianie, bo do tej nie dochodzi. – Zawahał się na dłuższą chwilę. – To nie jest tak, jak z wprowadzeniem do krwiobiegu jadu. Reakcja jest... inna i zwykle kończy się śmiercią.
– Wydawało mi się, że wampirzą krew nie działa wcale na ludzi – zauważyła przytomnie, Rufus jednak jedynie pokręcił głową.
– To... Och, niech będzie wirus, chociaż dalej uważam, że to określenie na wyrost... Zresztą nieważnie – zreflektował się, podchwyciwszy jej spojrzenie. Ostatnim, czego w obecnej sytuacji potrzebowała, był wykład na temat tego, jak tak naprawdę powinno się rozumieć Syndrom Agresji. – Tak czy inaczej, to wirus jest nieszkodliwy dla ludzi i reaguje dopiero z pół-wampirzą krwią – wyjaśnił pośpiesznie. – Podobnie jest z demonami. W zasadzie gdyby nie twoja kuzynka, wciąż miałbym wątpliwości, czy można ot tak stworzyć demona...
– Elena jest demonem? – wyrwało jej się, bo chociaż wiedziała, że z dziewczyną coś jest nie tak, nikt nigdy nie powiedział wprost w czym rzecz.
Rufus uśmiechnął się cierpko.
– Czymś na pewno – stwierdził lakonicznie. – Wróciła, więc najwyraźniej nawet tam na dole nie byli nią zainteresowani...
– To nie jest śmieszne! – obruszyła się, ale nic nie wskazywało na to, żeby wampir myślał podobnie.
– Zależy z czyjej perspektywy.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)
FanfictionBeatrycze nie pamięta, co stało się, zanim ponownie otworzyła oczy. Budzi się na cmentarzu - naga, przerażona i pozbawiona jakichkolwiek wspomnień. Nie rozumie intensywności otaczającego ją świata oraz tego, dlaczego całą sobą lgnie do pozornie obce...