Sto osiemdziesiąt cztery

17 4 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

Zawahała się, nagle zaniepokojona. Z obawą spojrzała w dół, krótką chwilę obserwując przemykające ulicą samochody i przechadzających się chodnikami ludzi. Co prawda z wysokości na której się znajdowali, wszystko wokół wydawało się inne i na swój sposób niepokojące, ale starała się o tym nie myśleć. Upadek i tak nie zrobiłby jej krzywdy, a przynajmniej zakładała, że istoty nieśmiertelnej nie da się zabić w ten sposób. Potrzebowała czegoś więcej, żeby zrobić sobie krzywdę, co jednak nie znaczyło, że miała ochotę na bliskie spotkanie z ziemią.

Westchnęła, po czym nieznacznie potrząsnęła głową. Wiedziała, że Rafael uważnie ją obserwuje, co prawda milcząc, ale to wcale nie sprawiało, że czuła się jakkolwiek lepiej. Wręcz przeciwnie – tym bardziej obawiała się, że zrobi coś, przez co kolejny raz miał uznać ją za idiotkę.

– Nie wiem, czy pamiętam – przyznała zgodnie z prawdą, po czym nerwowo przygryzła dolną wargę.

– Jak się lata? – Demon nawet nie czekał na odpowiedź. – Nie sądzę, żeby coś takiego dało się zapomnieć.

Cóż, miał rację, bo dobrze pamiętała każdorazowy lot w jego ramionach. Pomijając to, w jaki sposób skończył się ich pierwszy pocałunek, trudno było wyrzucić z pamięci uczucia, które towarzyszyły jej za każdym razem, kiedy odrywała się od ziemi. Tym bardziej nie potrafiłaby zapomnieć tego jednego razu tamtej nocy – w gruncie rzeczy jej pierwszego samodzielnego lotu, którym uhonorowali to, że chwilę wcześniej w końcu oddali się sobie nawzajem. Pragnęła to powtórzyć, na samo wspomnienie czując, że zaczyna jej się robić gorąco, a serce jak na zawołanie przyśpiesza bieg.

– Nie to miałam na myśli – stwierdziła i zawahała się na dłuższą chwilę. – Martwi mnie bardziej to, czy... będę potrafiła je przywołać.

Kiedy trwała w jego ramionach w tamtym lesie, nie miała co do tego wątpliwości, ale teraz... Te uczucia osłabły, jawiąc się Elenie jako coś wyjątkowego, ale przy tym jednak znajdującego się gdzieś poza jej zasięgiem. Czegokolwiek by nie pragnęła, nie miała pewności, czy i tym razem miała z taką łatwością wpłynąć na swoje ciało. Za każdym razem, kiedy skrzydła odchodziły, czuła niewyobrażalny wręcz smutek, niezmiennie zaczynając przejmować tym, że z jakiegoś powodu pewnego razu nie wrócą – po prostu odejdą, nie dając jej szansy na oswojenie się z umiejętnościami, które zyskała. Gdyby do tego doszło...

Mimowolnie zadrżała, bynajmniej nie za sprawą chłodu, chociaż właśnie to usiłowała sobie wmówić. W rzeczywistości się bała, jednak miała wątpliwości co do tego, czy Rafa w ogóle miał być w stanie to zrozumieć. Na pewno próbował, ale pod wieloma względami ich sposoby spoglądania na rzeczywistość się różniły i to na dodatek w dość znaczący sposób. Teraz po raz kolejny miała okazję się o tym przekonać, dostrzegając rozbieżności, o których wcześniej nie miała pojęcia. Wciąż nie była pewna, co takiego powinna zrobić w związku z zaistniałym stanem rzeczy, ale przynajmniej tymczasowo nie chciała się tym przejmować.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz