Layla
Ciche kroki wdarły się do jej podświadomości. Napięła mięśnie, po czym pośpiesznie usiadła, mimowolnie krzywiąc się, kiedy poczuła przybierające na sile zawroty głowy. Wciąż czuła nieprzyjemne pulsowanie w skroniach, chociaż nie miała pewności, co było tego przyczyną – pragnienie, które utrudniało regenerację, czy może wczesna pora. Wiedziała, że zbliża się świt, o ile słońce już nie wzeszło, bez trudu wyczuwając porę dnia, na którą była najbardziej wrażliwa.
Chyba śniła, chociaż nie miała pewności. Początkowo walczyła ze sobą, nie wyobrażając sobie, że mogłaby zasnąć w tym miejscu, na dodatek po tym, jak ją potraktowali, ale ostatecznie zmęczenie okazało się silniejsze. Poczucie bezradności dawało się Layli we znaki, tym samym sprawiając, że czuła się bezbronna i podatna na zranienia, choć i o tym starała się nie myśleć. W zamian próbowała przekonać samą siebie, że nikt w tym miejscu nie miał powodu, żeby ją zabić. Dość jasno dawali jej to do zrozumienia, choć zarazem nie była w stanie zapomnieć, że próbowali do niej strzelać, kiedy uciekała. Później z kolei...
Och, to wciąż do niej nie docierało. Wciąż czuła się zesztywniała, nie wspominając o tym, że ledwo była w stanie powstrzymać się przed instynktownym dotknięciem szyi, by upewnić się, czy metalowa obręcz wciąż tam jest. Początkowo przejmowała się tym, że mogliby traktować ją jak zwierzę, ale teraz zupełnie inna kwestia dawała się wampirzycy we znaki – a mianowicie to, że mogliby zrobić jej krzywdę. Simon miał rację, twierdząc, że takie natężenie nie spowoduje śmierci, skro nie była człowiekiem, ale to niczego nie zmieniało. Na wspomnienie bólu robiło jej się niedobrze, choć zdecydowanie nie zamierzała się do tego przyznawać, całą sobą próbując przekonać się do tego, że okazywanie słabości nie mogło przynieść niczego dobrego.
Jęknęła cicho, kiedy palenie w gardle przybrało na sile. Zaraz po tym poczuła, że jej kły znów się wydłużają, przy okazji raniąc ją w dolną wargę. Czuła nieprzyjemne pulsowanie, coraz bardziej dające się we znaki, chociaż nie sądziła, że to w ogóle możliwe. Nigdy wcześniej nie doprowadziła się do stanu, w którym pragnienie aż do tego stopnia dawałoby jej się we znaki, przez co nie miała pewności, czego tak naprawdę powinna się spodziewać. To, że nie była w najlepszej formie, dodatkowo pogarszało sytuację, przez co Layla naprawdę zaczynała się martwić – i to zarówno o siebie, jak i o pozostałych. Mogła tylko zgadywać, co takiego stało się w domu i w jakie kłopoty mogła wpaść reszta, skoro nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, jak prezentowała się sytuacja. W efekcie mogła co najwyżej próbować wierzyć, że wszystko będzie w porządku, ale przy złym samopoczuciu to wcale nie było takie proste.
Pamiętała, że kiedy zaczęła przysypiać, mimowolnie pomyślała o Gabrielu i świecie snów, który był w stanie kontrolować. Potrafiła przedostać się do tamtego miejsca, chociaż panowanie nad aurami nie przychodziło jej aż tak naturalnie jak bratu albo Alessi. Zdążyła przekonać się, że w tym miejscu telepatia na nic jej się nie przyda, ale i tak próbowała z tego skorzystać, w wyuczony przez lata sposób usiłując zwizualizować sobie wszystko to, czego potrzebowała. Śnienie nic nie kosztowało, poza tym mogło być jej ostatnią nadzieją, w co była w stanie wierzyć do momentu, w którym przekonała się, że po prostu wisi w pustce – odcięta od wszystkiego i wszystkich, przez co nie była w stanie przywołać do siebie żadnych, nawet nieznajomych gwiazd.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)
Fiksi PenggemarBeatrycze nie pamięta, co stało się, zanim ponownie otworzyła oczy. Budzi się na cmentarzu - naga, przerażona i pozbawiona jakichkolwiek wspomnień. Nie rozumie intensywności otaczającego ją świata oraz tego, dlaczego całą sobą lgnie do pozornie obce...