Sto pięćdziesiąt dziewięć

13 3 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

Z bijącym sercem wycofałam się, dosłownie wpadając plecami na jeden z kontenerów. Przycisnęłam dłoń do ust, żeby stłumić krzyk, chociaż to wydawało się bez sensu, skoro chwilę wcześniej wydarłam się tak, że przy odrobinie szczęścia najpewniej miałam szansę obudzić umarłego. Rozszerzonymi oczami spojrzałam w miejsce, gdzie chwilę wcześniej stałam, a gdzie teraz znajdowała się duża, metalowa skrzynia. W powietrzu wciąż unosił się kurz, ale choć ten drażnił gardło, praktycznie nie zwracałam na to uczucie uwagi, świadoma przede wszystkim tłukącego mi się w piersiach serca. Miałam wrażenie, że niewiele brakuje, żeby nieszczęsny narząd dosłownie wyrwał się na zewnątrz, by ostatecznie uciec, choć to przecież było niemożliwe.

O bogini...

Z wolna wyprostowałam się, po czym niespokojnie powiodłam wzrokiem dookoła. Nerwowo napięłam mięśnie, kiedy coś poruszyło się w zasięgu mojego spojrzeniu – jakaś postać, chociaż wszystko działo się zdecydowanie zbyt szybko, bym mogła stwierdzić z kim mam do czynienia. Nie byłam w stanie określić nawet płci, ta zresztą wydawała się najmniej istotna, skoro zdecydowanie miałam do czynienia z kimś, kto chciał mnie skrzywdzić. Cóż, potencjalnego mordercy nie pytało się ani o imię, ani tym bardziej o to czy był mężczyzną, czy może kobietą.

Aniele?!

Aż wzdrygnęłam się, słysząc spięty głos Gabriela. Mentalne nawoływanie początkowo wytrąciło mnie z równowagi, sprawiając, że zdenerwowałam się jeszcze bardziej, przez krótką chwilę sama niepewna, czego powinnam się spodziewać. Potrzebowałam dłuższej chwili, żeby skoncentrować się na mężu i jednak zdecydować odpowiedzieć.

Nic mi nie jest, zapewniłam pośpiesznie, bo choć zdecydowanie poczułby, gdyby stała mi się krzywda, wolałam zawczasu go uspokoić. Nie miałam wątpliwości co do tego, że był w stanie wyczuć moje emocje i najpewniej doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo niespokojna się czułam. Ja..., zaczęłam i chciałam cokolwiek mu wytłumaczyć, ale coś zgoła innego przykuło moją uwagę. Zanim zdążyłam zastanowić się nad tym, co się dzieje, po prostu ruszyłam się z miejsca, błyskawicznie rzucając w pogoń za potencjalnym wrogiem.

Właściwie sama nie byłam pewna, co i dlaczego chciałam osiągnąć. Pędziłam przed siebie, coraz bardziej zdeterminowana, żeby się na coś przydać, niezależnie od tego, czy miał to jakikolwiek sens. Wiedziałam, że Gabriel wciąż za mną podążał, najpewniej zamierzając dołączyć do mnie tak szybko, jak tylko miało się to okazać możliwe, ale starałam się o tym nie myśleć. W tamtej chwili koncentrowałam się na pogoni, ogarnięta niejasnym wrażeniem, że od schwytania osoby, która kryła się w tym miejscu, mogło zależeć bardzo wiele. Właściwie sama nie byłam pewna, skąd brało się to przeświadczenie, ale to na dłuższą metę nie było dla mnie ważne. Być może udzielało mi się napięcie, które dosłownie biło od Isabeau, tym samym napędzając do działania również mnie, ale...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz