Elena
W pierwszej chwili nie dotarło do niej, co tak naprawdę się wydarzyło. Zatoczyła się, zamierając i próbując zrozumieć, skąd wzięło się pulsowanie, które poczuła na twarzy. Machinalnie uniosła dłoń do rozpalonego policzka, świadoma bijącego od szybko puchnącego miejsca tym bardziej, że na zewnątrz temperatura musiała oscylować gdzieś poniżej zera. Wciąż oszołomiona z wolna opuściła rękę, przez krótką chwilę przypatrując się swoim palcom i próbując zrozumieć, skąd wzięły się ślady czerwieni na jej palcach. To była krew, ale...
Mniej więcej wtedy szok minął, a do Eleny w pełni dotarło, co tak naprawdę się wydarzyło. Z niedowierzaniem spojrzała na stojącego przed nią demona, nieznacznie potrząsając głową, by odrzucić od siebie niechciane myśli. Uderzył ją. Była skłonna spodziewać się bardzo wielu rzeczy, ale na pewno nie czegoś takiego, chociaż już wcześniej, kiedy obserwowała zagniewanego Rafaela, była gotowa przysiąc, że mógłby to zrobić. Za każdym razem powstrzymywał się, jedynie na początku ich znajomości pozwalając sobie na to, żeby czasem nią szarpnąć, kiedy wyjątkowo go poniosło. Sęk w tym, że do tej pory nigdy nie podsunął się tak daleko – i to na dodatek teraz, kiedy podobno była dla niego ważna. Ba! Oddała mu się, a na palcu nosiła obrączkę, więc coś takiego tym bardziej było dla dziewczyny nie do pomyślenia.
Milczała, zresztą tak jak i on, ale prawie nie była tego świadoma. Pustym wzrokiem spojrzała na stojącego przed nią nieśmiertelnego, bardziej stanowczo przywierając plecami do barierki. Poczuła wilgoć na policzkach, ale nie chciała się nad tym zastanawiać, próbując udawać, że to po prostu krew. W końcu krwawiła, prawda? Co prawda niemożliwym było, żeby po jednym ciosie osoka spłynęła po obu policzkach jednocześnie, ale nie zamierzała przyjąć do wiadomości tego, że na domiar złego mogłaby się jeszcze popłakać. Chciała przynajmniej udawać, że to niemożliwe – i że była o wiele silniejsza, aniżeli mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać.
– Ty... – Przełknęła z trudem, próbując oczyścić gardło. Poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku, ale i to wydało się Elenie bardzo odległe, zresztą tak jak i palący gniew, który nagle poczuła. – Jak ty w ogóle...?
Nie dokończyła, w gruncie rzeczy sama niepewna, co powinna mu powiedzieć. Zanim choćby zastanowiła się nad tym, co robi, dosłownie skoczyła na niego, z opóźnieniem uświadamiając sobie, że sama również się na niego zamachnęła. Tym większym zaskoczeniem okazało się dla Eleny to, że nie uniknął ciosu, pozwalając jej paznokcie pozostawiły na jego twarzy trzy krwawiące szramy. Dopiero kiedy odsunęła się i znów zamachnęła, gotowa zaatakować go raz jeszcze, błyskawicznie przemieścił się, bezceremonialnie chwytając ją za nadgarstki i jednym, zdecydowanym ruchem unieruchamiając w miejscu.
– Przestań! – warknął, zaś do jego głosu pierwszy raz wkradło się wahanie. – Elena...
– Puść mnie.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)
FanficBeatrycze nie pamięta, co stało się, zanim ponownie otworzyła oczy. Budzi się na cmentarzu - naga, przerażona i pozbawiona jakichkolwiek wspomnień. Nie rozumie intensywności otaczającego ją świata oraz tego, dlaczego całą sobą lgnie do pozornie obce...