Rafael
Nie zareagował od razu, zwlekając z odwróceniem się plecami do kogoś, kto był względem niego wrogo nastawiony. Dopiero po dłuższej chwili wahania doszedł do wniosku, że rodzice Eleny przynajmniej tymczasowo nie są w stanie myśleć takimi kategoriami jak on – dla nich liczyła się córka, a nie próba powstrzymania go przed jakimkolwiek działaniem. Podejrzewał, że jak długo nie próbował na siłę dostać się do dziewczyny, mógł założyć, że jest im całkowicie obojętny. W takim wypadku zachowanie syna Lawrence'a – to, że chciał osłonić żonę i chwilę wcześniej stracone dziecko – również wydało mu się oczywiste.
Gdyby sytuacja była inna, bez chwili zastanowienia zignorowałby zadane mu pytanie, skupiony tylko i wyłącznie na Elenie. Jakiś czas temu nic nie byłoby w stanie zmusić go do wahania, tym bardziej, że jakiekolwiek emocje – ludzkie słabości, których dopiero się uczył – nie miałyby dla niego znaczenia. Teraz wszystko było inne, z kolei Rafael nie był w stanie tak po postu zignorować zwracającej się do niego kobiety. Sam nie był pewien czy to przyzwyczajenie, czy cokolwiek innego, zresztą to nie miało dla demona najmniejszego nawet znaczenia. W gruncie rzeczy czuł się do tego stopnia zdesperowany, by chwytać się każdej możliwej okazji, pozwalającej mu znaleźć wyjście z obecnej sytuacji, a skoro tak...
Amelie stała kilka metrów od niego, o wiele bliżej niż początkowo się spodziewał. Odziana w czarną pelerynę, wyglądała trochę jak jedna z członkiń straży przybocznej, co wyjaśniało, dlaczego w ogólnym zamieszaniu wcześniej nie zwrócił na nią uwagi. Kiedy po raz pierwszy spojrzał na wampirzycę, początkowo miał problem z tym, żeby skoncentrować wzrok na jej bladej twarzy, ale prawie natychmiast dziwne uczucie zniknęło. Rafie przeszło przez myśl, że specjalnie przez cały ten czas broniła się przed wzrokiem obecnych, w sobie tylko znany sposób sprawiając, że wszyscy wokół ją ignorowali – tak po prostu, jakby była co najwyżej powietrzem. Co więcej, przez cały ten czas musiała biernie obserwować, z jakiegoś powodu nie zamierzając pójść w ślady Isobel i wraz z nią w pośpiechu się ewakuować.
Demon spiął się, nie po raz pierwszy czując się w obecności Amelie co najmniej dziwnie. Tak było zawsze, a on chyba nigdy nie miał być w stanie zrozumieć roli, jaką ta kobieta odgrywała w już i tak rozbitym „śmiertelnym kwartecie". Chociaż służyła Isobel, w gruncie rzeczy decydowała według swojego uznania – lojalna, ale jednak wciąż indywidualistka, a przynajmniej takie od zawsze miał o niej zdanie. Zdecydowanie nie wskazałby jej jako najsłabsze ogniwo, chociaż zarazem jakoś nie miał wątpliwości co do tego, że właśnie Amelie odeszłaby od królowej jako pierwsza, gdyby tylko interesy pierwotnej zaczęły zaprzeczać temu, co postanowiła sobie ta kobieta. Jakby tego było mało, wampirzyca potrafiła wzbudzać nie tyko strach, ale i respekt. Nie chodziło tylko o to, co o niej mówiono, choć i plotki o tym, że mogłaby być wiedźmą, nie wzięły się znikąd. Bez wątpienia było w niej coś równie niezwykłego, co i w samej Isobel – rodzaj mistycznej aury, którego nie dało się opisać słowami i który skutecznie wzbudzał we wszystkich wokół niepokój. Nie miał pojęcia, co takiego w tamtej chwili chodziło kobiecie po głowie, ale po samym jej spojrzeniu poznał, że to coś istotnego... I to najdelikatniej rzecz ujmując.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)
FanficBeatrycze nie pamięta, co stało się, zanim ponownie otworzyła oczy. Budzi się na cmentarzu - naga, przerażona i pozbawiona jakichkolwiek wspomnień. Nie rozumie intensywności otaczającego ją świata oraz tego, dlaczego całą sobą lgnie do pozornie obce...