Dziewięćdziesiąt dwa

17 3 0
                                    

Claire

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Claire

W jednej chwili wszystko potoczyło się bardzo szybko. Claire zdołała jedynie kątem oka zarejestrować smukła, zmierzającą ku nim sylwetkę Shannon, zanim dosłownie ogłuszył ją krzyk dziewczyny. Wyczuła moc, kiedy któryś z jej kuzynów spróbował dla pewności ich osłonić, woląc nie sprawdzać, jak bardzo niszczycielski mógł okazać się ten dźwięk, ale prawie nie była tego świadoma. Wiedziała jedynie, że wszystko jest nie tak i że powinni uciekać, chociaż to wcale nie miało okazać się aż takie proste, jak którekolwiek z nich mogłoby tego oczekiwać.

Marissa, która wciąż trzymała ją za ramię, zachwiała się niebezpiecznie, chyba jedynie cudem nie osuwając na kolana. Była przerażona, ale to w tamtej chwili nie miało znaczenia, zresztą tak jak i perspektywa tłumaczenia dziewczynie tego, co właśnie miało miejsce. Wręcz przeciwnie – z dwojga złego Claire wolała stanąć przed koniecznością uświadomienia przyjaciółce, że świat wcale nie był aż tak kolorowy, jak mogłoby się wydawać, niż liczyć się z jej śmiercią. Na to drugie zdecydowanie nie zamierzała pozwolić, zwłaszcza po słowach Marcy, która aż rwała się do tego, żeby skrzywdzić Issie albo Elizabeth.

W porządku, ale co do tego wszystkiego mamy my?

To jedno pytanie nie dawało jej spokoju, pozostając jedną z najważniejszych, niezrozumiałych dla dziewczyny kwestii. Gdyby chodziło o Liz, wszystko stałoby się jasne, ale zarówno brat śmiertelniczki, jak i jego towarzysze, wydawali się temu zaprzeczać. Nie sądziła, żeby Jason tak po prostu dopuścił do sytuacji, w której jego siostra znalazłaby się w niebezpieczeństwie, skoro tak bardzo chciał ją przemienić, więc obecność kogoś o temperamencie Marcy, stanowczo wykluczała próbę dostania się akurat do partnerki Damiena.

Przestała o tym myśleć z chwilą, w której ziemia pod jej stopami zaczęła drżeć – dosłownie, a przy tym wystarczająco intensywnie, żeby utrzymanie równowagi okazało się nie lada wyzwaniem. Issie wydała z siebie przeciągły, zdławiony pisk, tym razem uczepiając się ramienia Claire tak mocno, że ta mimowolnie spróbowała się od niej odsunąć. W roztargnieniu spojrzała na przyjaciółkę, nim jednak zdążyła zastanowić się nad sytuacją albo tym, co w tamtej chwili dziewczyna musiała czuć, jej uwagę przykuła inna postać.

Marce klęczała na ziemi, przyciskając obie dłonie do podłoża. Przynajmniej na pierwszy rzut oka wyglądała na skoncentrowaną na czymś, czego Claire mogła co najwyżej się domyślać, co samo w sobie dało pół-wampirzycy do myślenia. Kiedy przez parking przeszedł kolejny wstrząs, tym razem skutecznie wytrącając ją z równowagi, przez co razem z Issie wylądowała na ziemi, do głowy przyszła jej może i szalona, ale za to dość prawdopodobna myśl.

Jaka istniała możliwość, że wszystko sprowadzało się do właśnie do Marce? Nie znała jej, ale zdawała sobie sprawę z tego, że nieśmiertelni przejawiali najróżniejsze, często zadziwiające wręcz dary. Nie miała pojęcia, z jaką umiejętnością mieli do zrozumienia tym razem, ale jeśli kobieta była w stanie wykorzystać zdolności w aż tak niszczycielski sposób, zdecydowanie mieli powody do niepokoju – i to w szczególności biorąc pod uwagę fakt, że tuż obok, dosłownie na wyciągniecie ręki, bawili się niczego nieświadomi uczniowie liceum.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz