Osiemdziesiąt siedem

18 3 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

W ułamku sekundy znalazła się przy Aldero, bezceremonialnie zarzucając chłopakowi ramiona na szyję. Zawahał się, ale nie próbował jej od siebie odpychać, pozwalając, żeby zmaterializowała się przy nim. W następnej chwili już przymierzała się do tego, żeby wgryźć się w jego szyję. Nie chciała zastanawiać się nad tym, gdzie i dlaczego byli; czy ktokolwiek mógłby ich zauważyć, tym bardziej, że późna pora wcale nie gwarantowała, że nagle staną się dla ludzi całkowicie niewidzialni.

– Elena... – Aldero zawahał się, co w pierwszej chwili zaczęło ją drażnić. Chcąc nie chcąc powstrzymała się przed atakiem, pozwalając, żeby odchylił ją w swoich ramionach i przyjrzał jej bladej twarzy. – Nie powinnaś. Mam na myśli... Jestem wampirem, tak? Rozmawialiśmy o tym – przypomniał, ale dziewczyna tylko potrząsnęła głową.

– Nie zaszkodzisz mi – oznajmiła z przekonaniem, bardziej niż kiedykolwiek dotąd świadoma takiego stanu rzeczy. Cóż, jakoś nie miała wątpliwości co do tego, że wampiryzm jej nie groził, nie wspominając o tym, że wydawał się najmniej istotną kwestią ze wszystkich.

Chłopak wahał się jeszcze przez chwilę, zanim ostatecznie skinął głową. Sądziła, że tym razem nic nie będzie w stanie jej powstrzymać, więc tym bardziej zaskoczyło ją to, że Aldero nagle zesztywniał, w następnej sekundzie zdecydowanym ruchem odsuwając ją od siebie. Drgnęła, po czym spojrzała na niego z niedowierzaniem, w równym stopniu zaskoczona, co i oszołomiona jego reakcją, nim jednak zdążyła zastanowić się nad tym, co powinna zrobić, palce wampira zdążyły zacisnąć się wokół jej nadgarstka.

– Nie tutaj – stwierdził lakonicznie i choć wciąż miała wątpliwości, nie próbowała protestować, kiedy pociągnął ją za sobą.

Niespokojnie rozejrzała się dookoła, przez krótką chwilę niemalże całkowicie pewna, że zdoła dostrzec kogoś w ciemnościach. Parking wyglądał na opustoszały, przynajmniej na pierwszy rzut oka, chociaż z oczywistych względów pozory jak najbardziej mogły mylić. Niczego nie była już pewna, zwłaszcza przez narastający, coraz bardziej dający się jej we znaki głód, który na wszystkie możliwe sposoby usiłowała ignorować. Tylko chwilę, pomyślała niemalże gorączkowo, próbując przekonać samą siebie, że tak będzie w istocie, to jednak okazało się o wiele trudniejsze, aniżeli mogłaby sobie życzyć. Nie była w stanie się skoncentrować, w efekcie niejako musząc zdać się na kuzyna, żeby nie ryzykować, że przypadkiem pokusi się o zrobienie czegoś, czego później wszyscy mogliby żałować.

Nie zastanawiała się nad tym, gdzie i dlaczego prowadził ją chłopak. Wciąż była niczym jeden wielki kłębek nerwów, ledwo zdolna skupić się na metodycznym podążaniu przed siebie. W efekcie prawie nie zarejestrowała tego, że w pośpiechu okrążyli liceum, ostatecznie kryjąc się w rzucanym przez budynku cieniu. Wciąż dziwnie roztrzęsiona, w pośpiechu oswobodziła ramię z uścisku Aldero, po czym przeszła jeszcze kilka kroków, ostatecznie opierając się o chłodną ścianę budynku. Nerwowo napinała mięśnie, przez krótką chwilę mając nieprzyjemne wrażenie, że bardzo niewiele brakuje, żeby tak po prostu rozpadła się na kawałeczki. Oczywiście, już kiedyś doświadczyła głodu – i to nie jednokrotnie zresztą – ale to było coś więcej, niż po prostu pragnienie, które mogłaby porównać do tego, którego doświadczała, kiedy jeszcze była pół-wampirzycą. Co prawda sama myśl o tym, że teraz mogłaby być kimkolwiek innym, wydawała się nieprawdopodobna, ale ta kwestia zeszła gdzieś na dalszy plan, wyparta przez całą mieszankę innych, bardziej złożonych emocji.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz