Osiemdziesiąt trzy

18 3 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

– Och... Sprawy prywatne, że tak się wyrażę. – Castiel zawahał się, wciąż przyglądając mi się z zaciekawieniem. – Jestem tu przez wzgląd na pracę, ale nie będę cię zanudzać. Możliwe jednak, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z moimi planami, będziemy widywać się dużo częściej.

Uniosłam brwi, sama niepewna, co takiego powinnam sądzić o jego słowach. Gabriel nie będzie zadowolony, pomyślałam, ale oczywiście nie skomentowałam tego nawet słowem, w zamian wysilając się na uśmiech. Mimo wszystko przyszło mi to dość naturalnie, tym bardziej, że zdążyłam naprawdę polubić Castiela. Co prawda wciąż miałam wrażenie, że coś jest nie tak, ale z drugiej strony, nie chciałam pozwolić sobie na przewrażliwienie. To był tylko człowiek, poza tym zawdzięczałam mu chociażby znalezienie domu. Nie sądziłam, by miał jakikolwiek wpływ na to, co spotkało Jocelyne, tym bardziej, że wydawał się naprawdę zmartwiony, kiedy dowiedział się o problemach z ośrodkiem.

– To chyba dobrze – stwierdziłam po chwili zastanowienia.

Mężczyzna posłał mi wyraźnie usatysfakcjonowany uśmiech.

– Mam nadzieję, że mimo wszystko nie masz mi za złe tego, co się wydarzyło... Wybacz, że to mówię, ale wydajesz się spięta – powiedział, mierząc mnie wzrokiem. Poczułam się co najmniej dziwnie z tym, że tak wprawnie mógłby określić mój nastrój.

– Możliwe, bo właśnie się zgubiłam – wyjaśniłam, poniekąd zgodnie z prawdą. Skinął głową, najwyraźniej nie widząc w moich słowach niczego dziwnego. Przyjęłam to z ulgą, bo wolałam dalej nie drążyć tematów, które mogłyby opiewać wokół kwestii ewentualnego zaufania. – Nie tylko ty masz do tego talent – dodałam, a Castiel wywrócił oczami.

– Nie powiem, żeby mnie to nie cieszyło. Teraz ja mogę ci pomóc – oznajmił pogodnym tonem, posyłając mi wręcz olśniewający uśmiech. – Dziekanat?

Właściwie nie musiałam odpowiadać, tym bardziej, że ta jedna kwestia wydawała mi się dość oczywista. Nawet nie zorientowałam się, kiedy Castiel jak gdyby nigdy nic zabrał ode mnie torbę, stwierdzając, że z powodzeniem może mnie odprowadzić. Nie próbowałam protestować, przekonując samą siebie, że wszystko jest w porządku. Jak długo nie było Gabriela, który zbyt żywiołowo mógłby zareagować na zachowanie mężczyzny względem mnie, nie widziałam powodu, by obruszać się o jakiekolwiek słowa mojego niespodziewanego towarzysza. Nie byłam głupia – wiedziałam, że Castiel mimo wszystko bywał trochę zbyt śmiały – ale usiłowałam o tym nie myśleć. Sądziłam, że dość jasno Gabriel dał mu do zrozumienia, że jestem zajęta. Ja sama nie robiłam niczego, o co ktokolwiek mógłby mieć do mnie pretensje, więc... wszystko było w porządku, tak?

– Wciąż nie powiedziałeś mi, co tutaj robisz – rzuciłam mimochodem, chcąc przerwać przeciągającą się ciszę. – Nie chcę się wtrącać, nic z tych rzeczy, ale... co twoja praca mogłaby mieć do uczelni, ASP na dodatek? – zapytałam i zawahałam się na moment, obawiając się, że moje słowa jednak mogą Castiela w jakimś stopniu urazić.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz