Elena
Wzięła kilka głębszych wdechów, żeby się uspokoić. W porządku, więc była tutaj – tak po prostu, świadoma obecności dziesiątek mniej lub bardziej znajomych jej ludzi. Pewnie trzymała się ramienia Aldero, próbując zachowywać się jak gdyby nigdy nic i przez większość czasu usiłując się uśmiechać. Kiedy się nad tym zastanowiła, ostatecznie doszła do wniosku, że to niczym gra, w której po prostu musiała wziąć udział – i to na dodatek taka, której zasady doskonale znała, bo kierowała się tymi regułami, odkąd tylko sięgała pamięcią. Różnica polegała na tym, że jeszcze kilka miesięcy temu, odnalezienie się w tym miejscu, przyszłoby jej naturalnie, a teraz musiała udawać. Z drugiej strony, może udawała od zawsze, ale do tej pory nie uznawała tego za nic złego.
Sala gimnastyczna wyglądała inaczej niż zazwyczaj, różniąc się nawet od tej z jej wspomnień z kilku innych imprez, które organizowano w tym miejscu. Zarówno ławki, jak i doczepione do ścian drabinki raz obręcze do gry w koszykówkę, starannie zasłonięto czarnym materiałem. Było coś efektywnego w ciemnych wstawach, przygaszonym świetle i – a jakże! – dziesiątkach baonów, tworzących chociażby nietypowy łuk przy wejściu. Wodziła wzrokiem dookoła, mimowolne zastanawiając się nad tym, ile osób dopracowywało sam tylko pomysł wyglądu tego miejsca, o doborze muzyki czy atrakcji nie wspominając.
Kiedy była młodsza, zawsze wyobrażała sobie, że jak najbardziej będzie brała udział w przygotowaniach do uroczystości. To wydawało się równie oczywiste, co i pozycja, którą miała w szkole. Zaraz po tym pojawiłaby się na tym balu, jak zwykle przyćmiewając wszystkich innych i tym samym zapewniając sobie tytuł królowej – coś, co teraz nie miało dla Eleny najmniejszego znaczenia, tym bardziej, że samo słowo „królowa" przyprawiało ją o dreszcze. Miała wrażenie, że jest wręcz oderwana od rzeczywistości, zupełnie jakby śniła, chociaż to jak najbardziej była rzeczywistość. Problem polegał tylko i wyłącznie na tym, że już nie czuła się częścią tej farsy, bardziej niż wcześniej świadoma, że istniały kwestie o wiele ważniejsze, aniżeli dobór odpowiedniej sukienki.
W porządku, ale to jeszcze nie znaczy, że masz przestać się bawić, prawda?, pomyślała mimochodem, próbując stanowczo doprowadzić się do porządku. Nie chciała przez resztę wieczoru zachowywać się jak ktoś pogrążony w wiecznej żałobie, tym bardziej, że nie miała po temu powodu. Aldero miał rację, próbując zachęcić ją do tego, żeby się zabawili – tak po prostu, zupełnie jakby nie zmieniło się nic. I chociaż na pierwszy rzut oka, to wyglądało jak kolejna próba ucieczki, wcale nie miała poczucia, żeby chwilowe rozluźnienie miało w sobie coś niewłaściwego. Wręcz przeciwnie – naprawdę chciała chociaż tego jednego wieczora zachowywać się tak, jakby do tej pory, nie przejmując się tym, co mogło się wydarzyć.
Tej jednej nocy chyba jednak mogła pozwolić sobie na to, żeby błyszczeć.
Mocniej uczepiła się ramienia kuzyna, mając wrażenie, że gdyby miała do czynienia z człowiekiem, już dawno połamałaby mu rękę. Wyprostowała się, po czym odrzuciła jasne włosy na plecy, usiłując sprawiać wrażenie kogoś jak najbardziej rozluźnionego i świadomego, co i dlaczego robi. Nie przekraczała progu liceum od przerwy świątecznej, co było dość proste, jeśli miało się za ojca lekarza, przez co powrót do tego miejsca wydawał jej się jeszcze dziwniejszy, ale usiłowała o tym nie myśleć. Przecież to było znajome, prawda? To, że ktokolwiek mógłby się na nią patrzeć – w mniej lub bardziej pożądliwy bądź zazdrosny sposób. Niezależnie od tego, od jak dawna nie doświadczyła podobnego wrażenia, nie była w stanie tak po prostu zapomnieć o tym, jak powinna się zachowywać.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)
Hayran KurguBeatrycze nie pamięta, co stało się, zanim ponownie otworzyła oczy. Budzi się na cmentarzu - naga, przerażona i pozbawiona jakichkolwiek wspomnień. Nie rozumie intensywności otaczającego ją świata oraz tego, dlaczego całą sobą lgnie do pozornie obce...