Sto trzydzieści pięć

19 3 1
                                    

Layla

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Layla

Ból głowy dawał jej się we znaki, przez co nie od razu zdecydowała się otworzyć oczy. Potrzebowała dłuższej chwili, żeby zebrać myśli i zrozumieć, co tak naprawdę się wydarzyło – z tym, że nawet kiedy już to do niej dotarło, Layla wciąż ie była w stanie uwierzyć w to, co miało miejsce. W efekcie pomyślała, że w rzeczywistości wszystko było niemającym związku z rzeczywistością, pokręconym snem, który na pewno dało się jakoś sensownie wytłumaczyć.

Przez dłuższą chwilę walczyła z samą sobą, niezdolna skoncentrować się na nikim ani niczym konkretnym. Weź się w garść!, warknęła na siebie w duchu, ale to nie było nawet po części tak proste, jak mogłaby tego oczekiwać. Miała wrażenie, że nic nie ma sensu, a poszczególne wspomnienia mieszają się ze sobą, tworząc nie do końca jasną dla niej całość. Dopiero później zaczęła zwracać uwagę na to, co podpowiadały jej zmysły, w pierwszej kolejności zauważając przede wszystkim to, że czuła się okropnie obolała. Pamiętała upadek i uderzenie mocy, ale...

– Już jest przytomna – doszło ją jakby z oddali, ale to wystarczyło, żeby w ułamku sekundy zmienić dosłownie wszystko.

Zrozumienie pojawiło się nagle, chociaż chwilę wcześniej za wszelką cenę próbowała od siebie odsunąć przyczynę tego, jak zakończyła się jej ucieczka. Chciała wmawiać sobie, że coś źle zrozumiała i w rzeczywistości oberwała rykoszetem od własnego ciosu. Czuła, że to naciągana teoria, ale do chwili, w której usłyszała ten głos była bliska tego, żeby jednak uwierzyć, że miała wyjątkowego wręcz pecha.

Cóż, jakby nie patrzeć, tak właśnie było. Już wcześniej czuła się zdezorientowana, ale teraz... Och, musiała się przynajmniej upewnić, niezależnie od tego, jak bardzo szokujące mogły okazać się ostateczne wnioski.

Jej ciało wciąż protestowało, stanowczo odmawiając współpracy, ale tym razem nie zwróciła na niedogodności najmniejszej nawet uwagi. Nie miało dla niej również znaczenia, że kolejny raz ktoś ją obserwował, a ona najpewniej wróciła do punktu wyjścia – a więc do małej, ciasnej celi, z której dopiero co wyrwała się Simonowi. Już nie miała wątpliwości, że w grę wchodziła większa grupa, jednak i to zeszło gdzieś na dalszy plan, wyparte przez coś zgoła innego.

Albo raczej kogoś.

Obraz zamazał się wampirzycy przed oczami, ale nie na tyle, by zrezygnowała z prób zobaczenia czegokolwiek. Skrzywiła się, po czym zamrugała nieco nieprzytomnie, mimochodem uświadamiając sobie, że kolejny raz leżała na czymś zimnym i niewygodnym. Potrzebowała dłuższej chwili, żeby zrozumieć, że tym razem nikt nie próbował obchodzić się z nią w szczególnie delikatny sposób, o czym świadczyło chociażby to, że wylądowała na podłodze. W gruncie rzeczy nie czyniło to Layli różnicy, zresztą teraz przynajmniej rozumiała, dlaczego czuła się aż do tego stopnia obolała. Nieśmiertelna czy nie, to jeszcze nie znaczyło, że pozostawała obojętna na miotanie na prawo i lewo, nie wspominając o skutkach bliskiego spotkania z telepatyczną mocą.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz