Sto dwadzieścia pięć

21 3 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

– Nie powinnaś wychodzić sama.

Błyskawicznie obejrzała się przez ramię, początkowo sama niepewna, jak powinna zareagować na słowa mamy. Esme wpatrywała się w nią w niemalże troskliwy sposób, sprawiając wrażenie zaniepokojonej. Co więcej, kiedy przyjrzała się wampirzycy uważniej, momentalnie zorientowała się, że to coś więcej, aniżeli zwykłe przewrażliwienie, którego mogłaby spodziewać się po tym, jak już raz pozwoliła się zabić. Nie miała pewności, czy wszystko wiązało się wyłącznie z ostatnimi wydarzeniami, zwłaszcza atakiem na balu i później, czy może w grę wchodziła przede wszystkim nieobecność Layli, ale to w gruncie rzeczy nie miało znaczenia.

– Jechałam do apartamentowca... I pewnie poproszę o to Aldero, bo jak zwykle nikt nie dopuszcza mnie do samochodu. – Elena uśmiechnęła się, jednocześnie podkreślając swoje słowa wymownym wywróceniem oczami. Czy naprawdę próba nauczenia jej czegokolwiek była aż taka trudna? – Rafel na mnie czeka, więc...

– Mogę ci potowarzyszyć? – zapytała natychmiast mama, podchodząc bliżej. – Możemy pojechać razem, kiedy Carlisle wróci z pracy. Ja... Już od jakiegoś czasu jestem ciekawa tego miejsca – przyznała, a Elena spojrzała na wampirzycę z powątpiewaniem.

Właściwie nie wiedziała niczego złego w tym, że rodzice mogliby rwać się do chronienia jej, zwłaszcza teraz, kiedy działo się tak wiele. Co więcej, Lawrence dość jasno dał wszystkim do zrozumienia, że zamierzał odstąpić to miejsce jej i Rafie tak szybko, jak tylko miało okazać się to możliwe. Chwilami do Eleny wciąż to nie docierało, ale jednocześnie cieszyła się jak dziecko na samą myśl o tym, że mogliby zamieszkać samodzielnie. Wiedziała, że zwłaszcza Rafaelowi takie rozwiązanie było na rękę, tym bardziej, że wyraźnie irytowała go konieczność przebywania w towarzystwie całej grupy nieśmiertelnych – i to na dodatek takich, którzy w większości przypadków wciąż traktowali go wrogo.

Wzruszyła ramionami, po czym wycofała się w głąb domu, nie chcąc dodatkowo Esme martwić. Myślami wciąż była daleko, sama niepewna, czego tak naprawdę chciała. Równie często wspominała to, co wydarzyło się ostatnio między nią a demonem, a co wciąż nie dawało jej spokoju. Wielokrotnie zastanawiała się nad tym, jak mogłoby wyglądać ich zbliżenie, z kolei teraz... Zdecydowanie nie spodziewała się, że do wszystkiego dojdzie akurat w takich warunkach, ale nie potrafiła zmusić się, żeby zacząć żałować czegokolwiek. W gruncie rzeczy to, jak rozwijała się relacja jej i Rafy, a już zwłaszcza to, że wszystko mogliby robić na opak, wydawało się dziewczynie najzupełniej naturalne. Cóż, w ich przypadku tak było od samego początku; ciągły chaos, którego żadne z nich nie było w stanie opanować. I to było dobre, a przy tym niemalże równie naturalne, jak i konieczność oddychania albo to, że mieliby sobie jednocześnie działać na nerwy i nade wszystko chcieć przebywać razem.

– Nie zapytałam cię o to wcześniej. Ja... – Głos Esme skutecznie wyrwał ją z zamyślenia, sprawiając, że chcąc nie chcąc na powrót skoncentrowała się na mamie. – Porozumiałaś się z Lawrence'm, prawda? Już jakiś czas temu – dodała, a Elena zapragnęła parsknąć pozbawionym wesołości śmiechem.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz