Sto pięćdziesiąt sześć

15 3 0
                                    

Miriam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Miriam

Podejrzliwie zmrużyła oczy, przez dłuższa chwilę sama niepewna czy powinna się śmiać, czy może płakać. Z zaciekawieniem przypatrywała się Rafaelowi, uważnie mierząc brata wzrokiem i po wyrazie jego twarzy próbując stwierdzić, czy to możliwe, żeby do tego wszystkiego próbował sobie z niej żartować. Wiedziała już, że odkąd zaczął wzdychać do Cullenówny, troszeczkę mu odbiło (najdelikatniej rzecz ujmując), jednak dopiero teraz to zaczynało być naprawdę uciążliwe.

– Że co, proszę? – zapytała uprzejmym tonem, siląc się na spokój. Po Rafie czasami trudno było stwierdzić, jakie zachowanie było najlepszym pomysłem, dlatego wolała być ostrożna. – Chyba coś pomyliłam, ale...

– Nie wydaje mi się, żebym mówił w jakkolwiek dla ciebie niezrozumiały sposób – stwierdził cierpko demon, a Mira prychnęła.

– To zależy – przyznała niechętnie. – Kazałeś mi patrolować, to przez cały czas latam jak ta głupia tam i z powrotem, ale to jeszcze nie znaczy, że... O rany, Rafael, serio? Przestaliśmy spowiadać się jednej wampirzycy, to teraz mam zacząć podlegać drugiej? – wyrzuciła z siebie na wydechu, nie mogąc powstrzymać się przed zadaniem tego pytania wprost.

Próbowała zrozumieć. Naprawdę się starała, chociaż w ostatnim czasie działo się wystarczająco niepojętych dla demonicy rzeczy, by ostatecznie doszła do wniosku, że wszyscy wokół poszaleli. Cholera, była w stanie zaakceptować zarówno ślub Rafael i Eleny, jak i to, że jej brat bywał trudny, zwłaszcza odkąd zaczął doświadczać ludzkich emocji. Co prawda to brzmiało jak marny żart, ale niech mu będzie – była w stanie uznać, że w tym szaleństwie jest metoda. Zakładała, że wiedział co robi, zresztą wtrącanie się w sprawy serafina, było niczym prośba o bolesne odkrycie, że popełniło się poważny błąd. Tak czy inaczej, to wciąż podleganie Rafie było jej najbardziej na rękę, nawet pomimo tego, że zaczęła mieć poważne wątpliwości, kiedy nieśmiertelny oświadczył, że najpewniej zaczynał planować coś, co mogło wiązać się z przeciwstawieniem się ojcu. To było coś, co przynajmniej czasów mogła zaakceptować, ale...

Cholera, to zaczynało wymykać się spod kontroli. Tak przynajmniej sądziła, wciąż mając wrażenie, że związek z Eleną nie przyniesie demonowi niczego dobrego – a więc również jej.

– Ja cię jedynie informuję, że sytuacja trochę się zmieniła – odezwał się ponownie serafin, tym samym skutecznie wyrywając Miriam z zamyślenia. – Posłuchaj mnie uważnie, bo wiesz, że nie lubię się powtarzać. Coś jest nie tak, przynajmniej jeśli chodzi o bezpieczeństwo Eleny w Seattle... I właśnie dlatego się przejmuję – wyjaśnił usłużnie. Mira miała wrażenie, że sprawa już dawno przestała być aż taka prosta, ale nie czuła się na tyle wielką desperatką, by podzielić się z bratem wątpliwościami. – Masz się rozglądać, a najlepiej spróbować znaleźć coś podejrzanego. W zasadzie nie obraziłbym się, gdybyś zareagowała na każdego nieśmiertelnego, którego oznaczysz. Rozumiesz, co mam na myśli?

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz