Osiemnaście

21 3 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

Pomyślała, że przebudzenie powinno być gwałtowne. To byłoby sensowne, biorąc pod uwagę to, że nie była pewna, co takiego działo się wokół niej. Na dłuższą metę chyba nawet jej to nie obchodziło, równie zawiłe i pozbawione znaczenia, co wszystko inne, czego doświadczyła... w zasadzie przez całe życie. W takim wypadku to miałoby sens, ale...

Cóż, było inaczej.

Kiedy otworzyła oczy, wszystko było aż nazbyt wyraziste. Nie potrzebowała czasu na przyzwyczajenie tęczówek albo zrozumienie tego, gdzie i dlaczego była. Leżała na czymś zimnym, ale chłód również nie stanowił dla Eleny przeszkody. Zwykłe, ludzkie doznanie – coś, co może jakiś czas temu nie byłoby dla niej niczym przyjemnym, ale teraz wydało się dziewczynie obojętne. Również to, że oddychała, wydawało się właśnie takie; pozbawione większej kontroli dostosowanie do czynności, która kiedyś była jej niezbędna.

Pomijając zimno – dochodzące do niej jakby z oddali i pozbawione większego znaczenia – nie czuła niczego. To było dobre, przynajmniej z jej perspektywy, bo nie widziała powodu, dla którego miałaby zawracać sobie głowę czymkolwiek więcej. Była tutaj, odrobinę tyko oszołomiona, chociaż i to okazało się znośne, a Elena czuła, że nie będzie potrzebowała wiele czasu, żeby doprowadzić się do porządku. Przecież wiedziała, czego potrzebuje – krwi i życia, które mogłaby odebrać – ale to nie stanowiło dla niej najmniejszej nawet przeszkody. Przecież wystarczyło wstać i poszukać, tak?

Usiadła gwałtownie, prostując się niczym struna i czujnie rozglądając dookoła. Spuściła nogi, siadając na katafalku i zamierzając wstać tak szybko, jak tylko miało być to możliwe. Nasłuchiwała, ale podświadomie czuła, że w pobliżu nie było nikogo, kto powinien wzbudzić w niej jakiekolwiek obawy. Czuła się dobrze, może pomijając niedogodność w postaci głodu, ale to było znośne i – zdaniem dziewczyny – absolutnie naturalne, chociaż sama nie była pewna, skąd brała tę wiedzę. To musiał być instynkt, którym dysponowała jeszcze przed... pewnymi wydarzeniami, chociaż dopiero teraz była go w aż takim stopniu świadoma. Cokolwiek działo się wokół niej, mogła nad tym zapanować, co również okazało się okolicznością sprzyjającą, tym bardziej, że już nie traciła czasu na roztrząsanie emocji, wspomnień czy relacji, które zdążyła wytworzyć przez ostatnie lata. Teraz odeszły w zapomnienie – i to było dobre, a Elena doszła do wniosku, że czuje się naprawdę wolna.

Nie miała pewności, gdzie była, zanim znalazła się w tym miejscu, ale nie próbowała pytać. Wiedziała jedynie, że została wezwana i że jedyna osoba, względem której powinna czuć jakąkolwiek powinność, stała dosłownie na wyciągnięcie ręki.

– Niesamowite – usłyszała, więc poderwała głowę, spoglądając wprost w parę rubinowych, wpatrzonych w nią tęczówek. Isobel z wolna podeszła bliżej, ale Elena nie poczuła się z tego powodu zagrożona. Przynależała tutaj, zresztą jakiekolwiek obawy nie byłyby uzasadnione, przynajmniej zdaniem jej znajomego i obcego zarazem ciała. – Boisz się mnie?

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz