Claire
Miała wrażenie, że niewiele brakuje, żeby serce wyrwało jej się z piersi ze zdenerwowania. Oddychała szybko i płytko, początkowo niepewna, co tak naprawdę się działo. Błyskawicznie odwróciła się w stronę okna, chcąc nie chcąc wyglądając na zewnątrz i w pierwszym odruchu rejestrując przede wszystkim to, że jakaś postać znajdowała się dosłownie na wyciągniecie ręki. To wystarczyło, żeby jeszcze bardziej wytrącić dziewczynę z równowagi, tym bardziej, że pamiętała, jak niewiele trzeba było, by zniszczyć samochód – kilka uderzeń oraz odłamki zniszczonego szkła, które zresztą miała we włosach już jakiś czas po tym, jak przyjechali do La Push. Jakby tego było mało...
Potrząsnęła głową, dopiero po dłuższej chwili orientując się, że tym razem nie ma do czynienia z potencjalnym wrogiem. Mimo wszystko potrzebowała kilku następnych sekund, żeby zorientować się, że ma przed sobą wyraźnie zmartwionego, co najmniej zdezorientowanego Setha. Zanim zdążyła zastanowić się nad tym, co i dlaczego robi, w pośpiechu wyślizgnęła się z samochodu, otwierając drzwiczki tak gwałtownie, że chyba jedynie cudem przy tym chłopaka nie znokautowała. Stanęła tuż przed nim, wciąż drżąca i niespokojna, mimowolnie zastanawiając się, czy powinna zacząć się martwić – i to nie tylko wierszem, ale przede wszystkim tym, co mógłby zrobić Seth, gdyby nie zechciała z nim porozmawiać.
– Co...? – zaczęła i zaraz urwała, bezmyślnie wpatrując się w chłopaka.
Nie dokończyła, sama niepewna, o co tak naprawdę chciała zapytać. Co się działo? Czego od niej chciał? To wydawało się aż nazbyt oczywiste, biorąc pod uwagę sposób, w jaki zachowywała się w domu. Inną kwestią pozostawało to, że jego również nie potraktowała w szczególnie dobry sposób, bliska histerii i zbytnio wytrącona z równowagi, żeby zastanawiać się nad doborem słów.
– To chyba ja powinienem się zapytać i... Rany, Claire, w porządku? – wyrzucił z siebie na wydechu, dosłownie taksując ją wzrokiem.
– Ja...
Ostatecznie jedynie wypuściła powietrze ze świstem, wciąż niespokojna. Po spojrzeniu Setha poznała, że był co najmniej zmartwiony tym, jak wyglądała. Kiedy na dodatek chyba już instynktownie chwycił ją za ramiona, być może bojąc się, że mogłaby upaść, dodatkowo utwierdziła się w przekonaniu, że coś było na rzeczy. Zdecydowanie nie czuła się dobrze, co zauważył również Rufus, a ten przecież nie miał w zwyczaju martwić się bez powodu.
Uświadomiła sobie, że już dłuższa chwilę zaciska dłonie w pięści, wciąż podenerwowana. Musiała niemalże zmusić się do rozluźnienia uścisku, co przyszło jej z trudem. Napięte do granic możliwości mięśnie pulsowały bólem, coraz bardziej dając się dziewczynie we znaki, chociaż to wydawało się niczym w porównaniu z mętlikiem w głowie. Właściwie sam już nie była pewna, co takiego działo się wokół niej, a jakby tego było mało...
Wyczuła ruch za plecami, chociaż nie sądziła, że będzie do tego zdolna. Spojrzenie Setha jasno dało jej do zrozumienia, że ostatecznie dołączył do nich również jej ojciec, ale nie była pewna czy to dobrze, czy może wręcz przeciwnie. Sama czuła się przy wampirze dużo bezpieczniej, choć zarazem irracjonalne wydawało się to, że inaczej miałoby być akurat przy Secie. W milczeniu wpatrywała się w chłopaka, nie tyle przerażona tym, że mógłby ja skrzywdzić, bo takie rozwiązanie zdecydowanie nie wchodziło w grę. Nie, zdecydowanie nie bała się Setha, a wręcz przeciwnie – wciąż miała wrażenie, że coś złego spotka jego, jeśli wciąż będzie przy niej trwał.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)
FanficBeatrycze nie pamięta, co stało się, zanim ponownie otworzyła oczy. Budzi się na cmentarzu - naga, przerażona i pozbawiona jakichkolwiek wspomnień. Nie rozumie intensywności otaczającego ją świata oraz tego, dlaczego całą sobą lgnie do pozornie obce...