Jocelyne
Otworzył oczy, dziwnie roztrzęsiona. Usiadła na łóżku, oddychając szybko i nierówno, co najmniej jakby wzięła udział w maratonie, chociaż to przecież nie wchodziło w grę. Czuła, że serce tłucze jej się w piersi tak mocno, jakby chciało wyrwać się na zewnątrz, chociaż sama nie była pewna, co takiego powodowało ten stan. Co więcej, jakby tego wszystkiego było mało, przez krótką chwilę miała ochotę z powrotem opaść na poduszkę, zwinąć się pod przykryciem i stamtąd nie wychodzić, przynajmniej przez kilka następnych godzin pragnąc znów uciec w sen. To nie miało sensu, skoro najpewniej po raz kolejny zasnęła i to na dodatek w momencie, którego nawet nie zapamiętała, ale nie chciała się nad tym zastanawiać, tak jak i nie zamierzała rozwodzić się nad powodem dla którego czuła nieprzyjemne pulsowanie w skroniach.
Westchnęła, po czym na krótką chwilę przymknęła oczy, próbując doprowadzić się do porządku. Próbowała przekonać samą siebie, że wszystko w porządku, ale podświadomie czuła, że nie wszystko było takie, jak od samego początku powinno. Wzięła kilka głębszych wdechów, próbując nad sobą zapanować i jakkolwiek się uspokoić, ale i to nie przyniosło oczekiwanych przez Jocelyne skutków. Wręcz przeciwnie – im dłużej się nad tym zastanawiała, tym pewniejsza była, że nie wszystko jest z nią w porządku. Teoretycznie to odkrycie nie zaskoczyło ją w jakiś szczególny sposób, tym bardziej, że już przywykła do chorowania, doświadczając podobnych objawów o wiele częściej, aniżeli mogłaby sobie tego życzyć, ale z drugiej strony...
Och, dlaczego wciąż miała wrażenie, że coś jest nie tak? Czuła to całą sobą, gotowa wręcz przysiąc, że umykało jej coś nader istotnego, nawet jeśli nie potrafiła tego sprecyzować. Spróbowała przypomnieć sobie, czy to możliwe, żeby o czymś śniła, ale w głowie miała pustkę. Czegoś podobnego doświadczyła zaraz po incydencie z Beatrycze, kiedy bezwiednie przywróciła kobietę do życia, tym samym oddając tyle energii, że gdyby nie pomoc taty, pewnie jeszcze długo nie ruszyłaby się z łóżka. Teraz to wróciło, skutecznie wytrącając dziewczynę z równowagi, tym bardziej, że w pamięci wciąż miała to, co powiedział jej Gabriel – zarówno na temat niedoborów energii, jak i przede wszystkim tego, że była jego córką.
Nerwowo przeczesała jasne włosy palcami, coraz bardziej zaniepokojona. Miała ochotę kogoś zawołać, ale powstrzymała się, skupiona przede wszystkim na myśli o tym, że to nerwy. Takie rozwiązanie wydawało się dość prawdopodobne, przynajmniej z jej perspektywy i kiedy wzięła pod uwagę fakt, że w ostatnim czasie działo się tak wiele dziwnych rzeczy. Pomijając to, co stało się z Beatrycze oraz nieobecność Layli, wciąż był jeszcze Dallas, a ona...
Nie, zdecydowanie nie chciała o tym myśleć.
Nerwowo zacisnęła dłonie na pościeli, mocno zaciskając dłonie w pięści i próbując jakkolwiek nad sobą zapanować. Nic się nie dzieje, prawda? Jest w porządku..., pomyślała, ale z jakiegoś powodu to brzmiało jak kłamstwo, w które za żadne skarby nie była w stanie uwierzyć. Czuła, że działo się coś niedobrego, zaś zwłaszcza kiedy myślała o Layli, była jeszcze bardziej podenerwowana niż do tej pory. W efekcie czuła się wręcz gotowa przysiąc, że wampirzycę spotkało coś niedobrego, choć to musiało być tylko i wyłącznie jej przewrażliwieniem. Widziała, że wszyscy wokół zachowywali się nerwowo, więc to uczucie zaczynało się udzielać również jej, przez co zaczynała mieć problemy z panowaniem nad sobą. Chciała wierzyć, że istnieje jakiekolwiek sensowne wytłumaczenie tego, co działo się wokół niej, ale nic sensownego nie przychodziło jej do głowy.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VII: PRZEBUDZENIE] (TOM 1/2)
FanficBeatrycze nie pamięta, co stało się, zanim ponownie otworzyła oczy. Budzi się na cmentarzu - naga, przerażona i pozbawiona jakichkolwiek wspomnień. Nie rozumie intensywności otaczającego ją świata oraz tego, dlaczego całą sobą lgnie do pozornie obce...