Rozdział 34.

954 51 0
                                    

Dotarliśmy na imprezę, która była bardzo huczna. Już parę osób było nieźle wstawionych. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam oddalić się od swojej grupy. W głowie przeklinałam siebie za pomysł przyjścia tutaj. Nikt nie zauważyłby, że mnie nie ma, bo i tak ¾ osób z drużyny mnie nawet nie kojarzyło. Udało mi się znaleźć miejsce z alkoholem. Całej masy alkoholu. Coś jednak mnie napadło i postanowiłam wziąć butelkę. 
Czy to jest ten nieświadomy ból, o którym tyle słyszałam? - zapytałam siebie w myślach. 
Zbierało mi się na łzy, a ukłucie w sercu nie ustępowało. Chyba dopiero teraz zrozumiałam, co ja tak naprawdę zrobiłam. Potwory stały się moim numerem jeden, podczas gdy rodzina walczy o przeżycie. 
- Ludzie, ale ja jestem głupia. - zacisnęłam zęby. 
- Czemu? - Liam stanął koło mnie, biorąc do ręki whisky. 
Nie chciałam patrzeć mu w oczy, a czym bardziej odpowiadać. Przegryzałam policzek w środku ust, zastanawiając się, czego tak naprawdę chcę. Liam szturchnął mnie łokciem, nie rozumiejąc mojego zachowania. 
- Wszystko w porządku? - próbował zachęcić mnie do rozmowy. - Upiłaś się już? 
- Nie. - westchnęłam cicho. - Ale zamierzam. 
Liam tylko się uśmiechnął i odszedł. Gdy przestałam widzieć jego sylwetkę, odkręciłam najprawdopodobniej wódkę i litrami wypijałam zawartość. 
To jest to. - zdałam sobie z czegoś sprawę. - By zachować trzeźwy umysł, muszę się upić. 
Zakładam, że to było motto alkoholików, ale właśnie do tego musiałam dążyć. Do trzeźwego umysłu. Niektóre rzeczy nie miały sensu i właśnie dlatego musiałam je sobie poskładać w całość. Jednym pytaniem z miliona jest: dlaczego moi rodzice tak bardzo nie chcą, bym się sprzymierzyła z istotami nadprzyrodzonymi? Ani nie chodzi o zasadę, ani o moją zmarłą siostrę. O co tak naprawdę chodzi? 
Więcej. - pomyślałam natychmiast.
Wzięłam do ręki coś innego niż wódkę, ale mocniejszego niż piwo. Wtedy coś trafiło do moich nozdrzy. Dziwny zapach i na pewno nie alkoholu. Powąchałam jeszcze z dwa razy i wtedy zdałam sobie sprawę. 
- Sama to opróżniłaś? - Lila chwyciła za butelkę na trawie. - Nie spodziewałam się tego po tobie. - zaśmiała się. 
- Lila. - spojrzałam na nią poważnie. - Poszukaj Scotta. - przypomniałam sobie, że Liam wziął jedną z butelek. - Szybko. 
- Co się stało? - jej humor prysł. 
- Łowcy wiedzieli, że Scott i jego paczka tu przyjdą. Przyszli też po ciebie. Szybko, Lila. Rusz się! 
Rozdzieliłyśmy się, by jak najprędzej znaleźć nieostrożnych pidżamersów. Mi też zresztą do głowy nie przyszło, że mogą na nich czyhać. Miałam tak chwiejny krok, że zaczęłam się bać, że nie dam rady walczyć. 

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz