Rozdział 1, II.

1K 55 2
                                    

Po moim wypadku okazało się, że rodzina Dunbara chętnie mnie przygarnie. Załatwili wszystkie papiery, a policja nie widziała przeciwskazań, by mi nie pozwolić u nich zamieszkać. Oczywiście z domu niczego nie dało się uratować, wszystko zostało spalone na popiół, poza resztkami kości moich rodziców. Nie, nie poszłam na pogrzeb. Miałam to w nosie. Ci, którzy byli obecni na pogrzebie uznali, że pewnie za bardzo cierpiałam, ale czy na pewno tak było?
- Piękny dzisiaj księżyc. - uśmiechałam się lekko. - Hej, chłopcy, sądzicie, że już czas?
- Tak. - odpowiedział Liam.
- Dorośli rozmawiają. - upomniał go Stiles.
- Jesteście tylko dwa lata starsi, a Vivian jest w moim wieku. - przewrócił oczami. - Wszystko w porządku, wypuśćcie mnie.
- Ufamy ci. - podszedł Scott do łańcuch.
- Ja nie. - podniósł rękę do góry Stiles.
- Ale po ostatniej pełni..
- Drobny błąd. - poczuł się urażony. - I Vivian mnie uspokoiła.
- Zaraz po tym, jak cię ścigała przez pół ulicy. - dodał Stiles. - Byłeś nagi, a ludzie skarżyli mojemu tacie, że wielki pies ciągle wyje.
- Dlaczego nago? - spojrzał na niego Scott.
- Było gorąco, dobra? Wypuść mnie.
- Na pewno? - uśmiechnęłam się do siebie.
- To się więcej nie powtórzy. - spojrzał na mnie, później na Scotta.
- Masz wszystko pod kontrolą?
- Całkowitą.
Scott wypuścił Liama z łańcuch i poszedł schować je w aucie. Stiles zasiadł za kółkiem, czekając na nas. Spojrzałam na chłopaka wyczekująco.
- Co?
Stanęłam tak, by go dwaj bruneci nie zobaczyli. Westchnęłam, biorąc jego ręce. Otwarłam je i spojrzałam.
- Całkowitą, co? - uniosłam brwi.
- A jak niby mam się kontrolować? To i tak się zagoi. Błagam, nie mów nic Scottowi. - spojrzał na mnie swoim szczenięcym wzrokiem.
- Dobrze. - puściłam jego ręce. - W porządku. - pokręciłam głową.
Wsiadłam do jeepa Stilesa, a Liam tuż za mną. Tuż za chwilę byliśmy na drodze, było bardzo spokojnie. Lekka burza przeszkadzała, ale ja je lubiłam.
- Imprezka? - zapytał dociekliwy Liam, gdy nie chcieli mu powiedzieć dokąd jedziemy.
- Nie. - odpowiedział Stiles.
- Co będzie o północy?
- Dobranocka. - odpowiedziałam, spoglądając na chłopaka.
- Dziewczyny idą. - odgryzł mi Liam.
- Będą na miejscu. - uniosłam jedną brew w uśmiechu.
- Dowiesz się jak będziesz maturzystą. Ty też, młoda. - Stiles spojrzał na mnie w lusterku.
- Zamknij łeb, Stilinski. - przewróciłam oczami.
Ten parsknął śmiechem na co już nie chciało mi się odpowiadać.
- Macie zasięg? - zapytał Scott, patrząc na telefon.
Tuż zaraz po jego pytaniu auto zaczęło szwankować aż w końcu stanęło na środku drogi.
- Co do cholery?
- Pusty gaz?
- Pewnie znowu siadł akumulator. - Stiles i Scott wyszli z pojazdu.
Siedzieliśmy z Liamem w ciszy, gdy nagle on postanowił zacząć temat.
- Udało ci się odzyskać broń?
- Co? - spojrzałam na niego wystraszona.
- Byłaś łowcą. Jestem pewien, że miałaś bardzo wartościowe rzeczy. - spojrzał mi w oczy.
- Tak, ale.. - westchnęłam. - to nie są rzeczy, które mogę ot tak zdobyć. Nie przejmuj się. - uśmiechnęłam się do niego, ale kątem oka zobaczyłam chyba walący w ziemię piorun.
Oboje z Liamem spojrzeliśmy w tył.
- Chłopaki? - beta ich pogonił znudzony, ale nagle piorun walnął znacznie bliżej. - Chłopaki!
- Daj nam chwilę. - powiedział poirytowany Stiles.
- Zostańcie w aucie. - dodał Scott.
I nadal by nas lekceważyli, gdyby nie piorun, walący nieopodal nich. Auto niespodziewanie zapaliło, a Liam, bojąc się o nasze życia, wyjrzał przez okno, by spojrzeć na dwójkę przyjaciół.
- Teraz możemy jechać?
Oboje szybko wsiedli i ponownie znaleźliśmy się na drodze. Stiles tak szybko, jak mógł dotarł na wyznaczone miejsce. Zaparkował niedaleko Malii i gościa, którego jakoś nie chciało mi się zapamiętać.
- Wybacz za spóźnienie. - Stiles pocałował Malię.
- Ja też przepraszam. - Liam z miną uwodziciela nachylił się do przodu.
Walnęłam chłopaka, nie umiejąc się powstrzymać od uśmiechu. Malia wsiadła do nas do tyłu, co spowodowało, że chłopcy od razu odwrócili się zaciekawieni.
- Co? - zapytała zmieszana.
- Wiesz już?
- O czym? - zapytał Liam.
- Wyślą maila.
- Chodzi o letnią szkołę? - zmarszczył brwi Liam.
- Oni wiedzą?
- Tylko tyle, że masz słabe wyniki i grozi ci powtórka roku. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
Malia spojrzała na Scotta i Stilesa zła. Bruneci na siebie spojrzeli zmieszani.
- Trzeba ich było zostawić przy drzewie.
- Trzeba było. - zgodziłam się.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz