Rozdział 44, IV.

307 16 0
                                    

Szeryf Stilinski wystrzelił nabój w sufit, upewniając się, że nikt nie dostał. 
- Pięć minut. - pokazał pięć palców do Scotta i Theo, którzy kucali nad workami z ciałami.
Nastolatkowie zapięli wory i wynieśli na dwór. Z przyzwyczajenia złapałam się za brzuch, obserwując wszystko zza rolet. 
- Ktoś myśli, że to się uda? - zapytała Malia, a po naszych minach zamilknęła. - Przestanę pytać.
Patrzyłam jak Monroe i szeryf Stilinski stoją naprzeciwko siebie, podczas gdy Theo i Scott trzymali ręce na worach. Nie miałam nadprzyrodzonego słuchu, ani nie potrafiłam czytać z ruchów warg, więc wraz z Lydią mogłyśmy się tylko domyślać, co się działo.
- Czemu pokazują ich ciała? - zapytałam, gdy Monroe wskazała na trupy. 
- Chciała zobaczyć twarze. - odpowiedział Liam. - I tatuaże stada. 
Spojrzałam na blondyna zaskoczona.
Wiedziała, że stado Satomi posiada tatuaże, więc plan i tak nie wypali. 
- To koniec. - powiedziałam. - Będziemy walczyć. 
Przygotowywałam się na ratunek Scotta, Theo i szeryfa, ale wtem coś przeszkodziło. A raczej ktoś. 
- Ojciec McCalla? - zapytałam.
- Czyli to naprawdę koniec. - Liam odetchnął z ulgą.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz