Rozdział 19, III.

633 33 0
                                    

Szłam nieco nerwowa dobrze znanym mi korytarzem w tunelu. W końcu to tutaj stoczyłam walkę z bestią i zjednoczyłam moc z Feniksem. 
- Prawie jesteśmy. - powiedziałam na głos. - Ostatnia szansa na wycofanie się. 
- Jeśli mamy mieć jakieś szanse musimy zrobić coś drastycznego. 
Ja, Hayden i Scarlett spojrzałyśmy na Liama z poirytowanym wzrokiem. Tak, wyjaśniliśmy Scarlett o co chodzi Liamowi i czemu jest to tak głupio niebezpieczne. 
- Drastycznego? - Hayden uniosła brwi. - To jest coś innego. 
- Wiem, że plan nie jest idealny, ale musimy zrobić coś złego, żeby wyszła ta lepsza część planu. 
- Myślicie, że ona wie, że to zły pomysł?
Na pytanie Hayden miała odpowiedzieć mama Kiry, która stała tuż za zakrętem i najprawdopodobniej usłyszała każde nasze słowo. 
- Każdy by to wiedział. - wyciągnęła miecz Kiry, po czym oparła na nim rękę. - Dlatego pytam ostatni raz, na pewno nie chcecie  się wycofać? 
Cóż, biorąc pod uwagę lekkomyślność mojego chłopaka i fakt, że nie mamy nic do stracenia, bo jakby nie patrzeć, zawsze może nas zabrać Dziki Łów to nie, nie chcemy się wycofać. 
- Nie wiemy co innego możemy zrobić. Jeźdźcy Widmo wydają się nie do pokonania. 
- Bo ich nie da się powstrzymać. - powiedziała Scarlett, patrząc na Liama. 
- Dziewczyna słusznie gada. - pani Yukimura wskazała na moją siostrę. - Jeździli w burzy i odbierali dusze długo przed moim urodzeniem. 
- Nie damy im rady. Nie bez pani pomocy. - jak mus to mus. 
- Kira powierzyła mi swój miecz na czas pobytu u Skórozmiennych. - uniosła przedmiot do góry, jakby właśnie mistrz wręczał swój najcenniejszy dar nowo wyszkolonemu uczniowi. - A ja ufam wam, bo ona by tego chciała. Nie myślcie, że się z wami zgadzam. 
- Z całym szacunkiem, pani Yukimura. Nawet my się z tym nie zgadzamy, ale aktualnie wyszliśmy z pomysłów. 
Noshiko pokiwała głową, powracając wzrokiem do Liama. 
- Kira wbiła po prostu miecz w ziemię. - Liam nie wiedział, czy kobieta zamierza to zrobić. 
- Jeśli tego chcesz, musisz to zrobić sam.
Mama Kiry oddała miecz w ręce Liama, tym samym zrzucając na niego brzemię wszelkiego niepowodzenia i katastrofy, która się stanie. Chłopak przejął miecz i wyszedł przed nas wszystkich, jeszcze chwilę się zastanawiając, czy na pewno dobrze robi. Cokolwiek by się nie stało, zawsze trzymałam jego stronę. W końcu się odważył i uniósł miecz do góry, a gdy był w trakcie wbijania go w ziemię, Hayden się rozmyśliła. 
- Liam, czekaj! 
Za późno zareagowała, bo niebieskie światło wydobyło się z miecza, a w ziemi już robiło pęknięcie, by następnie móc stworzyć wyrwę. Czyjeś pazury wyszły na wierzch, powoli ciągnąc się w góry, by móc wyjść. Żółte ślepia Theo spoczęły na nas, pełne gniewu i chęci zemsty. 

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz