Rozdział 39, IV.

367 21 0
                                    

Nikt na posterunku nie wpadł na żaden błyskotliwy pomysł, dlatego patrzyłam jak Scott i Malia wraz z paroma policjantami obstawiali drzwi ciężkimi rzeczami. Stukałam palcami o biurko i pewnie gdyby nie w miarę wytrzymały lakier to paznokcie po kolei by mi się połamały. Obserwowałam spanikowanych policjantów, gdy nagle wyłączono prąd. Spojrzałam na sufit, jakby miało mi to pomóc przywrócić oświetlenie. Zdawało się też, że jedna z policjantek oszalała. Zaczęła podchodzić do dość wysoko umieszczonego okna w głębokim transie. Spojrzałam na szeryfa i jemu również wydawało się to dziwne i nienormalne. 
- Morrow. - zawołał kobietę. - Morrow! - w końcu zwrócił jej uwagę. - Odejdź od okna. - zmarszczył brwi.
- Jak łatwo odciąć prąd na posterunku? - zapytała Malia. 
Przez wspomnienia przemknął mi moment, w którym zapamiętywałam plan ważnych budynków. Chyba jednak nie było to takie trudne. 
- Zbyt łatwo. - policjantka rzuciła Nolana na podłogę. 
- Wyrzućcie go. - Liam spróbował podejść do chłopaka, ale zagrodziłam mu drogę ręką. 
- Nie możecie. - patrzył na kogo tylko mógł. - Proszę. Dowie się, że zawaliłem.
- Jest z nimi. - Liam dalej syczał na młodego łowcę. - To kłamca i świr.
- A teraz jest aresztowany. - powiedział pewnie szeryf. - Do celi z nim. - rozkazał Parrishowi. 
Jordan zabrał Nolana i przez lekki nadmiar emocji stwierdziłam, że pójdę do łazienki. Tam oparłam ręce na umywalce i zaczęłam zastanawiać się nad wyjściem z obecnej sytuacji. Próbowałam iść bardziej tokiem rozumowania Feliksa, ale on był tak spokojną osobą, że zakładałam, że sam by poszedł na kompromis z łowcami i przy okazji nikt by nie zginął. Ja niestety tak nie potrafiłam. 
- Monroe nie odpuści. - Theo rozniósł się gniewem. - Nie odjadą stąd tak łatwo. Tamta dwójka zabiła łowców. 
Oderwałam się od umywalki i spojrzałam na Theo oraz Liama. 
- Którzy zabili im watahę. - Liam dalej bronił nastolatków. 
- No i co z tego? - brunet zmarszczył brwi. - Ona nie cofnie się przed niczym. Pokona Lydię, Malię, Scotta i Vivian. - wskazał na mnie. - Chcesz patrzeć jak giną?
- A ty jak mordują ich łowcy? Wataha Satomi była liczniejsza.
Theo spojrzał na mnie z irytacją. Przysięgłabym, że sytuacja z nim i jego autem przemknęła mi po raz kolejny przed oczami. 
- Racja. - prześwidrował mnie wzrokiem. - Wypadek. Wybacz, że się nie przejąłem. 
- Bretta i Vivian prawie zamordowano! - Liamowi skoczyło ciśnienie. - Praktycznie nie mieli z tym nic wspólnego!
Powiedział to pod przypływem chwili? Bo ja całe życie mam coś wspólnego ze stadem Scotta.
- Chcesz coś zmienić ratując tamtą dwójkę? - Theo zakpił z chłopaka. - Załóżmy, że Vivian zginęłaby w tamtym wypadku. Nieważne co byś zrobił, nie wróciłaby do..
Dunbar przestał się cackać z brunetem i przywalił mu w twarz z pięści, przez co ten osunął się po ścianie i upadł na podłogę. Z czystym sumieniem stwierdzam, że zasłużył. Liam złapał mnie za rękę i wspólnie wychodziliśmy z łazienki. 
- Przy okazji, wciąż pracuję nad swoim gniewem. - rzucił szybko.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz