Garrett podjechał na szkolny parking, gdzie stała Carrie, która uciekała przed Violet. Dziewczyna bez zastanowienia wsiadła do pojazdu. Ja specjalnie miałam siedzieć z tyłu, by móc zabić blondynkę. Powoli i cicho wyciągałam sztylet, który był umocowany w kiju do lacrosse'a i leżał na podłodze tuż przy mojej nodze. Blondyn zamknął wszelkie drzwi od samochodu.
- Nie wierzę, że dałaś się nabrać. - uśmiechnął się.
Wtedy wyciągnięty już sztylet wbiłam prosto w jej serce, a Garrett się temu przyglądał.
- Faktycznie zabijasz zwinnie i bez najmniejszej emocji. Nawet długo nie myślałaś nad tym. - oznajmił.
- Ta. - spojrzałam na niego obojętnie. - Skreśl następną osobę.
Chłopak wziął ode mnie listę i czerwonym mazakiem skreślił imię Carrie Hudson.
Niemowa był martwy, więc mieliśmy większe szanse na zabicie więcej potworów niż ktokolwiek inny.Wchodząc do szkoły, spojrzałam na brunetkę i jej ranę.
- Wszystko w porządku? - zapytałam Violet, która miała ślad pazurów w okolicach szyi.
- Wytrzymam. - odpowiedziała. - Liczę na większą kasę. Siedmiocyfrową.
- Dostaniemy. - oznajmił Garrett. - Dzisiaj wieczorem.
Nie musiałam nawet pytać i wiedziałam, że znowu kogoś zabijemy, ale tym razem kogoś wartego więcej.
- Skontaktujemy się później.
Bez pożegnania odeszłam od nich, by móc udać się do Liliany, która przywoływała mnie gestem ręki.
- Idziemy na siłownię. Muszę trochę pobiegać.
Pokiwałam głową, by dać jej znak, że się zgadzam.
Już po chwili znalazłyśmy się w wcześniej wspomnianym pomieszczeniu. Zobaczyłam Liama i Masona, więc do nich podeszłam. Liliana natomiast poszła pobiegać na bieżni.
Patrzyłam jak Liam podnosi sztangę. Nie, nie było to ciekawe zajęcie, bo nic nie robiłam oprócz patrzenia.
- Przypominam Carretowi, aby oddał mi bluzę. - zaczął Mason. - Mówiłeś, że mieszka na osiedlu na ulicy Spalding. Poszedłem tam. Osiedle nadal jest w budowie.
Liam dołożył ciężaru do sztangi.
- No i? - zapytał blondyn powracając do podnoszenia.
- Nie ma tam żadnych domów. - mówił z wyrzutem. - Koleś coś przed nami ukrywa. - westchnął nie widząc zainteresowania ze strony chłopaka. - Jest jeszcze inny dziwak. Biega do szkoły bez powodu. Znika z imprez. Kiedyś się przyjaźniliśmy.
- Aha. - Liam zdawał się nie słuchać.
- I chyba bierze sterydy. - czarnoskóry spojrzał na ciężar sztangi.
- Co? - Liam spojrzał na chłopaka, a później na kilogramy, jakie unosił.
- Chcesz to podnieść? - podeszła do nas Liliana, która niedawno biegała na bieżni. - Stresujesz się meczem?
- To przedsezonowe spotkanie. - odpowiedział Liam.
- Wiesz z kim gramy? - przykucnęłam przy nim.
- Ta.. - zatrzymał się. - Nie. Informacja do mnie nie dotarła
- Z twoją poprzednią szkołą. - odpowiedziałam.
Liam spojrzał na mnie i wpatrywał się w moje oczy, by spróbować dostrzec kapkę kpiny. Niestety byłam strasznie poważna, a jemu to nie pomagało.➖🕛➖
Liam postawił torbę na ławce. Chciał wziąć kij do lacrosse'a, jednak przedmiotu nie było.
- Co do diabła? - rozejrzał się. - Gdzie mój kij?
Dunbar skupił się na czymś, a następne zaczął się gdzieś kierować. Pokierowałam się za chłopakiem. Jeśli zdążyliście zauważyć to tak. Nie wiedział, że za nim poszłam.. do męskiej szatni.
Przed Liamem stanął Derek, a w ręku trzymał najprawdopodobniej kij Liama.
- To twój? - zapytał, wskazując na przedmiot.
Wtedy mężczyzna złamał kij, a następnie rzucił połamany przedmiot pod nogi blondyna. Liam pokierował wzrok na swoją własność, po czym ze złotymi oczami spojrzał na Dereka. Warczał, przez co mogłam wywnioskować, że był naprawdę zły. Liam wściekły rzucił się na mężczyznę, jednak czarnowłosy był zwinniejszy, przez co beta został przeciśnięty do szafek. Dunbar starał się wyrwać, wciąż warcząc. Nie wiedziałam, jakim cudem jeszcze nic nie zrobiłam.
- Liam. - usłyszeliśmy uspakajający głos Scotta, co podziałało na Liama.
- Miałeś rację. - przyznał Hale. - To złośnik
Po chwili Derek puścił Liama, dzięki czemu chłopak mógł stanąć na równych nogach. Beta spojrzał przez krótką chwilę na mnie, a później na Scotta.
- Ten jest twój - McCall uniósł do góry kij, a następnie rzucił go w stronę blondyna.
Po paru sekundach rozbrzmiał dźwięk dzwonka.
- Idź na lekcje. - rozkazał alfa.
Dunbar spojrzał na obu z pogardą, a następnie zakładając torbę na ramię i chwytając mnie za rękę wyszedł. Oczywiście razem ze mną. Nie rozumiałam jego zachowania, ale jego twarz łagodniała, a oddech spowalniał, więc pozwoliłam mu na to. W zasadzie to dziwił mnie fakt, że lekko mnie chwycił. Pod wpływem złości ludzie często nie wiedzą co robią, a on zdołał się przy mnie opanować i nie wyrządził mi krzywdy. Albo bał się, że dostanie tojadem w twarz. To też było możliwe.
CZYTASZ
Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]
FanfictionNasz świat dzieli się na dwa typy: Pierwszy - Świat ludzi, którzy żyją niczego nieświadomi. Drugi - Świat nadprzyrodzonych istot, które starają się przeżyć. Nie można żyć w dwóch światach. Jest się albo człowiekiem, albo potworem. Kontynuacja tej...