Niestety nie udało nam się odnaleźć niebieskiego płomienia, który postanowił zareagować. Liam na szczęście również widział to rażące światło, więc nie musiałam się bać, że zwariowałam. Musieliśmy jednak zignorować anomalie, wokół nas otaczające i przekazać Scottowi coś okropnie dziwnego. Spieszyliśmy się do bunkra, w którym się znajdował wraz z Lydią i Malią. Zdążyliśmy idealnie, gdy chciał się w nim zamknąć.
- Liam. - powiedział zdziwiony. - Vivian.
- Musicie coś zobaczyć.
- Wciąż tu jesteście. - wydawał się ignorować betę.
- Ale wszyscy pozostali zniknęli. - wtrąciłam zaniepokojona. - Chodź z nami.
- O co chodzi?
- Nie jesteśmy w stanie.. - spojrzałam na Liama, upewniając się, że popiera moje zdanie. - tego wytłumaczyć. Musimy wam pokazać.
- Lepiej tu zostańcie. - Scott wziął nas na poważnie.
- Na wypadek powrotu Stilesa? - zapytała Malia, na co zmarszczyłam brwi.
Czy oni widzieli to samo co ja? Zapewne przez Lydię, która również miała kontakt z najprzeróżniejszymi światami.
- Jeśli jest nadzieja, musicie próbować dalej.
Cofałam się do tyłu, gotując się z pośpiechu do tego, co działo się na zewnątrz. Oboje ruszyli zadki i mogliśmy pobiec do szpitala, w którym zaczynało coś się tworzyć. Stanęliśmy przed recepcją, by Scott mógł przyjrzeć się dziwnemu zjawisku. Nad recepcją zawisnęła tablica, jak ta w stacji kolejowej, kiedy czeka się na pociąg. Na korytarzu szpitala rozciągały się tory, które tak naprawdę pojawiły się znikąd.
- Tak się dzieje wszędzie? - zapytał alfa, obserwując wszystko wokół.
- Tak. - odpowiedziałam. - Tu, w szkole, na boisku.
Szliśmy wzdłuż torów, mając nadzieję na brak pociągu.
- Co to oznacza?
Zacisnęłam zęby, spoglądając na Liama.
- To oznacza.. - usłyszeliśmy przed sobą. - że się udało.
Obecność Douglasa mnie chyba bardziej zdenerwowała niż zdziwiła. Szeroko się do nas uśmiechał, ciesząc się z powodzenia planu. No ale kiedyś musiał nas zaatakować. Wyszczerzył do nas swoje kły i poświecił zielonymi żarówkami. Nie no sorki, teraz na poważnie. Wyostrzył zęby i latarnie mu zadziałały. Przepraszam.
- Nie da sobie z nami rady, prawda? - zapytał cicho Liam.
- Nie ma mowy.
Douglas doskonale o tym wiedział, dlatego wyciągnął asa.
- Hollenhund¹.- przyzwał swojego pupilka.
Odwróciłam się powoli, rozluźniając mięśnie. Napotkałam oczy swojego dość niedawno sojusznika. Poczułam napływ ogromnej siły i zaraz zapaliłam swój mały promyczek.
- Impudens es leno².- syknęłam niekontrolowanie.- Vacca stulta³.- odrzekł, co tylko podsyciło gniew Feniksa.
Szliśmy oboje na siebie, kompletnie nieprzejęci prawdopodobną śmiercią, która mogła nas napotkać.
- Pociąg nadjeżdża, chłopcy. - mówił pewnie niegdyś Hauptmann. - Nie powstrzymacie Dzikiego Łowu. Będzie z ciebie niezły Jeździec, Scott. A ja będę miał Alfę. A potem banshee, kojotołaka, Feniksa i...
Podczas gdy ja rzuciłam się na Piekielnego Ogara, ktoś inny rzucił się na Douglasa.
- I Stilesa.
- Co?
Parrish wylądował u moich stóp i mogłam spojrzeć co się działo za mną.
- To był ten zły, prawda? - zapytał Stilinski, mając ogrom obaw. - Nie pomyliłem się? O Boże. - podbiegł do Scotta, gdy Douglas wstał z podłogi.
O dziwo Piekielny Ogar wstał i postanowił mnie zaatakować. Uniknęłam zranienia i oddałam mu, co mu się należało. Chwyciłam go za szyję i z całej siły rzuciłam na Douglasa. Miałam nadzieję, że niebieskie coś w tej chwili nie ograniczało mojej mocy, bo bym się bardzo zawiodła. Stiles widząc chwilę, podszedł do Scotta i mocno go przytulił.
- Scott. Jak dobrze cię widzieć. Ciebie też Vivian, przytuliłbym cię, ale płoniesz.
Przewróciłam oczami.
- Hej! Hej! Hej! - Liam ciągnął za koszulę Stilesa.
- Liam! - wyszczerzył się. - Ciebie też dobrze widzieć. - przytulił chłopaka.
- Super, świetnie, też tęskniłem, ale.. - wskazał zza plecy bruneta.
Dostrzegłam Parrisha, który wstał na nogi i zapłonął na zielono. Postrzelałam trochę kośćmi, by móc jak najmocniej przywalić bezmyślnemu Ogarowi. Miałam iść naprzód, ale pociągnięto mnie w tył.
- Ał, ała, ałła. - Liam machał ręką na wszystkie strony. - O Boże ała.
Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc postępowania ze strony bety.
- Sorki, to z przyzwyczajenia.
Zrobiłam krok do tyłu i dostałam ogromnym rażeniem ognia. Zamknęłam mocno oczy, nie czując bólu na szczęście w ogóle, ale moje poirytowanie wzrastało. Pokręciłam głową na boki, patrząc na swojego chłopaka.
- Dobra, faktycznie ognia ogniem nie zwalczę. Chyba mam pomysł.
Rozkazałam towarzyszom uciekać w stronę schowka. Nie zamierzałam bić się z Parrishem, kto miał większy płomyczek.Hollenhund¹ - po niemiecku ,,Piekielny Ogar''
Impudens es leno² - po łacińsku ,,Ty bezwstydny sutenerze''Vacca stulta³ - po łacińsku ,,Ty głupia krowo''
CZYTASZ
Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]
FanfictionNasz świat dzieli się na dwa typy: Pierwszy - Świat ludzi, którzy żyją niczego nieświadomi. Drugi - Świat nadprzyrodzonych istot, które starają się przeżyć. Nie można żyć w dwóch światach. Jest się albo człowiekiem, albo potworem. Kontynuacja tej...