Rozdział 48, II.

829 46 0
                                    

- Jak bardzo jesteśmy głupi, żeby to zrobić? - zapytałam, idąc do męskiej szatni z McCallem i jego betą. 
- Nie jesteśmy głupi. - powtórzył po raz kolejny Scott. - Jesteśmy zdesperowani.
- Jak bardzo? 
Scott otworzył drzwi do szatni, by pokazać mi odpowiedź. W środku pomieszczenia stał Theo i jego najdroższa Tracy. 
- Niesamowicie zdesperowani. - dopowiedział z ironią Liam. 
Weszliśmy do środka, by nikt nas nie zauważył. Nie podobał mi się pomysł spotkania z Theo, ale pamiętajmy, że byłam tylko mitycznym ptakiem, a nie alfą w stadzie, więc moja opinia nie bardzo się liczyła. 
- Mówiłem ci, że skończymy po tej samej stronie. - rzekł brunet z chytrym wyrazem twarzy.
- A jeśli walnę cię w jaja, przypomnisz sobie, że nie jesteśmy? - stanęłam przed twarzą Raekena z uniesionymi brwiami. 
- Uwielbiam ją. - zaśmiał się. 
- Ja nie. - odezwała się Tracy, oczywiście z nieprzyjemną miną. 
- Tyle mnie to obchodzi, co coroczny śnieg, więc zatkaj swoją kanimą mordę. - odgryzłam się. 
- Hej! - przerwał mi Scott, a Liam się tylko śmiał. - Wiemy, że nie jesteś po naszej stronie, Theo. Powiedziałeś, że chcesz pomóc Lydii, ale opuściłeś Eichen z czymś innym, prawda? 
- Masz na myśli maskę? Martwisz się tym? 
- Zakładałeś ją? - Scott nie otrzymał odpowiedzi w szybkim tempie, co tylko utwierdziło go w jego przekonaniach. - Kogo zobaczyłeś? 
- Nie Masona. - uśmiechnął się. 
- Co to znaczy? - Liam poczuł nadzieję. - Że to nie on?
- Prawdopodobnie tylko tyle, że jest porażką. - Tracy nie przegapiła szansy rozgniewania chłopaka.
- Tracy. - westchnęłam. - Odgrywasz tu najmniej potrzebną rolę, nikt cię nie lubi. Głównie dobrze mogłabyś robić za śmietnik. Założę się, że żaden z nas nie poczułby różnicy. 
Dziewczyna chciała wyskoczyć na mnie z pazurami, ale Theo gestem dłoni rozkazał jej stać w miejscu. Chłopak doskonale wiedział, że w starciu z ogniem nie miała żadnych szans. 
- Wszyscy chcemy tego samego. - opanował atmosferę Theo. - Chcemy, by Mason wrócił. 
- Ale różnica jest taka, że my chcemy go żywego. - Scott powoli uruchamiał swój gniew.
- Jestem otwarty na propozycje. - nielubiany chłopak z uśmieszkiem podszedł bliżej Scotta, by pokazać mu swoją nieustraszoną pozycję. - Nadal masz mapę prądów tellurycznych? 
- Tego chcesz? 
- Tego i - spojrzał na mnie. - jej. 
- Nie ma mowy! - Liama gniew właśnie się uaktywnił. 
- W porządku. - odezwałam się. - Dajcie mu to, czego chce. 
- Świetnie. - Theo nie przestawał się uśmiechać. - Przynieś mapę i Vivian za dwie godziny do sali operacyjnej. Pewnie chcecie to sobie przedyskutować, ale targi dobiegły końca. 
Liam patrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami, nie potrafiąc zrozumieć mojego zachowania. Doskonale wiedziałam, że zależało mu tylko na tym, by wkurzyć całe stado Scotta i wypuści mnie, gdy mu się znudzę. 

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz