Liam podszedł do monitora, gdzie był pokazany obraz z kamer. Patrzyłam przed siebie, gdy nagle usłyszałam wołające mnie szepty. Odwróciłam głowę, myśląc, że to Liam, ale zajęty był oglądaniem Nolana. Jakkolwiek to brzmi.
- Vivian.
Chyba rozpoznawałam ten głos. Zdecydowałam się iść za jego śladem.
- Tak, w tę stronę.
Weszłam z powrotem do łazienki. Kroki starałam się stawiać powoli, bo tak naprawdę nie wiedziałam co mnie czeka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, wtedy mój wzrok utkwił w stworzycielu mitycznego ptaka, który był moim odbiciem w lustrze.
- Feliks? - zmarszczyłam lekko brwi, zastanawiając się nad jego obecnością. - Coś się stało?
Miał grobową minę, jakby po raz kolejny zabito mu najbliższą osobę. Wystraszyłam się, bo myślałam, że na kogoś z moich bliskich czyha gwarantowane niebezpieczeństwo.
- Przestań panikować. - mówił łagodnym głosem. - Potrzebuję, żebyś była w pełni świadoma swoich decyzji. Cokolwiek by się nie działo, utrzymaj emocje na wodzy.
- Ale.. - chyba nic do mnie nie docierało. - Czemu?
- To coś jest tu z wami i wpływa na ludzi.
Od razu przypomniałam sobie dziwne zachowanie policjantki, która tępo wpatrywała się w okno bez jakiejkolwiek świadomości. Niczym zombie.
- Czy możesz opowiedzieć mi nieco więcej?
Feliks spojrzał za moje plecy i się gdzieś rozpłynął, jakby był kurzem. Przekręciłam głowę i przewróciłam oczami.
- Ty też potrzebujesz specjalnej opieki? - naśmiewał się Theo.
- No, potrzebuję. Czemu pytasz? - chciałam wyminąć chłopaka, ale złapał mnie za ramię.
- Wiem, że byłaś wtedy na tym parkingu prywatnego terenu. - szepnął, jakby ktoś miał zaraz usłyszeć.
Zachowałam stoicki spokój, tak jak prosił o to Feliks. Przez Theo nie dowiem się, dlaczego mam utrzymać wybuchowe nerwy na wodzy, ale to już szczegół.
- Ludzie czasem tracą rozum. - przyznałam się do winy.
- Aha. I dlatego pozwoliłaś im na pojmanie mnie?
- Jesteś dupkiem. Czego się spodziewałeś? Że przyniosę ci kwiatki i czekoladki, by świętować najlepszą przyjaźń w galaktyce? - wyrwałam się z uścisku. - Nie zamierzam cię przepraszać, a jeśli masz ochotę to idź powiedz Liamowi. - nie udało mi się opanować, byłam zła. - Szczerze, gdybym miała jeszcze jedną szansę to pozwoliłabym im na to ponownie.
- Wiem, że jesteś wściekła za to, co zrobiłem tobie i twojemu stadu. - w przeciwieństwie do mnie, Theo mówił normalnym, monotonnym głosem. - Ale nie możemy żyć w niechęci do siebie nawzajem. - wyciągnął rękę. - Zatopmy spór i zapomnijmy o przeszłości.
Wpatrywałam się w jego dłoń, aż w końcu zdecydowałam się ją uścisnąć. Faktycznie trochę nas niepotrzebnie dzieliło, a w tych mrocznych czasach przydałoby się mieć więcej sojuszu niż wrogów.
- Niech żyje Theo. - powiedziałam sarkastycznie, na co się zaśmiał.
Wyszliśmy z łazienki i udało nam się dotrzeć do niefortunnego zdarzenia. Liam bez opamiętania zabrał mnie pod biurko, by ochronić przed ogłuszającą bombą.
- Przepraszam Feliks. - powiedziałam pod nosem.
Wstałam na równe nogi wściekła. Przez dym nikt nie był w stanie zobaczyć moich złocistych oczu. Szłam prosto do celi, gdzie powinien znaleźć się Nolan. Wiedziałam, że to nie on rzucił bombę, ale to on za to zapłaci.
- Vivian, nie rób tego!
Przeszył mnie dziwny spokój. Chyba tylko dlatego, że nie miałam kontroli nad własnym ciałem.
- To teraz będziesz zabierał mi ciało, gdy tylko poświecę oczami? - zapytałam chłopaka.
- Tak. - odpowiedział mną. Boże, ale to było dziwne.
Nie przestał kierować się w stronę Nolana. Miałam nadzieję, że zrobi mu coś. Walnie w głupi łeb, nie wiem, pewnie by coś wymyślił. Niestety tego nie zrobił, ale za to powstrzymał młodego łowcę od popełnienia błędu. Kątem oka zauważył coś niepokojącego u dwójki zamkniętych nastolatków. O wszystkim chciał poinformować głowę stada. Wyrwał Nolanowi fioletową fiolkę i złapał za kołnierz, prowadząc do szeryfa.
- Mordownik, tak zwany wilczy tojad. - powiedział do pana Stilinskiego i Scotta, pokazując fiolkę. - Chciał ich zabić. Jest jeszcze jedna sprawa. - Nolana oddał w ręce szeryfa, a sam on wraz ze Scottem poszli do nastolatków w celi. Przy okazji dołączył się ciekawy Liam. - Pokażcie nam swoje oczy. - rozkazał nie za groźnie.
- Nigdy nie mówiłam, że jesteśmy niewinni. - powiedziała zestresowana Tierney.
- Pokażcie. - poprosił tym razem Scott, ale oboje milczeli, więc alfa zaryczał i zaświecił swoimi czerwonymi oczyma. - Pokażcie!
W końcu oboje pokazali niebieskie oczy, oznaczające morderców niewinnych ludzi. Feliks zrobił to, co należało i oddał mi władzę nad własnym ciałem. Zabrzmi to jak fangirlowanie, ale podziwiałam go. Przez minutę zrobił więcej dobrych rzeczy, niż ja byłam w stanie zrobić w miesiąc.
CZYTASZ
Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]
FanficNasz świat dzieli się na dwa typy: Pierwszy - Świat ludzi, którzy żyją niczego nieświadomi. Drugi - Świat nadprzyrodzonych istot, które starają się przeżyć. Nie można żyć w dwóch światach. Jest się albo człowiekiem, albo potworem. Kontynuacja tej...