Rozdział 16, II.

842 55 0
                                    

W końcu miałam czas dla siebie. Poszłam na boisko potrenować trochę lacrosse. Póki co szło mi nieźle, każda piłka trafiała do bramki. 
- Mogę się dołączyć? - usłyszałam znajomy głos. 
Spojrzałam na Liama i pokiwałam głową. Gdy ten próbował trafić do bramki, szło mu fatalnie. Zapomniał jak grać przez ostatnie wydarzenia, ale przecież trening czyni mistrza. 
- Jesteś w tym okropny. - zaśmiałam się. 
- Cicho, uda mi się. - ponownie strzelił, ale piłka przeleciała obok bramki. - Może nie teraz.
Zrobiliśmy sobie mini zawody. Na początku wygrywałam, ale w którymś momencie coś zmobilizowało Liama i mi dorównywał. 
- No co tam, Griffin? - śmiesznie poruszył brwiami. - Remis. 
- Zabawne, Dunbar. - na moje słowa przegryzł lekko wargę i się uśmiechnął. 
Ciągle strzelaliśmy do bramki i właśnie zrozumiałam, że nasz bramkarz, nie tylko na treningach, ale i na zawodach był totalnie beznadziejny. Chyba czas na jakieś zmiany czy coś. Z Liamem ciągle rywalizowaliśmy i byłoby cacy, gdybym nie zauważyła wlepionego w nas wzroku. Przyjrzałam się lepiej osobie, która zamierzała ćwiczyć piłkę nożną. 
- Co jest? - Liam zauważył, że coś innego przykuło moją uwagę. - O kurde. - również dostrzegł brunetkę. 
Bez słowa dziewczyna zaczęła strzelać gole do bramki. My po prostu zajęliśmy się trenowaniem lacrosse'a. Odpuściłam, gdy zauważyłam, że Hayden zamierzała rywalizować z Liamem. Westchnęłam i odchodziłam w swoją stronę. 
- Vivian, dokąd idziesz? - zapytał już z oddali Liam. 
Nie odpowiedziałam, po prostu szłam. Nagle zauważyłam, że ktoś spanikowany biegnie na boisko. 
- Czy ktoś ma inhalator?! - zapytał w pośpiechu.

Potworni Doktorzy wywołują wspomnienia.

Przypomniałam sobie tak bez większego sensu to zdanie z książki. Zaraz, Scott. Niewiele się zastanawiając, rzuciłam wszystkim i zaczęłam biec do szkoły. Nie musiałam szukać chłopaka po klasach, bo tłum gapiów już w jednej stał. Przecisnęłam się i przykucnęłam przy chłopaku. 
- Scott? - nie reagował, przez co ja musiałam szybko zareagować. - Niech ktoś pobiegnie do pielęgniarki po leki przeciwleukotrienowe! - rozkazałam, czego jedna osoba posłuchała i wróciła bardzo szybko, podając mi potrzebny lek. Rozkruszyłam jedną tabletkę i przybliżyłam proszek do nosa Scotta, co zresztą z boku musiało wyglądać zabawnie. - Spokojnie, Scott. - proszek powoli znikał, a oddech chłopaka wracał do normy. - Wszystko jest.. - spojrzał na mnie, czując się normalnie. - w porządku.

Do klasy również wbiegł Liam, patrząc na całe, no cóż nie do końca, zajście. 

- Dzięki. - alfa patrzył na mnie z ogromną wdzięcznością.
Złapałam się za głowę, siadając na podłodze. Ostatni taki atak widziałam u Scarlett, ale był to atak paniki. 

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz