Rozdział 15, IV.

331 21 0
                                    

Przebrałam się w strój do lacrosse'a i powędrowałam do męskiej szatni do Liama. Pech chciał, że wtrąciłam się w rozmowę między nim a Monroe. 
- Hej, tu jesteście. - powiedziała z udawanym, miłym głosikiem. - Mam jutro wolne miejsca, gdybyście chcieli pogadać. 
Liam spojrzał na mnie, potem z powrotem na psycholog. 
- Nie ma o czym. - próbował się wymigać od wspólnego spędzania czasu sam na sam. 
- Właśnie, że ma. - nie pomagał mu Mason. 
- Każdy ma coś, co mu ciąży. Chyba nie chcesz iść do ostatniej klasy z problemami? - nie dała chłopakowi odpowiedzieć. - Jutro o czternastej? 
- Mam przerwę na naukę. 
Nie wygrasz tego, Dunbar. To zawzięta kobieta i miałam wrażenie, że próbowała działać za moimi plecami. Miała poczekać na moją decyzję. 
- Właśnie dlatego zaproponowałam. Weź formularz - dała mu papiery do ręki. - i przemyśl sprawę. Mam nadzieję, że do jutra. - weszła do swojego gabinetu. 
Liam podszedł do mnie i wspólnie zdecydowaliśmy się iść na boisko.
- Ta baba mi żyć nie daje. - spojrzał na mnie z desperacją. 
- Może ten jeden jedyny raz pójdź z nią pogadać? - wzruszyłam ramionami. - Ja dla świętego spokoju bym poszła. 
- No błagam, stań po mojej stronie. 
- Liam. - westchnęłam. - Ona jest namolna, nie sądzę, że ci odpuści. Nie rozumiem tej obsesji na twoim punkcie, ale mam nadzieję, że nie będę musiała konkurować z kobietą po trzydziestce. 
- Jak dla mnie już wygrałaś. - przeszły po nim ciarki lekkiego obrzydzenia. 
- Tak już całkiem nie na temat. - przystanęłam, by móc spojrzeć Liamowi w oczy. - Muszę ci coś powiedzieć. 
- Chyba nie chcesz ze mną zerwać? - na jego twarzy pojawiło się przerażenie i widoczne było, jak jego klatka piersiowa szybciej się poruszała. 
- Co? - zmarszczyłam brwi. - Nie, coś ty. - prychnęłam z niedowierzania. - Chcę odejść z drużyny lacrosse. - zacisnęłam lekko szczękę dokładnie obserwując jego reakcję. 
- Dlaczego? Ktoś ci zrobił krzywdę? 
- Nie, nie. Liam, to w ogóle nie to. - kręciłam głową i wywijałam rękami, jak tylko to było możliwe. - Nie chcę już przynależeć do drużyny. Czuję ogromną presję ze wszystkich stron, a jakby nie patrzeć, za niedługo kończymy szkołę. 
- W takim razie w porządku. - uśmiechnął się. - Trener pewnie będzie żałował odejścia najlepszej zawodniczki, ale znajdzie kogoś na dodatkowe puste miejsce. - próbował mnie przytulić, ale jedynie co zrobił to dał mi z ochraniaczy po gębie. 
- O, łał. - pomasowałam bolącą wargę. 
- Przepraszam. - zaśmiał się gładząc moją obolałą skórę. 
Lekko się uśmiechnęłam. Wspaniale, że dodawał mi tyle wsparcia. 

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz