Stałam przed drzwiami, czekając aż ktoś postanowi mi otworzyć. Zapukałam po raz kolejny i ostatni raz, znudzona cierpliwością. W końcu dębowe drzwi rozchyliły się, a dziewczyna w nich szeroko się uśmiechnęła.
- Cześć Scarlett. - odważyłam się na lekki uśmiech. - Mamy chyba do wyjaśnienia co nieco.
- Co takiego? - przepuściła mnie.
Weszłam do środka jej domu jak do siebie. Rzuciłam torbę z rzeczami na podłogę i usadziłam się na w miarę wygodnej kanapie. Spojrzałam na brunetkę wyczekująco.
- No co? - usiadła na stoliku naprzeciwko mnie. - Coś nie tak ze stadem? Szkołą? Masz kłopoty?
- Kto zabił Florence? - wyjechałam z pytaniem.
Scarlett milczała. Patrzyła mi w oczy, szukając odrobiny żartu, ale niczego nie znalazła. Byłam poważna i jednocześnie zmęczona, że wiecznie ktoś coś przede mną ukrywa. Uniosłam brew, by pospieszyć dziewczynę i jej odpowiedź.
- Ja.. - zmieszała się. - No przecież wendigo.
- Wendigo. - powtórzyłam za nią kpiąco. - Wendigo, oczywiście.
- Vivian, o co ci chodzi?
- Walnę prosto z mostu. - oparłam ręce o kanapę. - Ty w swoim pamiętniku napisałaś, że Florence zabiło wendigo. Natomiast sama ona powiedziała mi, że to ja zrobiłam jej niewyobrażalną krzywdę za dzieciaka. Tutaj nasuwa się kolejny wniosek i pytanie. Dowiedziałam się, że mama była wendigo. Więc kto kłamie i po co?
- Kto ci to powiedział?
- A czy to ważne? - wstałam gwałtownie, czując jak tętno mi przyspiesza. - Odpowiedz mi na pytanie, Scarlett. - sięgnęłam jedną ręką do kieszeni.
- Florence kłamała. - zacisnęła oczy wstając. - Jeśli widziałaś ją po śmierci to znaczy, że chciała chronić mamę i twoją miłość do niej. Napisałam to o wendigo zanim sama dowiedziałam się prawdy. Później dopadł mnie wilkołak i nie miałam okazji, by wymazać tę informację. Po drugiej stronie spotkałam Florence, z którą uzgodniłyśmy, że lepiej zwalić winę na ciebie niż na mamę.
Patrzyłam na nią jak na idiotkę.
- Coś jeszcze ukrywałyście? Bo zaczynam rzygać wami i Griffinami.
- Nie, to ostatnie co się dało przed tobą ukryć.
Wychodzi na to, że wszyscy byli przeciwko mnie. Począwszy od taty a kończąc na Scarlett. Nie miałam więcej pytań ani wahań.
- Skoro tak to zatem wybaczysz mi to, co zrobię. Ty i tak powinnaś być martwa.
- Co? Vivian, co ty wyga...
Wbiłam jej sztylet, nasączony żółtym tojadem. Patrzyłam siostrze w oczy, by idealnie widzieć, jak uchodzi z niej życie.
- To nic osobistego.
Wyciągnęłam sztylet, gdy tylko zauważyłam, że przestała oddychać. Wytarłam niepotrzebną krew w jej bluzkę, oczywiście uważając, by nie zostawić żadnych śladów. Schowałam z powrotem narzędzie zbrodni i wyszłam na zewnątrz. Szybko przystanęłam, widząc znajomą postać.
- Ja..
- Nie musisz mi się tłumaczyć. Doskonale, że stanęłaś po mojej stronie. - pani Monroe uśmiechnęła się do mnie dumnie. - Wszystko widziałam. Mam nadzieję, że nie zostawiłaś za sobą obciążających śladów.
- Nie zostawiłam. - podeszłam do kobiety. - Potwór dostał to, na co zasługiwał.
- Cieszę się Vivian, że nie masz przyćmionego umysłu.
Ja też.
CZYTASZ
Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]
FanfictionNasz świat dzieli się na dwa typy: Pierwszy - Świat ludzi, którzy żyją niczego nieświadomi. Drugi - Świat nadprzyrodzonych istot, które starają się przeżyć. Nie można żyć w dwóch światach. Jest się albo człowiekiem, albo potworem. Kontynuacja tej...