Nasz świat dzieli się na dwa typy:
Pierwszy - Świat ludzi, którzy żyją niczego nieświadomi.
Drugi - Świat nadprzyrodzonych istot, które starają się przeżyć.
Nie można żyć w dwóch światach. Jest się albo człowiekiem, albo potworem.
Kontynuacja tej...
Idąc w kompletnej ciszy cały czas patrzyłam na tył głowy Liama. Tuż po paru sekundach otrzymałam wiadomość. Zabrałam swoją rękę od chłopaka i wyciągnęłam telefon. Nadawcą był Dobroczyńca, a treścią - bardziej zdjęciem - nowa lista. Zmarszczyłam brwi, przeglądając nazwiska. Czyli co, tamta lista była nieaktualna?
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Co jest? - zapytał Liam. Spojrzałam na blondyna, który z niecierpliwością wyczekiwał mojej odpowiedzi. - Kolejna reklama ze sklepu. - skłamałam. - Nie przejmuj się. Dunbar ewidentnie nie miał nerwów ani ochoty, by się ze mną wykłócać. Chciał ponownie iść na lekcje, jednak przerwała mu w tym Liliana, która stanęła mu na drodze. - Przepraszam Liam. - zaczęła. - Mogę porozmawiać z Vivian? Na osobności? Liam spojrzał na chwilę na mnie myśląc o czymś. Westchnął, a następnie wyminął Lilianę. - Co się stało? - zapytałam. - Pamiętasz, jak mówiłam, że Carrie Hudson umrze? - nie czekała na moją odpowiedź. - Nie tylko ona straci życie. Cała masa ludzi zginie. - jej mina była bardzo poważna. - Skąd.. - Przyśniło mi się to wczorajszej nocy - zatrzymała się. - albo była to wizja. Sama już nie jestem pewna. Nie potrafię ostatnio tego odróżnić. - westchnęła. Badałam uważnie jej twarz, która zresztą ukazywała przerażenie. - Wracając do Carrie. - kontynuowała. - Ona nie.. Ona nie.. - Żyje? - dokończyłam. - Tak. - przełknęła ślinę. - Nie odbiera telefonów ani nie pokazała się w szkole. A nie sądzę, że się spakowała i wyjechała do Japonii robić sushi. Zacisnęłam lekko szczękę, przypominając sobie noc, w której ją zabiłam z małą pomocą.
➖🕒➖
- Wilcze ziele? - zdziwił się Garrett. - Myślałem, że jest fioletowe. - Bo jest. - oznajmiłam. - Ten gatunek jest strasznie rzadki. - I bardzo drogi. - dodała Violet. - Chcesz powiedzieć, że mam nie dać ciała? - zapytał chłopak z lekkim uśmiechem. - Nie spudłuj. - odpowiedziała brunetka. - Musisz go tylko drasnąć. Zadziała nawet na alfę. - Znów zaczynasz? - uniosłam brwi. - Po co uganiamy się za betą, kiedy na boisku będzie alfa? - Violet spojrzała na mnie, a później na Garretta. - Za McCallem uganiało się całe stado alf, a on to - podkreślił ostatnie słowo. - przeżył. - W grę wchodzi duża forsa. Pieniądze nakręcały Violet, co bardzo mi się nie podobało. Na początku chciała zabić Liama, a teraz Scotta. W obu przypadkach był to beznadziejny pomysł. Nawet nie byłam pewna, czy się nie zawaham, gdy będzie okazja zabicia ich. - Za betę też. - dopowiedział Garrett. Blondyn spojrzał na mnie, a następnie wyciągnął sztylet, który był schowany w kiju do lacrosse'a. Violet wzięła żółty tojad, po czym wysmarowała nim niebezpieczny przedmiot.
➖🕒➖
- Liam, zaczekaj! - usłyszałam głos Masona. Spojrzałam w stronę czarnoskórego, a następnie udałam się w jego kierunku. Chłopak próbował zatrzymać Liama, który zmierzał do wyznaczonego przez siebie celu. - Co się dzieje? Liam co ty robisz? - zapytałam. - Popatrz dokąd on zmierza. - odpowiedział mi Mason. Spojrzałam przed siebie i dopiero wtedy zauważyłam autobus szkolny, który nie należał do Beacon Hills School. Wtedy mnie olśniło. Devenford. - Brett! - krzyknął Liam. Blondyn podszedł do wyższego od siebie chłopaka. - Teraz się zacznie. - westchnął zrezygnowany Hewitt. - Powiem ci jedno. - zaczął ostro Dunbar. - Powodzenia. - wyciągnął do niego rękę już z bardziej łagodnym wyrazem twarzy. Postawa Dunbara mnie naprawdę zszokowała, a to rzadko się zdarza. Ze strasznie wściekłym wyrazem twarzy przeszedł na łagodniejszy. Zrobiło to na mnie wrażenie, ale na brunecie chyba nie bardzo, bo zaczął się śmiać. - To słodkie, Liam. - zakpił Talbot. - Tego uczyli cię na terapii? Że przeprosiny wszystko załatwią? - spoważniał. - Rozwaliłeś auto trenera. - Zapłaciłem za to. - odpowiedział Liam z zaciśniętymi zębami. - Jeszcze nie. - pokręcił głową. - Zmiażdżymy cię i to będzie twoja wina. Spojrzałam na mocno zaciśniętą pięść blondyna, z której kapała krew. Szybko stanęłam między chłopakami. - Heej, Liam. - patrzyłam na niego, analizując jego twarz. - Jak leci? - pokierowałam wzrok na Bretta. - On musi iść. Mówiąc to, dałam Scottowi i Stilesowi znak, by go zabrali. Dosyć długo zajęło im domyślenie się o co mi chodziło, ale w końcu ich mózgi zaczęły pracować i go wzięli. Ja także miałam zamiar odejść, jednak głos Bretta mnie zatrzymał. - Robisz za jego nianię? Westchnęłam głośno, posyłając mu spojrzenie, które każdy dobrze znał i które mówiło ,,Debilu" - Wiesz co? - podeszłam do niego. - Miałam ci to dać na meczu, ale teraz ci się bardziej przyda. - wyjęłam z kieszeni kulkę z tojadem i mu wręczyłam. - Smacznego, Talbot. Odwróciłam się na pięcie, po czym zostawiając go w kompletnym oszołomieniu udałam się do McCalla i Stilinskiego. Bez obaw, kulka działa pod wpływem wyznaczonej siły. To znaczy, że jeśli źle się będzie z nią obchodziło to zwyczajnie pęknie, zabijając wilkołaki wokół. Pomimo, że jest mała to ma ogromny zasięg i rozprzestrzenia się w powietrzu jak wirus.