Jako, że był weekend to mogłam wyjść i spotkać się z Lilianą. Było to teraz ważne, by dziewczyna wiedziała kim - a raczej czym - jest. Jeśli faktycznie była banshee to mogła się sama bronić bez mojej pomocy. Nie byłoby mnie w pobliżu to sama by sobie umiała dać radę. Nie miałam pojęcia ilu łowców miało listę, dlatego też wolałam nie ryzykować.
- Co jest? - usłyszałam znajomy głos w słuchawce.
- Lila, masz czas? - zaczęłam zakładać buty.
- Serio coś się stało, że znowu nazywasz mnie Lila. Okej. - usłyszałam jakiś szmer. - Gdzie chcesz się spotkać?
- Pamiętasz ten las, w którym się spotykałyśmy, gdy byłyśmy w podstawówce?- Trudno go zapomnieć. - zaśmiała się. - Tam oberwałam od ciebie kamieniem.
- Wypominasz mi to? - uniosłam brew.
- Niee, coś ty. Nigdy w życiu.
- Naucz się kłamać. Widzimy się za chwilę przy wejściu w lesie. Cześć.
Kliknęłam czerwoną słuchawkę, a następnie biorąc bluzę z wieszaka wyszłam. Przy chwilowym zastanowieniu się może faktycznie odrobinę brzmiałam jak suka. Na szczęście tylko odrobinę.
Po paru minutach znajdowałam się obok szkoły. Szybko poszłam na boisko, a z boiska przeniosłam się do początku lasu, gdzie stała już Liliana. Z początku mnie nie zauważyła, bo przeglądała telefon, ale gdy ujrzała mój cień to od razu na mnie spojrzała. Urządzenie schowała do kieszeni, po czym zapytała.
- Co chcesz mi powiedzieć?
Przez chwilę myślałam jak w prosty sposób jej powiedzieć prawdę, ale też żeby nie pomyślała o mnie źle. Po chwili wpadłam na dość nieracjonalny pomysł. Wzięłam szklaną butelkę która była nieopodal i umieściłam ją w dziurze, która znajdowała się w pieniu drzewa.
- Spróbuj krzyknąć tak, by tą butelkę zbić.
Liliana zmarszczyła brwi, a następnie wydobyła z siebie dźwięk, jakby była najgorszą aktorką świata.
- No dużo tego entuzjazmu w sobie masz ci powiem. - westchnęłam. - Skup się, okej? Zachowuj się, jakby zbicie tej butelki zależało od twojego życia.
Rudowłosa spojrzała na przeźroczysty przedmiot i przez chwilę skupiona wpatrywała się w to. Wzięła cichy, ale głęboki oddech, a następnie wydobyła z siebie krzyk.
- Aaa.
Zmarszczyłam brwi, obserwując jej twarz.
- Co to było? - zapytałam. - Kot Ci zdechł?
- Nie, ale ty zaraz zdechniesz, jak mi nie powiesz o co ci chodzi. - spojrzała na mnie. - Dzwonisz do mnie, każesz mi przyjść do lasu, a teraz za pomocą swojego głosu mam rozbić szkło?
Jej poirytowanie dało mi pomysł, który zamierzałam zrealizować.
- Zapomniałam, że ty do niczego się nie nadajesz. Nie powinnam była dzwonić. - przewróciłam oczami, a następnie oparłam się o drzewo, na którym stała butelka. - Nigdy nic ci nie wychodziło. - wzruszyłam ramionami. - Za każdym razem musisz zadawać pytania, zanim wykonasz polecenie. Kojarzysz to, prawda? Kiedy w szóstej klasie nie umiałam sobie z niczym poradzić, a ty pytałaś jak mogę być tak beznadziejna.
- Vivian. - dziewczyna poczuła smutek. - Mówiłaś, że mi to wybaczyłaś
- Ale nigdy nie zapomniałam. Za każdym razem, gdy na ciebie patrzę, przypominam to sobie. - uniosłam jedną brew. - Czy jestem beznadziejna, Liliana?
Rudowłosa bardzo płytko oddychała i wyglądała, jakby miała zamiar się rozpłakać. Nie trwało to długo, bo na jej twarzy pojawiła się wściekłość. Odwróciła głowę w stronę butelki i wzięła tak głęboki wdech, jakby miała zaraz krzyknąć. Nie było także inaczej. Wydobyła z siebie krzyk, jakby nie należał do człowieka. To utwierdziło mnie w tym, że była banshee.
- W końcu, Lila! - uniosłam pięść w celu zwycięstwa.
- Jesteś na mnie zła o to?
- Nie - pokręciłam głową. - Chrzanić podstawówkę. Zawsze byłam tam beznadziejna.
Dziewczyna zaśmiała się, jednak patrząc na roztrzaskany przedmiot spoważniała.
- Skąd wiedziałaś, że mi się uda? - zapytała.
- Najwyższy czas Ci to wytłumaczyć. - westchnęłam.
CZYTASZ
Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]
FanfictionNasz świat dzieli się na dwa typy: Pierwszy - Świat ludzi, którzy żyją niczego nieświadomi. Drugi - Świat nadprzyrodzonych istot, które starają się przeżyć. Nie można żyć w dwóch światach. Jest się albo człowiekiem, albo potworem. Kontynuacja tej...