Rozdział 37.

971 48 0
                                    

Zrozumienie wszystkiego, a czym bardziej przejrzenie odpowiednich informacji zajęło mi całą noc. Szczerze? Miałam dość. Wszystkiego, dosłownie wszystkiego. I świata nadprzyrodzonych dziwolągów, i świata zachłannych normalców. Zamknęłam laptopa, spoglądając przed siebie. 
- Mam dzisiaj trening. - zamrugałam powoli. - Albo jutro? - spojrzałam na kalendarz. - Za dwa dni. - ziewnęłam zmęczona.
Nie mogłam pójść spać, ale też nie wiedziałam co robić. Wyszłam z pokoju i gdy chciałam zejść na dół do kuchni, spojrzałam na drzwi do pokoju Scarlett. Podeszłam do klamki, ale gdy za nią pociągnęłam, drzwi okazały się być zamknięte. 
Gdybym tylko znalazła klucz. - pomyślałam.
Póki co, odpuściłam. Zrobiłam sobie śniadanie i powoli, niczym żółw, zjadłam je. Nie miałam planów na ten dzień, więc zapowiadał się nudno. Naczynia wrzuciłam do zmywarki i postanowiłam poszukać klucza. Wsadzałam ręce, gdzie tylko się dało, otwierałam każdą możliwą szufladę. Pomyślałam o pokoju rodziców. Kiedy chcieli coś ukryć przede mną i moją siostrą, zawsze to był ich pokój. Nie miałyśmy do niego wstępu, zresztą nigdy tam nie zaglądałyśmy. Teraz mam powód i dobre warunki do małego włamania. Tata był w pracy, a mama najprawdopodobniej na zakupach. Szybko wróciłam na górę i z wielką determinacją szarpnęłam klamkę. Zaczęłam przeszukiwać ich szuflady, szafy, szafki i półki, ale po żadnym kluczu ani śladu. Jeśli go nie znajdę to użyję starej metody, wytrychu¹. Podniosłam poduszkę mamy i w końcu jakiś klucz znalazłam. To tylko kwestia sprzyjającego losu, czy był to ten odpowiedni. Zabrałam go i stając przed drzwiami do pokoju mojej zmarłej siostry liczyłam na ogrom szczęścia. Włożyłam klucz do zamka i przekręciłam. 
- Nie wierzyłam, że to się uda.  
Weszłam do środka i masa wspomnień uderzyła we mnie niczym piłka do nogi. Nikt nie miał pozwolenia, by tu wchodzić, aby przypadkiem niczego nie zepsuć albo przygarnąć dla siebie. I tak jak myślałam, wszystko leżało na swoim miejscu. W noc, gdy zginęła, położyła swój telefon na szufladzie obok łóżka, bo ją rodzice poganiali na polowanie. I tak jak go tam położyła, tak już został. Przykro mi, że musiałam to zepsuć i pozbawić niektóre rzeczy wspomnień. Pierwsze za co się zabrałam to szuflady. Scarlett uwielbiała mieć skrytki, dlatego nie dziwnym były dodatkowe półeczki. W którejś z nich znalazłam pamiętnik mojej siostry. Położyłam go na ziemię i szukałam dalej. Poza pamiętnikiem nie było nic konkretnego. Zabrałam tylko telefon i pamiętnik, po czym wyszłam. Zamknęłam pokój na klucz i zwróciłam go z powrotem mamie, a raczej jej poduszce. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi. Musiałam jak najszybciej udać się do swojego pokoju, a przez to, że miałam śliskie panele wyrżnęłam orła, rozwalając sobie wargę. 
- Auć. - zamknęłam drzwi, dotykając krwawiącej rany. 
- Vivian? - zanim mama weszła do środka, udało mi się schować znalezione rzeczy w pokoju siostry. - Co się stało? Usłyszałam głośny huk. 
Spojrzałam na mamę, a ta widząc moją rozwaloną wargę zmarszczyła brwi, oczekując wyjaśnień. 
- Nie założyłam kapci. Mój błąd. 
- Dziecko, niedawno robiłaś salto na wendigo, a teraz dajesz się powalić śliskim panelom? - zaśmiała się. - Uważaj na siebie i nie trać czujności. - odwróciła się, patrząc na moje kapcie leżące obok szafy na ubrania. - I załóż te diabelskie kapcie, bo się zabijesz. 
- Zaraz to zrobię. 
Mama pokręciła głową, ale niczego nie przeczuwała. Wyszła, dając mi możliwość przeczytania niby nieważnych, ale ważnych informacji na temat mojej siostry. 

wytrych¹ - narzędzie służące do otwierania lub odblokowania zamków.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz