Rozdział 50, II.

787 35 0
                                    

Już się ściemniło, a my szliśmy po lesie jak idioci. Miałam przeczucie, że Theo robił nas w balona, ale to chyba tylko i wyłącznie przez nieufność do niego. 
- Gdzie on jest? - zapytał Scott. 
- Przecież go szukamy. - Theo odpowiedział, jakby to było oczywiste.
- Wiesz o kogo pytam. 
- Deucalion? 
- Nie powinieneś mu ufać.
Jeśli dobrze pamiętałam to Deucalion był ślepym alfą. Tylko nieliczni znają prawdę o jego ślepocie, a mnie było żal opowiadać o tej tragedii. 
- To ty zostawiłeś go przy życiu. - kontynuował Theo, nie rozumiejąc o co chodziło Scottowi.
Ja w zasadzie też nie rozumiałam dlaczego Scott nagle poruszył ten temat i skąd miał informacje o mężczyźnie. Miałam wrażenie, że Scott coś zaplanował na boku i za to należy mu się podziw. 
- Nie jestem mordercą. 
- Nadal sądzisz, że to wszystko zakończy się bez zabicia kogoś? 
- Tego nie powiedziałem. 
Poczułam nagłe ciepło, którego nie kontrolowałam. Zmarszczyłam brwi, patrząc na ręce. Na początku myślałam, że to przez słowa Scotta Feniks się uaktywnił, ale uczucie, które mnie opanowało dało mi do zrozumienia, że impulsy bestii się rozprzestrzeniły, dając tym samym Feniksowi znak. 
- Jesteśmy blisko. - powiedziałam, starając się ugasić niepotrzebny ogień.
- Jak to poczułaś? Przez zapach? - zapytał ciekawy Scott, a upierdliwy Theo wyglądał, jakby dołączył do pytania. 
- Bestia jest niczym bomba, a zapach Masona to tylko wzmacnia. - wskazałam głową na Liama, który również go wyczuł. - Gdy częstotliwość Potwornych Doktorów spada, na przykład w momencie szybkiego przemieszczania się, impuls elektromagnetyczny bestii wzrasta, wysyłając informacje do komórek mózgowych Feniksa, dając mu, a raczej mnie, znać o jego pobycie. - wytłumaczyłam najprościej jak tylko mogłam.
- A więc? - zapytał Theo. - Którędy? 
Spojrzałam na Liama, wiedząc, że myśleliśmy o tym samym. Milczałam, patrząc na Scotta, czemu towarzyszył Liam. 
- Chyba nie myślicie, że zostanę na tyłach. - Raeken uniósł brwi, patrząc na nas wszystkich po kolei. 
Pokręciłam przecząco głową, nie zgadzając się na ujawnienie informacji o miejscu pobytu Masona i drzemiącej w nim bestii. 
- Vivian.. 
- On chce go zabić. - Liam przerwał alfie, zanim dokończył, by poprzeć moje zdanie. 
- Chcę jedynie jego moc. - bronił się Theo. - Chcesz walczyć z kimś, kto chce zabić Masona? To stoi obok ciebie jedna z tych osób. - wskazał na mnie. 
Niezły cios, Raeken. 
- Kogo zobaczyłeś, kiedy założyłeś maskę? - Liam również nie dawał za wygraną. 
- Już wam mówiłem. To nie był Mason. 
- Kto to był? - Dunbara opanowywały negatywne emocje. 
- Widziałem mężczyznę umierającego w śniegu. - w końcu powiedział prawdę. - Był nadziany na włócznię. 
- To była pika. - zorientował się Scott, patrząc na mnie. - Lydia opowiedziała nam tę historię. 
- Więc wasza trójka wie co to znaczy. Kończy nam się czas. - zauważył Theo. - Gdzie on jest, Vivian? Liam? Którędy? 
Spojrzałam na Scotta, który pokiwał głową. Miałam ochotę spalić go żywcem. 
- Tędy. - powiedziałam cicho, wyprzedzając towarzyszy. 
Liam dogonił moje kroki, chcąc dodać mi nieco otuchy, tym samym chcąc mi powiedzieć, że dobrze zrobiłam, mimo iż tak nie uważałam.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz