Rozdział 1, III.

882 39 5
                                    

Patrzyłam na Liama, który badał swój samochód. Marszczyłam lekko brwi, cicho wzdychając. 
- I co? - zapytałam. 
- Nic. - wzruszył ramionami, wstając na równe nogi. 
- Mówiłam, żebyśmy wzięli moje auto. - przewróciłam oczami z uśmiechem. - To, że jest po rodzicach nie znaczy, że jest opętane. Twoje zdążyło się popsuć kilka razy.
- To nowe auto. - udał obrażonego. 
- Było nowe dwadzieścia lat temu, Liam. - zażartowałam z chłopaka. 
- Było nowe dwadzieścia lat temu, Liam. - przedrzeźnił mnie, idąc zajrzeć do bagażnika po odpowiedni sprzęt.
Pokręciłam głową, rozglądając się na boki. Zaraz jednak wróciłam wzrokiem na chłopaka, który wydawał się czuć głupio.
- Co?
- Nie mam lewarka. - przyznał z niechęcią.
Westchnęłam, śmiejąc się z niego. Chwyciłam za samochód i podniosłam go do góry, starając się nie stopić lakieru oraz koła. 
- Zmieniaj to koło. - uśmiechnęłam się do chłopaka. 
Poszedł do bagażnika, ale ponownie wrócił z kwaśną miną. Tym razem zmarszczyłam brwi nie na żarty. 
- Ja..
- Nie masz koła. - puściłam tylną część samochodu, patrząc Liamowi w oczy. 
- Nie mam koła. - blondyn podszedł do mnie, widząc moją minę. - Wiem. Najgorsza pierwsza randka od kilku miesięcy
- Mieliśmy gorsze. - uśmiech znowu zagościł mi na twarzy. - Podpaliłam ci firankę, a miało być romantycznie. 
- Tak cię rozgrzałem, że się nie dziwię. 
- Albo Hayden przyszła w trakcie.. 
- O tym wolałbym zapomnieć. - walnął się w czoło. - Ta dziewczyna nie umie pukać. 
Zaśmiałam się, przypominając sobie minę Liama w tamtym momencie. 
- W sylwestra zapaliłam wszystkie fajerwerki przez przypadek. 
- Stopiłaś szklanki z szampanem. - Liam zaśmiał się jak głupi. 
- I tak byś się nie upił. 
- Miało być romantycznie. - westchnął, odchylając głowę do tyłu. - W zasadzie to nasza najlepsza randka. - myślał pozytywnie.
Pokręciłam głową na boki, przybliżając się do Liama. Pocałowałam go, nie chcąc słuchać, że utknięcie na środku drogi, bez zapasowego koła było najlepszą randką, jaką kiedykolwiek mieliśmy. Po długiej, bardzo długiej chwili oderwałam się od niego, co nie bardzo mu się spodobało. 
- Nie marudź. - spojrzałam w bok na ulicę. - Ktoś jedzie. Może nam pomoże. - uniosłam rękę do góry, machając ludziom, którzy nadjeżdżali, ale poczułam, że coś jest nie tak.
Auto samoistnie wjechało w drewnianą barierkę. Spojrzałam ze zmarszczonymi brwiami na Liama, nie rozumiejąc co się dzieje. Liam z przyzwyczajenia zagrodził mi drogę ręką, również nie odrywając wzroku od pojazdu. Powoli podchodziliśmy, spodziewając się najgorszego. Na przednich siedzeniach nikogo nie było, z tyłu również jakby pusto. Przednia szyba była całkowicie wybita. Liam postanowił otworzyć drzwi, by wyłączyć silnik, ale w lusterku kogoś zobaczył, co wywołało u niego natychmiastową reakcję. 
- Hej! Zaczekaj! - krzyknął. 
Zauważyłam wybiegającego chłopca, dlatego szybko go złapałam. 
- Nie pozwólcie im mnie zabrać. - błagał przerażony. - Nie pozwólcie im mnie zabrać. - powtórzył, ale spokojniej. 
Zmarszczyłam brwi, patrząc na drogę, z której przyjechało samowolnie auto. Kilka miesięcy spokoju i znowu zaczyna się impreza czy to zwykłe zbiry?

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz