Dobra, po kolei, zrozumiale. Malia znalazła książkę o jakichś Potwornych Doktorach i Scott wpadł na pomysł przeczytania jej. Dostałam jej ksero, ale jakoś nie pędziłam do czytania. Jak później odkryli super bohaterowie Beacon Hills, książka została dedykowana jednemu mężczyźnie z Eichen House. Podczas gdy Kira, Lydia, Stiles, Scott oraz nie wiedzieć czemu Liliana poszli na kawę i ciastko z - o ile dobrze pamiętam - Valackiem, ja zdecydowałam się na późne czytanie ksera w bibliotece szkolnej. Na szczęście nie byłam sama, bo parę uczniów uczyło się na sprawdziany, może kartkówki.
- Wciągająca? - usłyszałam męski głos, dosiadający się do stolika.
Uniosłam wzrok na chłopaka, który sprzedał mi broń.
- Niezbyt. - spojrzałam na stronę czternastą.
- Ta też. - uniósł do góry książkę z matematyki.
Wzruszyłam ramionami, dalej przeglądając książkę. Na kartce obok zapisywałam słowa, których nie rozumiałam. Przysięgam, że siedziałam jak głupia w bibliotece, czytając książkę, którą nie dość, że ledwo rozumiałam to jeszcze była dziwna i nie wchodziła mi do głowy, jak normalna książka fantastyczna albo science-fiction. Po paru próbach przeczytania jednego i tego samego zdecydowałam, że wrócę do domu. Wstałam i pakowałam rzeczy do torby, począwszy od długopisów, kończąc na kartce z niezrozumiałymi słowami.
- Podwieźć cię? - zapytał.. jak mu na imię? Teodor? Tom?
- Pojadę autobusem. - powiedziałam, zapinając plecak.
- Ostatni odjechał godzinę temu. - uśmiechnął się.
Spojrzałam na bruneta, szukając w głowie pomysłu, by uniknąć jego towarzystwa.
- Przejdę się.
- Nie mieszkasz przypadkiem w domu Dunbara? - zaczynał sobie coś przypominać. - Pamiętam, że czytałem o pożarze i że jakaś dziewczyna uszła z życiem oraz że rodzice jej przyjaciela postanowili ją przygarnąć. - uśmiechał się cwanie. - To jakieś pięć kilometrów. - widział moją niezadowoloną minę. - No dalej, przecież cię nie porwę do Hiszpanii.
- Ciekawa sugestia. - wciąż nie byłam zainteresowana.
- Skoro nie chcesz, żeby cię podwieźć - zaczął pakować swoje rzeczy. - to się przejdę z tobą.
Nie ma jak od niego uciec. On czegoś chce, a ja nie zamierzałam mu tego dać.
- Szukasz przyjaciół, Kenie? - zmarszczyłam lekko brwi.
- Tak, Barbie. - przyznał szczerze. - Fajnie jest mieć łowcę za przyjaciółkę.
Westchnęłam głośno, chyba nie mając wyboru.
- Dobra, to podwieź mnie.
Ruszyłam naprzód, nie czekając na chłopaka. Ja to od ludzi nigdy się nie odpędzę, choćbym się zabarykadowała minami w pokoju. Brunet nadążył za moim krokiem. Podejmował jakieś próby rozmowy, ale ja myślami uciekałam do tych trzech dziwnych twarzy.Twój stan jest dobry.
Jego stan był śmiertelny.
Nadzorują przebieg życia danej osoby, o ile nie wszystkich. Nie, bo gdyby nadzorowali również stan Scotta to by od razu powiedział, a Lydia oraz Liliana by na coś wpadły.
- Vivian! - krzyknął lubiący się narzucać chłopak.
- Co? - spojrzałam na niego.
- To ten. - wskazał na czarną toyotę.
Bez słowa wsiadłam do środka, patrząc jak Raeken okrąża pojazd, by wsiąść za kierownicę. Nazwisko akurat zapamiętałam. Brunet odjechał ze szkolnego parkingu i spokojnie jechał na drodze, ale do czasu. W pewnym momencie przyśpieszył.
- Zwolnij. - rozkazałam, ale nie posłuchał. - Zwolnij! - nie dałam za wygraną, widząc, że ograniczenie jest do 50 kilometrów, a chłopak jechał 110.
- Spokojnie, przecież nikogo nie ma.
- To nie powód, by narażać życie.
Jednak Raeken mnie nie posłuchał, przez co miałam przebłyski w oczach.Twój stan jest dobry.
Jeśli to był jakiś rodzaj terapii szokowej to mi się nie podobało.
- Co? Co się dzieje?
- Twój stan się polepsza.Błagam, niech ktoś to zatrzyma.
- Powodzenie.
- Vivian! - mój towarzysz potrząsnął moimi ramionami. - Wszystko w porządku? - zapytał, patrząc mi w oczy.
- Co? - patrzyłam na niego.
Dostrzegłam, że się zatrzymał na poboczu.
- Tak ci serce waliło, że myślałem, że ci zaraz wyskoczy z klatki piersiowej. Co się dzieje? - niby się przejął.
- Odwieź mnie do domu. - odwróciłam głowę w stronę szyby.
CZYTASZ
Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]
FanfictionNasz świat dzieli się na dwa typy: Pierwszy - Świat ludzi, którzy żyją niczego nieświadomi. Drugi - Świat nadprzyrodzonych istot, które starają się przeżyć. Nie można żyć w dwóch światach. Jest się albo człowiekiem, albo potworem. Kontynuacja tej...