Rozdział 45, II.

894 55 0
                                    

Scott nie rozumiał moich dziwnych zachowań jako Feniks, więc poprosił Argentów o pomoc. Stałam właśnie w jednym z tuneli, gdzie patrzyłam na dziwną maszynę, która miała mi niby pomóc utożsamić się z tą drugą istotą. 
- I co mi zrobicie? - zapytałam po raz setny. 
- Obniżymy temperaturę twojego ciała do najniższego poziomu, jaki jest tylko możliwy. Wtedy Feniks powinien się uaktywnić, bo przecież będziesz niezdolna do podtrzymania ciała. - wyjaśnił Gerard.
- Super. - powiedziałam sarkastycznie.
Obaj mężczyźni zmusili mnie do wejścia do środka. Bardzo się denerwowałam, bo nie wiedziałam czy ich pomysł zadziała. Tutaj chodziło o moje życie, co ich nie bardzo obchodziło. 
- Gotowa? - zapytał Argent, w sensie Chris. 
Pokręciłam głową na boki, zupełnie się nie zgadzając. 
- To dobrze. - dopowiedział Gerard, zamykając wszelkie włazy i wpuszczając zimne powietrze. 
Powoli zaczęłam marznąć, nie byłam w stanie niczym poruszać. Niestety nikt nie zareagował, każąc mi przetrwać.. jakoś. W końcu poczułam się normalnie, ale to tylko dlatego, bo Feniks wyczuł zagrożenie. Ponownie byłam tylko obserwatorem. Stworzenie było spokojne, patrzyło przed siebie, nie martwiąc się ogromem zimnego powietrza, bo sam wytwarzał znacznie większe ciepło.
- A więc to jest ten słynny Feniks. - zafascynował się Gerard. - Opowiedz mi co cię sprowadza.
Nie usłyszał żadnej odpowiedzi, bo to nie była osoba, której ufał. 
- Może tak jak w przypadku Parrisha musi to być ktoś, kto jest z nim połączony? - zapytał Scott. 
- Albo nią. Nie wiemy z jaką płcią się utożsamia. - zauważyła Malia.
- Nie jest to przypadkiem sam Parrish? - podsunął pomysł Stiles. 
- Nie. - pokręcił głową McCall. - Piekielny Ogar i Feniks to tylko wspólnicy w pracy. Osoba połączona z Feniksem to.. - Scott spojrzał z niepokojem na rozświetlone oczy Feniksa. - Liliana.
- Przykro mi, że to powiem, ale Liliana jest martwa. - Malia patrzyła na przyjaciół. - Czyli nie wyciągniemy żadnych informacji ani nie pomożemy Vivian? 
- Musi być druga osoba. - Argent się nie godził na przebieg sytuacji, a przynajmniej nie w ten sposób. - Kogo stara się najbardziej chronić? Musicie coś wiedzieć. 
Stiles wydawał się wiedzieć, bo nagle jego mimika twarzy się zmieniła. Chciał to wypowiedzieć na głos, ale wszyscy usłyszeli ogromny huk. 
- Przepraszam. - powiedział Liam, podnosząc z ziemi broń, którą się bawił. 
- Odłóż to, dziecko. - Gerard zabrał mu niebezpieczny przedmiot i kazał stanąć obok swoich przyjaciół. - Pilnujcie lepiej swojego betę. 
- Liam, podejdź do Vivian. - poprosił Scott. 
Chłopak uczynił to o co go poproszono i wtedy wzrok Feniksa przeniósł się na Liama. To był strzał w dziesiątkę. 
- Dobra, co mam robić? - zapytał. 
- Zapytaj najpierw czy wie kim jest. - kierował go Gerard.
- Pan.. Pani Feniks? Vivian? - nie wiedział jak się zachować.
- Mów mu na ,,ty''. - pokręcił głową staruszek.
- Feniksie? Wiesz czym jesteś? 
Właśnie to powiedziałeś. 
- Zwą mnie symbolem Słońca. Obawiają się mojego ognia ci, którzy splamili dłonie krwią niewinną. Jam jest symbolem Wiecznego Odrodzenia, śmierci nie zaznają dusze czyste. Wołają na mnie Feniks, mityczny ptak. 
- To było bardzo poetyckie. - zdziwił się sam Stiles. 
- A wiesz kim ja jestem? - Liam czuł się już zdeterminowany. 
- Wilkołakiem. 
- A co z Vivian? Co się z nią stało? 
- Vivian Griffin odeszła z tego świata. 
- Co? - Liam zmarszczył brwi. 
- Przestała istnieć. - uprościł Feniks.
Gdybym mogła to również bym zmarszczyła brwi. 
- Liam, nie naskakuj na niego tylko słuchaj co ma do powiedzenia. - powiedział Scott. 
- Co masz na myśli mówiąc, że nie istnieje? 
- Jest ciałem. Środkiem. Ja żyję poza śmiercią. Vivian nie jest mi już potrzebna.
Symbol Wiecznego Odrodzenia.
- Ale ja potrzebuję. My wszyscy jej potrzebujemy.
- Twoja dziewczyna nie zabije bestii. 
- Ty też nie. - Liama napawała złość. - Potrzebujesz i Vivian i Piekielnego Ogara. Jeśli nie wpuścisz do siebie Vivian, ona umrze, a ty razem z nią. - wszyscy zebrani byli w szoku. - Potrzebujesz jej! 
- Jam jest symbolem Wiecznego Odrodzenia. - odezwał się Feniks z całkowitym spokojem. - Odradzam się co pięćset lat, jeszcze wspanialszy niż przedtem. 
- Ale nie minęło pięćset lat, Feniksie. - Liam był gotów zdenerwować stworzenie. - Niedawno się narodziłeś, a jeśli Vivian umrze to jej ciało również. Co się wtedy z tobą stanie? Nie możesz złamać zasad i powędrować do innego ciała. 
I faktycznie Feniks nie miał pojęcia co wtedy zrobi. Jednak wciąż upierał się, by mnie wpuścić. 
- Liam, powiedz mu, żeby sobie przypomniał. - wtrącił Argent. 
- Co? - chłopak spojrzał na mężczyznę. 
- Niech sobie przypomni śmierć Vivian. - wyjaśnił Gerard. 
- Kiedy umarła? - zapytał Liam, patrząc Feniksowi w oczy.
- Gdy się narodziłam. 
Feniks utożsamiał się z moją płcią. 
- Kiedy się narodziłaś? - naciskał Dunbar.

Trwała walka między banshee a Feniksem, oboje chcieli przejąć ciało. Ostatecznie to krzycząca kreatura była silniejsza, a więc posłała ptaka do snu na 500 lat. 

Zamknęłam oczy, czując jak cały ból znika. Już nie musiałam się niczym przejmować. 

- Wołają na mnie Feniks, mityczny ptak.
- Wołają na mnie Vivian, najlepszy łowca.

Feniks powoli umierał, czując cielesne tortury, które zadawano właścicielowi naczynia. Nie był w stanie się obudzić, więc postanowił wysłać cząstkę siebie do nowego ciała, gdyż mijało 500 lat, a on sam nie wiedział czy przeżyje. Duża dziura w głowie miała odbić na nim piętno.

- Vivian, nie jesteś tym za kogoś cię uważają. 

Niechaj żyje banshee, trzymająca potężne stworzenie w uśpieniu.
Niechaj żyje ona sama, zmarła i przeklęta na wieki.
Niechaj żyje każda następna ofiara Feniksa, gdyż będzie tylko gorzej.

Feniks wydawał się oszaleć. Wydał z siebie ogromny krzyk, połączony z bólem. Przypomniał sobie, a także mnie, co się wydarzyło. Z ciała emitował ogromny ogień i nim się obejrzałam, klęczałam przy przyjaciołach, czując połączenie z Feniksem. 
- Wszystko w porządku? - złapał mnie Liam w pasie, patrząc na mnie ze zmartwieniem w oczach.
- Wiem kim jestem. - westchnęłam głośno. - I jak ważna w mitologii była Liliana.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz