Rozdział 27, IV.

331 17 0
                                    

Wyszliśmy ze szkoły jak już się ściemniło. Mason pomagał Liamowi dojść do auta, bo ten leczył się powoli. Od płaczu spuchły mi oczy i wyglądałam, jakbym sama dostała w gębę.
- Wiem co zrobiłeś. - zaczął tajemniczo Mason.
- Uniknąłem przemiany. - tłumaczył się Liam. 
- Nie. Dałeś się pobić, bo sądzisz, że ci się należało za Vivian. - Mason pozwolił chłopakowi oprzeć się o swoje auto. 
Spojrzałam niezrozumiale za Liama, ale ten unikał mojego wzroku. 
- Może należało.  
- Ale czemu niby miałbyś dać się pobić? - miałam nadzieję na wytłumaczenie. 
- Liam sądzi, że twój wypadek to jego wina. - odpowiedział mi Mason. - Zauważył, że nie potrafisz się leczyć i coś sobie ubzdurał. 
- Liam, to nie twoja wina. - kręciłam głową. - W ogóle na to nie zasłużyłeś. 
- Wiem, że to nie ja cię potrąciłem. - blondyn w końcu na mnie spojrzał. - To wina łowcy. Wiadomo kto.
- Tak. - Mason rozejrzał się wokół. - Ma nowych rekrutów. Musimy się martwić nie tylko Nolanem.
- Mówisz o Gabie? 
- O wszystkich. Nolan chciał nie tylko pokazać, że jesteś wilkołakiem. Chciał pokazać, że jesteś wrogiem. 
- Że trzeba na nas polować. 
Wzięłam głęboki oddech, łapiąc się za głowę. Beacon Hills przestawało być bezpiecznym miejscem dla nadprzyrodzonych istot. 
- Co ci się stało w rękę? - Liam odwrócił moją uwagę od problemów. 
- Ja.. - spojrzałam na zakrwawiony i dość brzydki papier. - No, ja.. 
- Co? 
- Trochę się wyżyłam na lustrze w damskiej toalecie. - machnęłam ręką. - To nieważne. 
- Vivian, to jest chwila szczerości. - jego błękitne tęczówki przeszywały mnie na wylot. - Mów co cię gryzie i co tak próbujesz ukryć. - pociągnął nosem. 
Chyba już naprawdę nie miałam wyboru. 
- Gerard odebrał mi moc. A raczej trzy czwarte mocy. - wydusiłam z siebie czując ulgę. 
- Że co? - Liam zmarszczył brwi. 
- Przed wypadkiem z moim udem, mocą Cassandry i twoim ujawnieniem się przed światem, w tunelu spotkałam Monroe i Gerarda. Ten stary cymbał miał pieczęć, która może rozpocząć i zakończyć cykl Feniksa. Utraciłam kontakt z poprzednikami, nie umiem się leczyć - uniosłam zakrwawioną rękę do góry - i co gorsza, nie potrafię kontrolować gniewu. Szkoda, że nie potrafiłam go z siebie wydobyć, gdy cię tłukli. 
- Jak to ,,trzy czwarte twojej mocy zostało ci odebrane''? - Liam wreszcie spoważniał. - Czemu wcześniej mi nie powiedziałaś?  - ewidentnie był zatroskany. 
- Bo myślałam, że dam sobie radę sama. - przewróciłam oczami, wiedząc że tak nie było. - No ale koniec końców się dowiedzieliście. 
- Jak odzyskać tę pieczęć? - zapytał Mason. 
- Już odzyskałam. - wyjęłam z kieszeni stempel z uformowanym kształtem ptaka na nim. 
- Jak przywrócić nim moce? 
- Nie wiem. Przykładanie do buzi nic nie daje. - przyłożyłam zimne srebro do twarzy, ale oczywiście efektów zero. 
- Tak zostały ci odebrane? Za pomocą przyłożenia do twarzy? 
- Cóż, bardziej nim oberwałam niż został mi grzecznie przystawiony, ale tak. 
- Może.. 
- Powinnam nim dostać? - dokończyłam za przyjaciela. - Dobra, to dawaj. - wręczyłam mu pieczęć. 
- Nie uderzę cię. - zmarszczył brwi. 
- Dlaczego nie? 
- Jesteś dziewczyną i moją przyjaciółką. 
- Jeju, kiedyś musi być ten pierwszy raz. - przewróciłam oczami. - Dawaj, uderz mnie.
- A.. Liama poproś.
- Nie ma mowy. - Dunbar skrzyżował ręce na piersi. - To moja dziewczyna, nigdy bym jej nie skrzywdził. Poza tym, dość mam bójek na dziś.
- Vivian, błagam.
- Mason, zamknij mordę i mi po prostu przywal. - zaczynałam się denerwować.
Chłopak zrozumiał, że nie miał wyjścia. Widziałam zdenerwowanie w jego oczach, ale jeśli to jedyny sposób, bym mogła odzyskać pełne moce i  połączenie z poprzednikami to dla mnie nie stanowiło to problemu. Masonowi oczywiście zajęło trochę czasu zanim się w sobie zebrał. Zamachnął się i z niezbyt wielką siłą uderzył mnie w twarz. Dokładnie w to samo miejsce, w które trafił Gerard.
- O.. mój Boże.
Dotknęłam wargi, z której leciała krew. Wytarłam ją w rękaw i spojrzałam na obu towarzyszy.
- Cóż, nie odzyskałam mocy, nawet ich malutkiej części, ale fajnie było.
Liam pokręcił głową i podszedł do mnie. Dotknął mojej wargi, co jakiś czas patrząc mi w oczy.
- Rozwalona. - stwierdził. - Dobra, to jaki masz teraz plan? Mam nadzieję, że nie wiąże się to z biciem.
- Nie, coś ty. - zabrałam od Masona pieczęć. - Może zwrócę się do kogoś, kto nie utracił mocy Feniksa. Na przykład Cassandry.
- I nie mogłaś tak od razu? - Mason wyrzucił ręce w powietrze.
Pokazałam mu język i przytuliłam Liama, chcąc posłuchać bicia jego serca. Muszę zacząć doceniać takie chwile.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz