Rozwiązanie zagadki, część 3.
Liam ukrył się za domem, a ja czekałam w kuchni cierpliwie na rodziców. Tak, pozbyłam się strzykawki. Nie, nie wyrzuciłam jej do śmietnika we własnym domu. Miałam jeszcze sporo rozumu.
Do domu weszli rodzice. Dyskutowali o czymś, póki nie zobaczyli mnie opartą na blacie kuchennym.
- Vivian? - zmarszczył brwi tata. - Powinnaś być w szkole.
Parsknęłam ironicznym śmiechem.
- Zabiliście własną córkę, bo próbowaliście dorwać tą drugą. - stukałam telefonem o blat. - Przykładni rodzice.
- Dziecko, o czym ty gadasz? - mama położyła zakupy na podłodze.
- O Titusie. - spojrzałam jej w oczy. - O Scarlett. - przełknęłam ślinę. - I o sobie.
- Jakim Ti..
- Daj spokój, Judith. - przerwał tata. - Ona wie, bo ten dureń jej wszystko wyśpiewał. Tak, zamierzaliśmy cię zabić.
- Dlaczego? - zamrugałam z nudzenia. - Nie odrobiłam swojego zadania domowego?
- Byłaś niedoskonała.
Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
- Nosiłam za długie spodnie?
- Miałaś za dużo uczuć. - poczuł obrzydzenie. - Gniew, szczęście i szok naraz. Po śmierci Scarlett straciłaś to wszystko i dopiero wtedy byłaś idealna. Zero emocji, zero jakiejkolwiek reakcji na błagania. Ale ci nastolatkowie z dodatkowymi mocami - wysyczał przez zęby. - znowu oddali ci twoje uczucia.
- Tatusiu. - uśmiechnęłam się, co go zdziwiło. - Tylko potwory nie mają uczuć.
Wydawało się, że mężczyzną zawładnął gniew. Całe życie wpajał mi, że trzeba się chronić przed niebezpieczeństwem, ale nie wspomniał nic o czyhającym złu we własnym domu. O istotach nieludzkich z rządzą zamordowania swoich dzieci.
- By przetrwać trzeba iść do przodu z poważną miną.
- Florence też tak mówiliście? - westchnęłam pod nosem. - Czy może nienawidziła was tak samo, jak Scarlett? - patrzyłam na nich z pogardą. - Zawsze się zastanawiałam, co was tak zniechęca do nadprzyrodzonych istot, a zwłaszcza ta mania na punkcie wendigo. - pokręciłam głową. - To się leczy.
- Gdyby nie śmierć Florence to nie byłoby cię na świecie. - mama postawiła na poważny ton.
- Gdybyście nie zabili swoich dwóch córek to bylibyście osobami o zdrowych umysłach. - mogłam się tak bawić cały dzień. - Twoja kolej. - nie dostałam żadnej odpowiedzi, więc uznałam to za temat zakończony. - Szkoda mi tylko tych niewinnych żyć. Gracie nieczysto.
A ja takich likwidowałam.
- I zagramy nieczysto ponownie, córeczko.
Jeśli wiedzą o Liamie za domem i zastawili tam pułapkę to koniec. Ostateczna wojna między mną a łowcami.
- Zastanawia mnie tylko - mama usiadła na krześle naprzeciwko mnie. - skąd wiedziałaś, gdzie szukać Titusa i co cię do tego przekonało?
- Ukryj lepiej klucz niż pod swoją własną poduszką. - zaśmiałam się jej w twarz. - Scarlett wołała mnie z jej własnego pokoju, a wy ją zamknęliście. - wzruszyłam ramionami. - To było nieuniknione i dobrze o tym wiecie. Nie zatarliście śladów jak trzeba i nie zabiliście Titusa wtedy, kiedy mogliście. Uczyliście mnie, że przetrwają najlepsi, a jesteście coraz gorsi w swojej własnej dziedzinie. Albo się starzejecie, albo kompletnie straciliście rozum. Na pewno jedno z tych.
- Nie boisz się, że przez twoje niekontrolowane słowa możemy zacząć polować na twoich nowych przyjaciół?
- Jeśli polujecie tak samo, jak zacieracie ślady to nie ma się czym martwić.
Wyszłam z domu, rozglądając się na boki. Liam wyszedł z ukrycia, podchodząc do mnie.
- I jak? - zapytał ciekawy.
- Przyznali się do wszystkiego.
- Dlaczego chcieli cię zabić?
Miałam ochotę zacząć się śmiać, gdy tylko wspominałam sobie ich odpowiedź.
- Bo byłam niedoskonała.
- I.. tyle? - zmarszczył brwi. - Nagroda im się należy za bycie najlepszymi rodzicami.
Też tak myślałam.
- No ale przynajmniej dzięki tobie zagadka śmierci Scarlett została rozwiązana.
CZYTASZ
Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]
FanfictionNasz świat dzieli się na dwa typy: Pierwszy - Świat ludzi, którzy żyją niczego nieświadomi. Drugi - Świat nadprzyrodzonych istot, które starają się przeżyć. Nie można żyć w dwóch światach. Jest się albo człowiekiem, albo potworem. Kontynuacja tej...