Rozdział 43.

901 58 0
                                    

Rozwiązanie zagadki, część 3.

Liam ukrył się za domem, a ja czekałam w kuchni cierpliwie na rodziców. Tak, pozbyłam się strzykawki. Nie, nie wyrzuciłam jej do śmietnika we własnym domu. Miałam jeszcze sporo rozumu. 
Do domu weszli rodzice. Dyskutowali o czymś, póki nie zobaczyli mnie opartą na blacie kuchennym. 
- Vivian? - zmarszczył brwi tata. - Powinnaś być w szkole. 
Parsknęłam ironicznym śmiechem. 
- Zabiliście własną córkę, bo próbowaliście dorwać tą drugą. - stukałam telefonem o blat. - Przykładni rodzice. 
- Dziecko, o czym ty gadasz? - mama położyła zakupy na podłodze. 
- O Titusie. - spojrzałam jej w oczy. - O Scarlett. - przełknęłam ślinę. - I o sobie. 
- Jakim Ti.. 
- Daj spokój, Judith. - przerwał tata. - Ona wie, bo ten dureń jej wszystko wyśpiewał. Tak, zamierzaliśmy cię zabić.
- Dlaczego? - zamrugałam z nudzenia. - Nie odrobiłam swojego zadania domowego? 
- Byłaś niedoskonała. 
Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. 
- Nosiłam za długie spodnie? 
- Miałaś za dużo uczuć. - poczuł obrzydzenie. - Gniew, szczęście i szok naraz. Po śmierci Scarlett straciłaś to wszystko i dopiero wtedy byłaś idealna. Zero emocji, zero jakiejkolwiek reakcji na błagania. Ale ci nastolatkowie z dodatkowymi mocami - wysyczał przez zęby. - znowu oddali ci twoje uczucia. 
- Tatusiu. - uśmiechnęłam się, co go zdziwiło. - Tylko potwory nie mają uczuć.
Wydawało się, że mężczyzną zawładnął gniew. Całe życie wpajał mi, że trzeba się chronić przed niebezpieczeństwem, ale nie wspomniał nic o czyhającym złu we własnym domu. O istotach nieludzkich z rządzą zamordowania swoich dzieci. 
- By przetrwać trzeba iść do przodu z poważną miną. 
- Florence też tak mówiliście? - westchnęłam pod nosem. - Czy może nienawidziła was tak samo, jak Scarlett? - patrzyłam na nich z pogardą. - Zawsze się zastanawiałam, co was tak zniechęca do nadprzyrodzonych istot, a zwłaszcza ta mania na punkcie wendigo. - pokręciłam głową. - To się leczy. 
- Gdyby nie śmierć Florence to nie byłoby cię na świecie. - mama postawiła na poważny ton. 
- Gdybyście nie zabili swoich dwóch córek to bylibyście osobami o zdrowych umysłach. - mogłam się tak bawić cały dzień. - Twoja kolej. - nie dostałam żadnej odpowiedzi, więc uznałam to za temat zakończony. - Szkoda mi tylko tych niewinnych żyć. Gracie nieczysto. 
A ja takich likwidowałam. 
- I zagramy nieczysto ponownie, córeczko
Jeśli wiedzą o Liamie za domem i zastawili tam pułapkę to koniec. Ostateczna wojna między mną a łowcami.
- Zastanawia mnie tylko - mama usiadła na krześle naprzeciwko mnie. - skąd wiedziałaś, gdzie szukać Titusa i co cię do tego przekonało? 
- Ukryj lepiej klucz niż pod swoją własną poduszką. - zaśmiałam się jej w twarz. - Scarlett wołała mnie z jej własnego pokoju, a wy ją zamknęliście. - wzruszyłam ramionami. - To było nieuniknione i dobrze o tym wiecie. Nie zatarliście śladów jak trzeba i nie zabiliście Titusa wtedy, kiedy mogliście. Uczyliście mnie, że przetrwają najlepsi, a jesteście coraz gorsi w swojej własnej dziedzinie. Albo się starzejecie, albo kompletnie straciliście rozum. Na pewno jedno z tych. 
- Nie boisz się, że przez twoje niekontrolowane słowa możemy zacząć polować na twoich nowych przyjaciół? 
- Jeśli polujecie tak samo, jak zacieracie ślady to nie ma się czym martwić. 
Wyszłam z domu, rozglądając się na boki. Liam wyszedł z ukrycia, podchodząc do mnie. 
- I jak? - zapytał ciekawy. 
- Przyznali się do wszystkiego. 
- Dlaczego chcieli cię zabić? 
Miałam ochotę zacząć się śmiać, gdy tylko wspominałam sobie ich odpowiedź. 
- Bo byłam niedoskonała. 
- I.. tyle? - zmarszczył brwi. - Nagroda im się należy za bycie najlepszymi rodzicami. 
Też tak myślałam. 
- No ale przynajmniej dzięki tobie zagadka śmierci Scarlett została rozwiązana.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz