Następnego dnia Alastor nie wychylił nosa z pokoju.
Po tak ciężkim doświadczeniu odpoczynek okazał się zbawienny, wciąż odczuwał pewne zmęczenie spowodowane prawdopodobnie leczeniem i regeneracją ciała. Duma nie pozwalała mu pokazać słabości innym poniższym demonom, a szczególnie gdy w hotelu przebywał sam Król Piekła i jego córka, którzy ku wzgardzie prezentera radiowego, definitywnie byli od niego potężniejsi pod względem mocy.
To jeden z powodów. Drugim była świadomość iż jednak przeżył, a co za tym idzie to sam Lucyfer go uratował. Pomimo upartego wypierania się, że upadły anioł nie chce nic w zamian, Alastor wiedział. Ten Kaczy Król będzie wypominał mu chwilę całkowitej bezradności w losowym momencie, a świadomość tego nie przypadła demonowi szczególnie do gustu.
Jest Overlordem, ma w swym posiadaniu setki dusz, zawarł tysiące kontraktów, by teraz...
Cóż za upokorzenie.
W całym swym życiu, również tym pozagrobowym nigdy nie zaznał czegoś takiego.
Priorytetem stało się powrócenie do pełnej sprawności fizycznej, bo na mentalną oraz psychiczną już dawno za późno, a jak przeczuwał to nie zajmie długo, konkretniej do wieczora.
Żywił szczerą nadzieję że Król Liliputów zapomni o tym nie istotnym incydencie, poza tym ostatni wczorajszy występ demona miał utwierdzić anioła w przekonaniu, iż nic w ich stosunkach nie uległo zmianie.
Przed krwistymi oczami Władca ciągle widział obraz płomiennie zarumienionego i zagubionego blondyna. Wyglądał zupełnie jak małe czerwone jabłuszko.
Hmm... Małe jabłuszko. Pasuje wręcz doskonale, jak i nawiązuje do początków istnienia.
Uśmiech poszerzył się automatycznie na te myśl.
Ciekawe czy smakuje równie dobrze?
Ahh... jak wyrazisty oraz bogaty smak ma ta cudownie złota krew?
Pragnął zanurzyć zęby w tej kruchej, aksamitnie białej anielskiej szyi i delektować każdą pojedynczą spływającą mu do gardła kroplą sycącą jego wygłodniały żołądek równocześnie spoglądając na te atrakcyjnie rumianą, drobną twarz i szkarłatne oczy patrzące na niego mętnym płochliwym wzrokiem. Nieświadomie zatracił się w tej wizji.
W tle grał jazz.
Spokojna melodia wypełniła przestrzeń małego pomieszczenia.
...
W nocy gdy wszyscy mieszkańcy smacznie spali, cień cicho przemknął na drugi koniec budynku.
Pewien uśmiechnięty demon zawitał w pokoju swego małego zbawcy, zostawiając na biurku wypełnionym stosem kaczek, piękną krwistoczerwoną różę.
Jest dżentelmenem, a za okazaną mu dobroć, nawet te niechcianą, należy podziękować. Tak wychowała go matka.
Upewniając się że nie obudził małego lokatora, zniknął w mroku.
...
Następnego ranka Lucyfer wstał jak zwykle. Tym, jednak razem jego dzień nie będzie polegał na jedzeniu i tworzeniu kolejnych kaczek do obszernej już kolekcji. Od teraz jest częścią hotelu. Nowe obowiązki, prace, znajomi, więcej chwil z ukochaną córką. Na samą myśl rozpierały go pokłady nieograniczonej energii.
CZYTASZ
Freakin Love [RadioApple] Hazbin Hotel
FanfictionDwie dziwne, skrajnie różne osobowości. Jednak miłość jest suką i zawsze pojawia się niespodziewanie. Czy się w niej odnajdą?