52.

1.1K 92 201
                                    


Zaliczyli kilka atrakcji jak kolejki i karuzele oraz zjedli wiele przekąsek, głównie Lucyfer gdyż Alastor nie przepada za słodkim, więc tego dnia żył na popcornie lub lodach o smaku kawy bądź gorzkiej czekolady.

Anioł nabuzowany energią biegał wszędzie i próbował wszystkiego ciągnąć za sobą biednego Władcę, który nie opierał się niczemu chcąc dać czystą radość tej małej kulce szczęścia na obcasach.

Endorfiny przejęły całkowitą władze nad umysłem starszego, głównie dlatego iż przez wiele lat nie odwiedzał tego miejsca co wynikało z jego świadomej decyzji dystansowania siebie od reszty świata. Teraz jednak kolory zawitały ponownie barwiąc wszechobecną szarość życia przeobrażając je w piękny pejzaż, który z każdym kolejnym dniem wzmacniał intensywniejsze nasycenie stając się bardziej realnym w odbiorze, niekiedy wtapiając już w rzeczywistość.

Nie chciał marnować życia tkwiąc w głębokiej depresji. Miał Alastora, miał Charlie oraz kaczki. To wszystko czego obecnie potrzebował i czego już zawsze będzie potrzebował.

Demon dzielił podobne podejście z wyjątkiem kaczek oczywiście. Jeśli chodzi o Charlie czuł do tej młodej damy niezwykłą sympatię.

Czy to miłość ojcowska?

W pewnym sensie traktował ją jak córkę której nigdy nie miał prowadząc za rękę zawsze gotowy podać pomocną dłoń okazując wsparcie oraz dając zastrzyk energii gdy dostrzegał jej spadek. Choć na początku jedynie chciał zirytować tym małego krasnoludka dla swych ambicji i satysfakcji, po czasie odkrył, że sprawia mu to dziwną radość.

Wracając do randki. Przez pierwsze trzydzieści minut zżerał ich stres prawie połykając w całości, lecz gdy już przełamali lęk oraz kiedy pobili jakiegoś przypadkowego Grzesznika, który chciał ich nieudolnie okraść całe napięcie zeszło pozostawiając śmiech oraz spokój. Śmiało mogli uznać ten dzień za udany.


...

Nieuchronnie nadeszła pora gdy na nieboskłon zawitał księżyc i niestety musieli już powoli wracać wyczerpani dniem pełnym atrakcji oraz wrażeń. Lecz szczerze nie chcieli tego kończyć dlatego Lucyfer nie otworzył portalu, alternatywnie wybierając spacer w świetle księżyca oraz blasku niezliczonych gwiazd.

Jedynie przenieśli pluszową kaczkę bezpośrednio do sypialni Króla Dziecinności aby ta wcześniej poznała nowych towarzyszy. Diabeł pokochał przytulankę od razu oznajmiając iż zajmie przestrzeń w jego łóżku na co demon zaprotestował twierdząc, że jest zbyt duża i zajmie więcej miejsca niż to konieczne. Odłożyli te rozmowę na potem, choć Lucyfer i tak przystał na swojej wersji.  

Szli w ciszy skąpani ciemnością splatając palce swych dłoni przekazując tym ciepło i uczucie jakie gromadzili w sobie będąc razem.

- To była chyba najlepsza randka w moim życiu - stwierdził starszy patrząc w niebo.

- Hm... cóż jak wiesz ta była moja pierwsza, więc mogę bazować tylko na dzisiejszych doświadczeniach, jednak - zrobił dramatyczną pauzę udając zamyślenie - Naprawdę wyśmienicie się bawiłem robiąc te wszystkie rzeczy których nigdy nie miałem okazji robić. Dziękuję Luci. Ten dzień był niesamowicie przyjemny - zacieśnił uścisk ich dłoni.

Noc była spokojna, a lekki chłód muskał ich ciała obniżając podwyższoną temperaturę jaką wytwarzały.

- Ciesze się, że pokazałem Ci coś nowego - potarł kciukiem wierzch dłoni Władcy - I że to ja byłem pierwszy.

- Właśnie to dodaje temu najwięcej znaczenia Luci, że to Ty, nikt inny - spojrzał w górę wyszukując znanych mu konstelacji.

Oczy Lucyfera lśniły odbijając gwiazdy tworząc tym nową galaktykę gotową do odkrycia, pełną ciekawych miejsc czekających na odnalezienie przez jakiegoś naukowca, a Alastor naprawdę chciał je zgłębić.

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz